Drobna dłoń sunęła po szklanej tafli badając nieregularne krawędzie. Krew kapała na drewnianą podłogę układając się w mroczne wzory, które przejęły panowanie nad umysłem Jimina.
Ciche kroki odbijały się echem w mieszkaniu Jeona, a jesienny wiatr wtargnął do jego sypialni kiedy okna otworzyły się gwałtownie.
Nastolatek obudził się nie wiedząc co dzieje się dookoła niego. Chciał wstać by zamknąć źródło zimna jednak kiedy usłyszał kroki i skrzypnięcia podłogi, po jego ciele przeszły dreszcze. Nie widział co ma zrobić, jak się zachować.
Co jeżeli ktoś przyszedł by zrobić mu krzywdę?
Jego strach pogłębił się kiedy usłyszał dziecięcy śmiech. Kojarzył mu się on z najstraszniejszym horrorem jaki kiedykolwiek oglądał. Zakrył się niemal cały kołdrą modląc jednocześnie o to by osoba będąca w jego domu nie weszła do jego sypialni.Bóg jednak nie był dla niego miłościwy. Już po chwili klamka drgnęła, a drzwi uchyliły się. Na drewnianą podłogę wysunął się cień... Niewyraźna sylwetka malująca się na posadzce przerażała Jeona jeszcze bardziej.
Słyszał sapanie i przyśpieszony oddech. Starał się zachować ciszę jednak na nic się to zdało. Postać weszła do jego azylu, a nastolatek zauważył krew kapiącą z czarnego płaszcza.
W pośpiechu zaczął szukać w pościeli telefonu by błysnąć światłem na intruza jednak kiedy go nie znalazł niemal zapłakał z bezsilności.-Jungkookie...- przeraźliwy bulgot wyrwał się z gardła intruza, a kolejne warstwy krwi spływały w dół.- Zawiodłem się na tobie. Myślałem, że mi pomożesz. - Chim zbliżył się do przyjaciela.
-Jimin... Boże. Co ci się stało?- już chciał wstać jednak powstrzymał go jeden istotny szczegół. Park zbliżał się do niego, było słychać kroki... Jednak jego drobne stopy się nie poruszały. Sunął po powierzchni jakby był przyciągany bądź jakby lewitował. -Jimin?- tym razem w głosie Kooka dało się wyczuć jedynie strach.
-Łowy się zaczęły, a ty również masz swoje miejsce w nich. - czarnowłosy zawisł nad przyjacielem i niedoszłym kochankiem. - Tak niewiele brakowało byś był mój. Kiedyś już popełniłeś jeden błąd. Pozwoliłeś by generał zabrał mnie do siebie. Pozwoliłeś na to bym zabił Hoseoka, Tzuyu oraz Yoongiego. Pozwoliłeś na to bym umierał w zimnej krypcie. Drugi raz nie chcę umierać Jeon. Tym razem siłą odbiorę wszystko co mi się należy. I nie pomoże ci już ten aniołek z blizną na policzku, ani żniwiarz. Nie pozwolę im by zbliżyli się do ciebie chociażby na krok. Przysięgam, że zrobię wszystko by cię zniszczyć. - mała i zakrwawiona dłoń dotknęła policzka Jungkooka. -Jesteś mój czy tego chcesz czy nie, a ja jestem twój. Tak było, jest i będzie. Już zawsze. I nie interesuje mnie to czy jest to akurat to życie, poprzednie czy przyszłe. Ja prędzej czy później będę znowu pamiętał. A teraz...- zostawił krwawy ślad na policzku młodszego.- Znajdź mnie. Jest zimno... Ciemno... Nie ma tam miłości ani radości.- Chim zaśmiał się niczym małe dziecko, a gdzieś w korytarzu zaczęła grać pozytywka.
*
Jungkook ocknął się nad ranem. Przetarł twarz jednak od razu się rozbudził kiedy poczuł ból. Rozejrzał się dookoła i niemal od razu zerwał się z łóżka widząc ślady krwi na podłodze. Podążał za nimi jednak kiedy przeszedł przez podwórko, a te prowadziły go do lasu postanowił wrócić do domu by się przebrać. Naciągnął na nogi długie, czarne dresy, a na stopy nasunął tego samego koloru adidasy. Całości dopełniła ciepła bluza. Telefon schował do kieszonki po czym naciągnął kaptur u wybiegł w las.
Czerwień ciągnęła się niemal przez kilometr. Ślady zostawione były nie tylko na ziemii ale również i na krzewach, paprociach czy stosunkowo niski znajdujących się liściach drzew. Z każdym kolejnym krokiem Jeon czuł się co raz gorzej. W pewnym momencie minął stary, opuszczony cmentarz, o którym nie miał pojęcia. Kilkaset metrów dalej minął ciemny grobowiec, na którym znajdowały się krwawe ślady małych stóp.
Jungkook nie wiedział co się dzieje. Nie rozumiał sytuacji, w której się znalazł. Jedyne czego się teraz bal to tego, że jego Jiminowi stanie się krzywda. Bał się o nastolatka jak o nikogo innego.
Nie minęło zbyt wiele czasu, a chłopak dotarł do ciemnej krypty. Ostrożnie schodził po stromych i zniszczonych stopniach. Kiedy dotarł na sam dół z jego gardła wydarł się przeraźliwy szloch. Na samym dnie leżało ciało jego przyjaciela. Różowe włosy lepiły się od krwi, a filigranowe ciało poszarpane było na strzępy.
Jungkook zagarnął drobną postaç w swoje ramiona. Po chwili dopiero zorientował się, że Park nie oddycha.
-Jimin?...- szepnął zrozpaczony. - Skarbie dlaczego? Co się stało? Nie rozumiem!- krzyknął, a jego ciałem targnął szloch.
CZYTASZ
Promise || Jikook
FanfictionGranica między prawdą, a legendą zaciera się każdej nocy kiedy serce przebija niewidzialny sztylet kryształowych łez. W miejscu gdzie wszystko się zaczęło wszystko może się skończyć, a demony swym uśmiechem zmazać mogą każdą winę. Postanowiłam równ...