- Jagui, kolejna jedynka - powiedziała Pani Mendes, kładąc prawie nie zapisaną kartkę papieru na mojej ławce - Znowu się nie uczyłaś.
- Znowu źle wymówiłaś moje nazwisko, a jakoś się nie przyczepiam - mruknęłam pod nosem.
- Słucham? Coś mówiłaś? - zapytała nauczycielka, robiąc krok w tył.
- Chciałam zapytać, kiedy mogę przyjść na poprawę - powiedziałam, patrząc prosto w jej oczy.
- Zapomniałaś już, że na poprawy przychodzi się w piątek po lekcjach? - prychnęła - Może powinnaś pójść do lekarza na badania, z podejrzeniem Alzheimera?
Cała klasa zaczęła się śmiać. Ogarnęła mnie furia. Odwróciłam się i z ogniem w oczach zlustrowałam każdego z osobna. Ucichli. Zawsze tak jest, wystarczy, że się spojrzę. Mimo to, nie miałam ochoty dłużej siedzieć na biologii. Spakowałam zeszyt i spojrzałam na nauczycielkę. Popatrzyła na mnie z obojętnością i usiadła przy biurku. Wyszłam z sali, delikatnie zamykając za sobą drzwi.
Policzyłam do dziesięciu, aby zapanować nad sobą.
Postanowiłam końcówkę tej lekcji przesiedzieć w toalecie. Ruszyłam pewnym krokiem na drugie piętro. Zaczęłam przeglądać się w lustrze, gdy do toalety weszła Camila. Cóż za wyczucie czasu.- O Lauren, a ty czasem nie powinnaś być teraz na biologii? - stanęła obok, wpatrując się w drugie lustro.
- Nie ważne, ale hej - zaczęłam - skąd znasz mój plan zajęć?
- Muszę wiedzieć jakie lekcje danego dnia ma moja, hm, dziewczyna - odwróciła się do mnie, poprawiając włosy - To co, powiesz mi czemu cię na lekcji nie ma?
- Kolejna jedynka - mruknęłam, zapinając swoją bransoletkę.
- Mogłam się domyślić - odpowiedziała wzdychając - trzeba się tym zająć.
- Poprawa w piątek, mam dwa dni - rzuciłam.
- Mamy dwa dni - podeszła do mnie i przejechała ręką po moim ramieniu - dziś po szkole - dokończyła i wyszła z łazienki.
Czemu aż tak chce mi pomóc? Zaprasza mnie do siebie? Rozumiem, mamy układ, ale albo mi się wydaje, albo ona naprawdę chce mi pomóc, a nie tylko odbębnić. Może mam się doszukiwać tutaj podstępu? Lauren, coś ty, nie myśl tak. Na pewno nie ma złych zamiarów.
Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk dzwonka i głośnych rozmów. Do łazienki weszły dwie dziewczyny, śmiejące się w piskliwy sposób. Zgromiłam je wzrokiem, na skutek którego ucichły. Uśmiechnęłam się pod nosem i wyszłam na korytarz.- Eeeej! - usłyszałam głos Normani i poczułam uścisk jej dłoni na moich biodrach - Jak tam biolka? Zaliczyłaś?
- A wyglądam jakbym zaliczyła? Się głupio pytasz.
- Stara, co masz zamiar z tym zrobić? Zgłosiłaś się do Camili?
- Ona zgłosiła się do mnie - powiedziałam, zakreślając znak cudzysłowiu w powietrzu.
- Oho, we love supportive girlfriend - zaśmiała się, na co stuknęłam ją palcem w czoło - Spotykacie się od razu po szkole?
- Chyba tak - odpowiedziałam, siadając przy ławce w sali od angielskiego. Normani usiadła obok.
- No to sprawujcie się dobrze - powiedziała, dziwnie poruszając brwiami.
Przewróciłam oczami. Po chwili weszła do sali także Ally, a za nią reszta klasy. Wraz z dzwonkiem na lekcję ucichły wszelkie rozmowy. Lekcje angielskiego nie należały do najprzyjemniejszych, ze względu na nauczycielkę, Panią Brown. Była oschła i zgryźliwa, dlatego nikt nie chciał jej podpaść.
CZYTASZ
Last Forever
Fanfiction- Luz, przecież to nie potrwa w nieskończoność - odpowiedziałam, skocznie podbiegając do Lauren. Niby prosty układ, ale czy na tyle prosty, aby się z niego wyplątać?