Lauren's POV
Przeciągnęłam się, gdy usłyszałam dźwięk budzika. Powolnie przekręciłam się na drugi bok, napotykając opór. Przypomniałam sobie, że mam jeszcze kogoś w łóżku. Camila zwrócona była twarzą w moją stronę. Leżała na swoim ramieniu, przykryta kołdrą po same uszy. Wyglądała tak niewinnie. Wpatrywałam się w nią przez jakąś chwilę, uśmiechając się pod nosem. Musiałam ją obudzić, gdyż szkoła nie poczeka.
Zaczęłam lekko ściągać przykrycie z Camili, na co ta cicho mruknęła.- Już mnie rozbierasz? Lo... - Usłyszałam niewyraźne słowa.
Zaczęłam się śmiać, gdy dziewczyna się rozbudziła.
Zakryłam usta dłonią, gdy ujrzałam jak Camila wytrzeszcza oczy, sama nie dowierzając co właśnie wymamrotała.- O matko, sorry, ja nie miałam tego na myśli! - rzuciła szybko, czerwieniąc się ze wstydu.
- Camz, spaliłaś buraka - odpowiedziałam, zanosząc się śmiechem - spokojnie, nie rozbieram cię.
Dziewczyna pośpiesznie wstała z łóżka i udała się do toalety, po drodze poprawiając koszulkę.
Chwyciłam telefon i sprawdziłam godzinę. 8.49. Zaczęłam obliczać czas, jaki zajmą mi, to znaczy, nam, poszczególne czynności, zanim udamy się do szkoły. Następnie wzięłam ubrania z szafy i skierowałam się do drugiej toalety poza moim pokojem.
Szybko obmyłam twarz i nałożyłam ubrania do szkoły, a potem zrobiłam lekki makijaż.Zaczęłam robić tosty, gdy poczułam wibracje w kieszeni.
- Cześć tato, co jest?
- Lauren, słuchaj, ona będzie dziś o 15. W kuchni leży zwolnienie z ostatniej lekcji, to dasz je nauczucielowi. Matka też się zwolni z pracy, dlatego proszę, abyś ty była w domu, gdy będą rozmawiały. Ja niestety nie mogę przyjechać.
- W porządku, ale tato powiedz mi. Mam się czegoś obawiać? Mamy takie długi, że ona może nam odebrać dom...
Nastąpiła cisza. Słyszałam tylko ciężki oddech ojca.
- Po prostu bądź, musicie się nawzajem wspierać. Trzymaj się kochanie.
- Cześć, kocham cię - odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Trzęsącą ręką odłożyłam telefon na blat i oparłam się o niego pośladkami. Myślałam, że mam jeszcze czas na przygotowanie się, podjęcie jakiejś decyzji. Miałam zamiar zatrudnić się gdzieś, aby zdobyć pieniądze na chociaż częściową spłatę długów. Zakryłam twarz dłońmi i zaczęłam ją pocierać. Po chwili usłyszałam kroki Camili.- Lo, wszystko w porządku? - zapytała widocznie zmartwiona.
- Tu masz tosty, weź je i usiądź przy stole. - odpowiedziałam.
- Zadałam pytanie, więc oczekuję odpowiedzi. Powiesz mi o co chodzi?
- Powiem tyle, że muszę zwolnić się z ostatniej lekcji, bo mam coś do załatwienia - powiedziałam będąc odwróconą do niej plecami - nie przejmuj się.
- Ale...
- Camila, skończ.
Dziewczyna popatrzyła się z troską i nic nie skomentowała. Zaczęła jeść śniadanie i przeglądać media społecznościowe. Usiadłam przy stole obok niej i również zaczęłam jeść.
- W ogóle, czemu w łazience nie było światła? - zapytała, podnosząc wzrok znad telefonu.
Schowałam twarz w dłoniach, wiedząc, że brak uiszczonych opłat za prąd wiąże się z jego stopniowym odcięciem. Nie chciałam jednak mówić Camili o moich problemach, bo po co?
- Aaa, wiesz co, zapomniałam wymienić żarówkę - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.
- A masz jakieś w domu? Ja mogę teraz szybko wymienić - odparła podnosząc się z krzesła.
CZYTASZ
Last Forever
Fanfiction- Luz, przecież to nie potrwa w nieskończoność - odpowiedziałam, skocznie podbiegając do Lauren. Niby prosty układ, ale czy na tyle prosty, aby się z niego wyplątać?