Percy#10

2K 147 103
                                    

Percy stał na korytarzu i rozmawiał z kolegami czekając na Hazel. Po drugiej stronie korytarza stała Clariss wpatrując się w niego z nienawiścią. Nagle przez korytarz przebiegł Nico, po drodze potrącając Clariss. Ta już miała za nim iść, kiedy nadszedł Oktawian. Powiedział coś do niej, a ona uśmiechnęła się złośliwie. Zawołała jakichś swoich kolegów i razem z Oktawian pobiegli w stronę Nica. Percy patrzył na to przerażony. Uśmiechnął się do swoich przyjaciół, powiedział, że zaraz wróci i pobiegł szukać Nica.

••••Nico••••

Nico biegł. Nie obchodziło go gdzie. Byle jak najdalej od Willa. Musiał sobie teraz to wszystko dokładnie przemyśleć. Po drodze wpadł na Clariss i już wiedział, że ma kłopoty.

Zatrzymał się dopiero kiedy wszedł w jakiś ślepy korytarz. Dalej zaczerwieniony, oparł się o ścianę. I wtedy usłyszał ten głos.

- Jednak żyjesz - odezwała się Clariss - jak wczoraj cię nie było to myśleliśmy...

- Niesamowite... - mruknął Nico. Clariss zbliżyła się do niego i uderzyła go pięścią w brzuch. Chłopak zachwiał się lekko, ale nie upadł.

- ... myśleliśmy, że w końcu zdechłeś di Angelo. Już nawet się o to pozakładaliśmy.

- Szczerze to nawet o tym myślałem, ale potem uznałem, że oglądanie waszych wściekłych twarzy będzie zabawniejsze. O... właśnie tych twarzy- Clariss uderzyła go z liścia w policzek, a Oktawian stał obok i uśmiechał się złośliwie.

- Clariss. Uspokój się. Mamy bardziej wyrafinowane metody niż bicie z liścia nieletnich. Chłopaki, przytrzymajcie go. - dwóch osiłków złapało Nica za ręce. On chwilę się poszarpał, ale w końcu dał za wygraną. Oktawian złapał go za włosy i pociągnął do góry tak, że Nico musiał patrzeć prosto w te jego rozwodnione niebieskie oczy.

Z kieszeni blondyn wyciągnął scyzoryk. I przystawił do twarzy chłopaka. Nico nie reagował. Patrzył tylko na Oktawiana z nienawiścią.

- Może przestaniesz nam pyskować jak zyskasz jakąś fajną bliznę na twarzy, pedale. Może będziesz wyglądać bardziej... męsko? - mówiąc to przejechał płytko nożem po policzku Nica. Ten tylko syknął z bólu. Nic nie powiedział. Oktawian już miał coś powiedzieć, kiedy ktoś go popchnął. Chłopak odwrócił się akurat żeby zobaczyć pięść Percy'ego lądującą na jego twarzy.

Jason już zajął się chłopakami trzymającymi Nica. Leżeli oni na podłodze jęcząc. Clariss tylko spojrzała na chłopaków. Mieli przewagę trzech na jedną, więc uznała, że nie ma szans. Odwróciła się i odbiegła. Krzycząc, że jeszcze pożałują..

- Nic ci nie jest? - zapytał Jason patrząc na ranę Nica.

- Wszystko w porządku. Chodźmy już. Gdzie Hazel? - chłopak przycisnął sobie chusteczkę do policzka

- Nie wiem. Musimy jej poszukać

Hazel jak się okazało czekała na nich przed szkołą.

- Nico, co ci się stało? - zapytała z troską w głosie.

- Powiem ci w domu. Jason, Percy odprowadzicie ją? Hazel, powiedz rodzicom, że wrócę... Późno. - brunet odwrócił się i zaczął odchodzić. Hazel chciała zapytać o co chodzi. Podeszła krok w jego stronę i już otwierała usta, ale Jason położył jej rękę na ramieniu.

- Później - szepnął i pociągnął ją w stronę jej domu. Hazel odwróciła się jeszcze żeby spojrzeć na Nica. Zobaczyła jak wyciąga z plecaka zieloną, starą czapkę z daszkiem.

••••Nico••••

Nico po drodze wstąpił do kwiaciarni i kupił bukiet goździków. Później poszedł na cmentarz. Usiadł na ławeczce przed grobem swojej siostry. Złożył bukiet na zimnej płycie grobowej. Łzy pociekły po jego policzkach. Wyciągnął z plecaka cynamonową świeczkę zapachową, zapalił ją i włożył do szklanego, zielonego znicza. Już chwilę później w powietrzu unosiła się słodka woń przyprawy.

Solangelo/ W Świetle DniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz