Jak wiele błędów można popełnił kochając? Jak wiele można poświęcić by chociaż przez chwilę poczuć to niesamowite uczucie? Jak wiele można również przy tym stracić?
Otóż Jungkook był specem w dziedzinie tracenia kiedy właśnie zdawał sobie sprawę jak wielkie szczęście znalazł.
Jungkook bym mistrzem strzelania gaf i udawania, że nic nie czuję w czasie kiedy wszystko tak naprawdę bardzo go bolało.
Jungkook był oazą spokoju kiedy cały świat popadał w ruinę.
Jungkook był największym przegrywam ale również i szczęściarzem.
Miał wszystko kiedy tak naprawdę nie miał nic. Miał zbyt wiele jednak wciąż tak mało.
A może po prostu nie miał tego czego teraz pragnął?Czarnowłosy spojrzał w smutne niebo. Niemal tak smutne jak jego ciemne oczy.
Bał się. Bał się, że już nic nie będzie takie samo. Bał się sprawdzić czy w tym starym domu, do którego prowadziły drewniane schody nadal był On. Bał się iść i zmierzyć z rzeczywistością. Bał się, że to wszystko było prawdą jednak równie mocno bał się, że to był jedynie sen. Koszmar z którego udało mu się wybudzić.
Co jeżeli Jego już nie było. Co jeżeli to wszystko było jednak prawdą? Co jeżeli ten cały świat był jedynie tworem wyobraźni Jungkooka? Co jeżeli zginął i teraz tkwi w innym świecie? W świecie bez Niego?
Świat bez promieni słonecznych oraz gwiazd na nocnym niebie nie mógł istnieć. Nie mógł być już jego światem. Na pewno nie tym samym radosnym miejscem.
Bo czymże był by świat gdyby nie było w nim tej uroczej blondyny?
Dla Jeona nie był to już ten sam świat co wcześniej.
Miał wrażenie, że ludzkość pogrążona jest w chaosie, a on był zmuszony patrzeć na to wszystko ze swojego dachu.
Tak... Dach był dobrym miejscem na to by wieczorem posiedzieć i pomyśleć.
Za to niebo bez gwiazd nie było już takie jak kiedyś.
Chłopak westchnął po czym sięgnął po telefon.Jimin:
Kook gdzie ty jesteś? Miałeś do mnie przyjść
Jungkook halooo
No Koo proszę
Nudzi mi się tu
Uśmiechnął się czytając wiadomości. Bał się. Bał się iść do tego drugiego domu. Bał się konsekwencji. Nie wiedział co stanie się teraz.
Jimin już zabił kilka osób. Sam zginął, a później zabił i jego.
Jak miał o tym myśleć?
Widział swoje inne wcielenia.
Czy już zwariował? Był wariatem, który utkwił w zwyczajnym świecie?Sam już nie wiedział ile czasu spędził dzisiaj na dachu. Dzisiaj?
Który mieli dzień? Porę roku? Nie miał pojęcia.
Obserwował jak dzień zmienia się w noc i noc w dzień.
Jak czas mija nieubłaganie.
On jednak nadal tkwił w tym samym miejscu myśląc co mógł zrobić inaczej.
I po kilku dniach już wiedział dlatego wziął długi prysznic, przebrał się i z uśmiechem na twarzy ruszył w stronę starego domu, w którym mieszkał On. Już z daleka widział jak drobny chłopiec siedział na schodach do swojego domu i bawi się z czarnym kotem. Chociaż już teraz Jungkook miał świadomość, że nie jest to zwykły zwierzak.
Kilka minut później usiadł na jednym z drewnianych stopni.-Kook znowu zostawiłeś telefon w domu? Martwiłem się. Dzwoniłem chyba z dziesięć razy!- starszy krzyknął rozemocjonowany, a futrzak uciekł z jego kolan i spojrzał nieprzychylnie na czarnowłosego.
-Przepraszam hyung.- czarnowłosy powiedział zakłopotany po czym westchnął. - Ale zmieniając temat. Wyspałeś się? Jadłeś już? Wszystko w porządku?
-Tak, nie i tak. - perlisty śmiech rozszedł się po dużym ogrodzie wędrując w stronę ogromnego lasu, który znajdował się tuż za starym murem. Wielu mieszkańców nie wchodziła do niego nigdy ale nie Jimin. On czuł się najlepiej patrząc lub będąc między starymi drzewami. Na pulchnych wargach zawsze pojawiał się uśmiech kiedy zapach sosen oraz dębów mieszał się ze sobą, a delikatny wietrzyk targał złotymi kosmykami oraz koronami wysokich niemal sięgających nieba drzew.
CZYTASZ
Promise || Jikook
FanfictionGranica między prawdą, a legendą zaciera się każdej nocy kiedy serce przebija niewidzialny sztylet kryształowych łez. W miejscu gdzie wszystko się zaczęło wszystko może się skończyć, a demony swym uśmiechem zmazać mogą każdą winę. Postanowiłam równ...