Początek ciemności

817 44 83
                                    

Blond włosy chłopak siedział na werandzie swojego starego domu, w którym wychowywały się całe pokolenia Parków. Gładził czarnego kociaka, który był jego przyjacielem od dzieciństwa. Nie wiedział jak to możliwe, że zwierzak nadal żyje i wcale się nie starzeje jednak tłumaczył to sobie mutacją genetyczną. W końcu wszystko da się jakoś wytłumaczyć. Prawda?

Po kilku minutach na jednym z drewnianych stopni usiadł Jungkook będący sąsiadem Jimina oraz jedynym przyjacielem od kołyski oraz człowiekiem z krwi i kości.

-Hyung znowu zostawiłeś telefon w pokoju?- zapytał czarnowłosy z wyrzutem. -Martwiłem się kiedy nie odbierałeś. Dzwoniłem z dziesięć razy!

-Przepraszam Kookie. Zapomniałem.- starszy z chłopców spuścił główkę w dół.- Zająłem się zabawą z Damonem i wiesz...Jakoś tak wyszło.- mówił cichutko.

-Hyung... Nic się nie stało. Po prostu... Martwiłem się. To wszystko.- młodszy przytulił blondyna sadzając go na swoich kolanach.- Wszystko dobrze? Jadłeś już? Wyspałeś się?

-Tak, nie i tak. - perlisty śmiech rozszedł się po dużym ogrodzie wędrując w stronę ogromnego lasu, który znajdował się tuż za starym murem. Wielu mieszkańców nie wchodziła do niego nigdy ale nie Jimin. On czuł się najlepiej patrząc lub będąc między starymi drzewami. Na pulchnych wargach zawsze pojawiał się uśmiech kiedy zapach sosen oraz dębów mieszał się ze sobą, a delikatny wietrzyk targał złotymi kosmykami oraz koronami wysokich niemal sięgających nieba drzew.

-Ale hyung! Musisz jeść bo znowu zachorujesz. Natychmiast idziemy do kuchni.- Jeon wstał ze starszym na rękach i ruszył do wnętrza domu niosąc przyjaciela, a mały kotek zeskoczył na bujany fotel i uważnie obserwował swojego pana.

Oczy futrzaka błysnęły białym światłem, a pyszczek wykrzywił się w grymasie niezadowolenia. Jego pan wolał tego śmiertelnika?
Damon zawarczał i nastroszył ogonek. Wbił małe pazurki w puchową poduszkę znajdującą się na fotelu i rozerwał ją jednym pociągnięciem, a białe pióra wzbiły się w powietrze i z podmuchem lodowatego wiatru uleciały w stronę zielonego i ciemnego lasu.

-Już czas.- Mężczyzna siedzący dotąd niezauważony przez nikogo na murze liczącym niemal pięćset lat poprawił czerwone włosy i spojrzał na kota. - Już czas Damonie. Pan chce go mieć z powrotem u siebie. Tron czeka na swego następcę.

Futrzak skinął głową po czym wbiegł głębiej w ogród i tuż za altanką zmienił się w szczupłego nastolatka o niebieskich oczach i czarnych włosach, a jego skóra była niemal w tak zimnym odcieniu jak zimne i ostre były rysy jego twarzy.

--------------------------------
Tak jak obiecałam magiquefleur to opowiadanie jest specjalnie dla ciebie.
Mam nadzieję, że ten krótki rozdział będący wstępem ci się spodoba ❤

Promise || Jikook Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz