❇Rozdział 4❇

626 29 4
                                    

      Wstałam rano i pierwsze co zrobiłam to zobaczyłam czy dziewczyny są w łóżkach. SZLAK.
Pewnie udawały że śpią aby się wyniknąć,Cwane. Ciekawi mi tylko jedno ,gdzie one spały ? Dobra poźniej się pomartwie . Jestt... 7:42 a o 8 jest śniadanie , heh już sobie wyobrażam tych ludzi z kacem na dole.

Dobra wstałam z łóżka i poszłam do łazienki trochę się ogarnąć .Po umalowaniu się zeszłam na śniadanie , tak jak myślałam ,każdy trzyna się za głowę , oo..nawet Tara i Lily są przy jednym ze stolików.

Wziełam tacę z frytkami i hamburgerem , udałam się do stolika moich dobrych koleżanek.

-I jak ,kacyk męczy?-zapytałam sidając obok Tary.

-Nic... nie mów-złapała się za głowę Lily.

-A trzeba było zostać w łóżkach ,a nie wykradać się z pokoju

-Ciii-uciszyła mnie palcem Tara-Głowa boli-złapała się za skronie.

-Ja w was nie wierzę-zasmiałam się-ide zjeść w pokoju.

Wstałam od stolika i skierowałam się w stronę swojego pokoju który dziele z dziewczynami.
Tak szłam do tej windy ,ale na kogoś wpadłam i moje frytki znajdowały się na koszulce tego kogoś.

-Przepraszam-odparłam

-Mogę już spokojnie mówić że na mnie lecisz -ten ktoś zasmiał się

Podniosłam głowę i zobaczyłam Mava tak Tego Mava .

-Nawet nie wiedziałam że na ciebie wpadłam.

-No widzisz księżniczko , świat zaskakuje -.uśmiechnął się do mnie w ten swój magiczny sposób.

Trochę stałam i patrzyłam się w jego jak ocean piękny oczy, nawet nie wiem ile może minuty ?godziny? A kto to liczy.

-Gdzie idziesz?-zapytałam

-No chciałem iść na śniadanie , ale chyba pójdę do pokoju zmienić bluzkę.

-Uhh..przepraszam jeszcze raz.

-Spoko ,a ty gdzie się wybierasz?

-Chciałam zjeść w pokoju śniadanie ale teraz moje śniadanie jest na twojeje bluzce więc nie zjem nic.

-chodź-wzioł mnie za ręke i zaczoł gdzieś ciągnąć.

-Gdzie idziemy ?

-Zobaczysz.

Weszliśmy do windy i skierowaliśmy się na czwarte piętro ,weszliśmy do jakiegoś pokoju gdzie były piętrowe łóżka i.... dużo słodyczy !!!

-Weź sobie co chcesz

Mi w takich sparawach nie trzeba powtarzać dwa razy ,szybko pobiegłam do stolika na którym znajdowały się produkty ,wziełM do ręki jakieś żelki i opakowanie cukierków.

-Jeśli chcesz mogę ci prznieśc coś ze śniadania -powiedział wskazując reką na drzwi.

-Ne teba-powiedziałam z buzią pelną żelkami ,ale zaraz mi one wszystkie wyleciały ,ponieważ Mav zmieniał koszulkę i widzę jego sześciopak .

-Bo ci mucha wleci-powiedział a kącik jego ust się podniósł

Szybko się opamiętałam i odwróciłam wzrok.

-Nie musisz odwracać wzroku -dałabym sobie teraz rekę uciąć że się uśmiechoł- a tak przy okazji nasza grupka idzie nad basen ,masz ochotę?

-Nie dzięki ,bedę siedziała z Tarą i Lily w pokoju i oglądała jakieś romansidła.

-A wiesz że one też idą?

-skąd wiesz?

-Bo Josh i Mychel je zaprosili, przecież muszą wykorzystać okazję żeby gapić się na nie jak będą się opalały w bikini.

-Acha ,dobra mogę iść - nawt nie byłam pewna swojej decyzji ,ale dlaczego nie ?

--------------------------------------------

480-słów

Złamaliśmy Zasady || Mav Baker ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz