Camila's POV
Obudziłam się wczesnym rankiem. Słońce jeszcze nie wstało. Energicznie podniosłam się z łóżka i nałożyłam randomową bluzę na piżamę. Jak każdego dnia podeszłam do okna i otworzyłam je na oścież. Przyjemny chłód owiał moją twarz, a krople deszczu odbijające się od parapetu ochlapały moje dłonie. Uwielbiam taką pogodę. Daje mi poczucie błogości. Zamyśliłam się chwilę, a następnie zamknęłam okno i poszłam się umyć. Wzięłam prysznic i ubrałam się. Po tym napisałam do Dinah, mojej najbliższej przyjaciółki. Leń pewnie jeszcze śpi, nic nowego. Odłożyłam telefon i zeszłam po schodach do przedpokoju. Każdego ranka chodzę do pobliskiego sklepu po świeże bułki i mleko. Dziś zrobiłam to samo. Zabrałam parasolkę i wyszłam z domu. Powiew świeżego powietrza i kropel deszczu są jednymi z najprzyjemniejszych rzeczy. Szybko dotarłam do sklepu.
- Cześć Clay! - krzyknęłam do sprzedawcy, zamykając parasolkę.
- Siemanko, cieszę się, że znowu jesteś o tej samej porze - odpowiedział z uśmiechem, wręczając mi torebkę z sześcioma bułkami i mlekiem.
- No jasne, chyba nie spodziewałeś się nikogo innego? - powiedziałam, teatralnie wskazując na siebie i przesadnie się kłaniając.
- Dobra dobra, już nie wydziwiaj. Leć, bo spóźnisz się do szkoły - napomniał mnie chłopak - Miłego dnia Mila!
- Dzięki, tobie również! - odpowiedziałam wychodząc.Deszcz już prawie ustał, więc nie siliłam się na otwarcie starej parasolki. Było kilka minut po 7, gdy weszłam do domu. Rozebrałam się i zaczęłam przygotowywać śniadanie. Nie musiałam robić tego po cichu, gdyż w domu nie było moich rodziców, ani siostry. Wczoraj wyjechali do dziadków, a mi zostawili pełen luz w domu. Usłyszałam głośne pukanie do drzwi.
- Dinah, właź! Drzwi otwarte! - krzyknęłam do przyjaciółki przewracając oczami.
Nie minęły 3 sekundy, a Dinah stała już obok mnie.
- Co robisz na śniadanie, wielka dupo? - powiedziała donośnie, wtykając nos do lodówki.
- Parówki. Dinah. Parówki - powiedziałam machając jedną z nich przed przyjaciółką.
Szybko zjadłyśmy razem śniadanie, rozmawiając o głuptasie i ruszyłyśmy do szkoły. Niecałe pięć minut i byłyśmy na miejscu. Cieszyłam się, że mieszkałam w dość strategicznym miejscu. Szkołę miałam praktycznie pod nosem, pełno sklepów dookoła. Centrum miasta było oddalone zaledwie o pięć kilometrów.
Budynek był stary i obskurny, a o salach lekcyjnych już nawet nie wspominam. Jedynie sala gimnastyczna została niedawno odnowiona. To mi pasowało, gdyż uwielbiam wf.
_______________________________Witam :D Oto prolog mojego pierwszego opowiadania. Zobaczę jak będzie mi to szło i jak to się przyjmie.
Pozdrawiam :D
CZYTASZ
Last Forever
Fanfiction- Luz, przecież to nie potrwa w nieskończoność - odpowiedziałam, skocznie podbiegając do Lauren. Niby prosty układ, ale czy na tyle prosty, aby się z niego wyplątać?