Jeszcze tego samego dnia nad Busan zawisły ciemne, burzowe chmury niosące ze sobą lodowate podmuchy wiatru co było niespotykane o tej porze roku. W końcu niezbyt często zdarza się by w lipcu temperatura spadała do zaledwie ośmiu stopni.
Blond włosy chłopiec siedział na wyspie kuchennej i obserwował swojego przyjaciela jak ten krzątał się po dużym pomieszczeniu szykując kolorowe składniki by nakarmić swojego hyunga.
-Jimin musisz pamiętać o trzech posiłkach dziennie tak jak obiecałeś. Pamiętasz? Na mały paluszek.- wysoki chłopak odwrócił się z szerokim uśmiechem do starszego i wsunął między jego pulchne wargi kawałek czerwonej papryki.- Zrobię twoją ulubioną potrawkę z kurczaka z ryżem i do tego surówkę z pora. Będzie pyszne i będę miał pewność, że zjesz.
-Ale Kookie...- niższy zamarudził kiedy tylko skończył zajadać się papryką.- Dlaczego zachowujesz się jakbyś był starszy? To ja powinienem o ciebie dbać.
-Hyung ja po prostu lubię się o ciebie troszczyć. Lubię kiedy jesteś uśmiechnięty i zdrowy. Uwielbiam kiedy się uśmiechasz i dlatego staram się być najlepszy dla ciebie bo ty zawsze byłeś najlepszy dla mnie. Nie przeszkadza mi to, że nie obronisz mnie w szkole przed nikim bo sam to świetnie robię. I bardzo się cieszę kiedy mogę bronić ciebie. - nastolatek posłał swój najpiękniejszy uśmiech przyjacielowi i zabrał się za gotowanie nie widząc jak policzki Chima przybierają kolor zbliżony do tego, który miały róże w ogrodzie.
Serce drobnego chłopca zrobiło fikołka, a w brzuszku pojawiły się motylki.-Jeon! Zawstydzasz mnie i robisz to specjalnie! - pisnął Park chowając przy tym małe łapki w obszernych rękawach bluzy, którą wysępił od przyjaciela pięć minut temu.
-Zawsze hyung. Uwielbiam to robić.- czarnowłosy odwrócił się i puścił mu oczko. - Jesteś wtedy jak kotek. Może w poprzednim życiu byłeś takim małym, białym futrzaczkiem? Wylegiwałeś się całymi dniami przy kominku i czekałeś aż ktoś cię nakarmi. To by pasowało gdyż sam nigdy nic sobie nie ugotujesz i zawsze kradniesz moje bluzy pod pretekstem, że ci zimno.
-Bo jest mi zimno.- odpowiedział co nie do końca było zgodne z prawdą. Uwielbiał po prostu zapach jaki unosił się wokół postaci Jungkooka. Słodki, a jednocześnie męski i kojący.
*
Chłopcy po obiedzie pozmywali naczynia zostawiając oczywiście porcję posiłku dla dziadka i taty Jimina, którzy dużo czasu spędzali poza domem i nikt tak naprawdę nie wiedział czym ta dwójka się zajmowała.
Chim nigdy nie pytał dlaczego w ich rodzinie są sami mężczyźni. Nigdy również nie interesował się tym skąd jego rodzina posiada tyle pieniędzy. Czasami kiedy rozmawiał z Damonem zadawał mu wiele pytań jednak przecież koty nie potrafią mówić więc nigdy nie dostał odpowiedzi.-Hyung? Wszystko dobrze? - Kook zapytał kiedy obaj siedzieli na przeszklonym ganku z kubkami pełnymi gorącej czekolady i obserwowali ciemne niebo napawając się zapachem kolorowych kwiatów rosnących wokół nich w doniczkach.
-Hm?- blondyn przeniósł wzrok na młodszego i uśmiechnął się.- Przepraszam. Zamyśliłem się. Burzowe niebo jest takie piękne. - ponownie zwrócił swój wzrok i patrzył przez szklany dach.
-Masz rację. Piękne.- jednak nastolatek nadal nie odrywał swojego spojrzenia od delikatnej i mlecznej twarzyczki przyjaciela. Przyglądał mu się z nieskrywanym podziwem i uśmiechał za każdym razem kiedy pulchne wargi układały się w "O" podczas gdy kocie oczy starszego śledziły każde, nawet te najmniejsze ruchy chmur. Nie trzeba było długo czekać by pierwsza błyskawica przecięła przestrzeń w powietrzu, a głośny huk rozszedł się po okolicy.
-Jeden.- Jimin podkulił drobne stópki pod puchatym kocem, który dostał na święta od Kooka. Oczywiście obaj z niego korzystali gdyż czarnowłosy przynajmniej trzy razy w tygodniu nocował u swojego hyunga.
-Nadal liczysz jak daleko znajduje się centrum burzy?- młodszy upił łyk czekoladowego napoju i westchnął czując słodki smak. Zawsze lubił spędzać czas z tym dziwnym i starszym nastolatkiem, który pomimo słodkiego wyglądu miał w swoim spojrzeniu jakieś tajemnicze i niebezpieczne iskierki ujawniające się w trakcie spacerów po lesie czy właśnie podczas trwania burzy. Dla Jeona było to jedno z najciekawszych zjawisk zachodzących w ciemnych oczach blondyna jednak nigdy nikomu o tym nie mówił. Nie mógł przecież zdradzić swojego największego sekretu.
Kolejna błyskawica i kolejny grzmot...Po ścianach szklanej konstrukcji spływały strugi deszczu, wiatr targał mocno koronami drzew. Długie i cienkie gałęzie uginały się po samą ziemię tworząc ukłony przed żywiołem matki natury. W pewnym momencie w całym miasteczku zgasły wszystkie światła jednak dwójce pogrążonej w rozmyślaniach wcale to nie przeszkadzało. Milczeli nie odczuwając dyskomfortu. Wręcz cieszyli się ciszą jaka między nimi panowała, a spokój w ich sercach nie zapowiadał niczego co szykował dla nich los już od setek lat.
Z przeznaczeniem ciężko wygrać o czym doskonale wiedziały dwie skłócone niegdyś najpotężniejsze rodziny panujące nad całym światem.
Jungkook był ostatnim męskim potomkiem pradawnych Jeonów. Wojowników światła, którzy niegdyś zasiadali przy stole samego mistrza Jasności jednak za swoje nieposłuszeństwo zostali surowo ukarani.
Utrata skrzydeł dla rodu czystej, niebieskiej krwi jest hańbą, która nigdy nie przeminie.
Parkowie zaś od zarania dziejów należeli do kręgu ciemności, a najsilniejsi z rodu zasiadali na piekielnym tronie. Ich karą jednak nie była utrata piekieł, a kobiet. Parkowie nie posiadali w swej rodzinie żadnej żyjącej kobiety. Wszystkie umierały rok po urodzeniu jedynego i męskiego potomka.
Dlatego zarówno dla Jeonów jak i Parków relacja pomiędzy Jiminem, a Kookiem była taka ważna.
Jednak by przeznaczenie mogło się spełnić musiało dojść do nieuniknionego.
Zmieszana niegdyś niebieska i szkarłatna krew musiała się rozdzielić. Blondyna musiało dosięgnąć jego przeznaczenie by moc czystego szkarłatu mogła wyzwolić się spod władania niebieskich skrzydeł.Niewinna krew przelać się winna by moc odzyskać piekielne istoty mogły.
Miłość płynąć strumieniem winna by uratować ciemność od tęsknoty.
Noc w poranek zmienić się winna gdy księżyc w pełni zapłonie.
Rzeką płynące ciała winny zapłonąć by winę zmazać z pokorą.
Przepowiednia spełnić się winna gdy w jedno połączą się dwie rodziny...----------------------------------------
Jak podoba wam się ten rozdział?
Mam nadzieję, że was nie zawiodłam.
Dbajcie o siebie misiaczki ❤
CZYTASZ
Promise || Jikook
FanfictionGranica między prawdą, a legendą zaciera się każdej nocy kiedy serce przebija niewidzialny sztylet kryształowych łez. W miejscu gdzie wszystko się zaczęło wszystko może się skończyć, a demony swym uśmiechem zmazać mogą każdą winę. Postanowiłam równ...