Camila's POV
Podeszłam pod salę od matematyki, gdzie stała już większość mojej klasy, a wśród nich Dinah.
- Heej - powiedziałam przeciągle przecierając oczy.
Blondynka kiwnęła głową i posłała mi uśmiech.
- Jak Ci się mieszka u Lauren? - zapytała pogodnie dziewczyna, biorąc mnie pod rękę.
Dobrze. Bardzo dobrze.
- Znośnie, a co? - bąknęłam szybko.
- Ale chyba nie będziesz u niej mieszkać wieczność?
- Dopóki nie wymyślę co zrobić z moim... bratem.
- A rodzice? Mieli przyjechać.
- Nie mogę się dodzwonić ani do rodziców, ani do dziadków.
Dinah przytaknęła i zwróciła uwagę na zbliżającą się nauczycielkę, która miała się opiekować naszą klasą podczas wycieczki.
- Z tego co widzę to wszyscy są, więc chodźmy przed szkołę. - machnęła Pani Adams i szybko ruszyła w stronę wyjścia, głośno stukając obcasami.
Przed szkołą stało już kilka klas z mojego rocznika, w tym klasa zielonookiej. Skupiłam na niej uwagę, próbując wyczytać coś z jej ruchu ust podczas rozmowy z Normani.
- Mila, nie patrz się tak na nią, bo się jeszcze zauroczysz. - szturchnęła mnie DJ wytykając język.
Prychnęłam w odpowiedzi i weszłam do autokaru z resztą klasy.
Standardowo zajęłam miejsce bliżej końca, zaraz przy wejściu do autokaru. Położyłam torbę na stoliku i zaczęłam wyglądać Lauren.Po niedługim czasie weszła ona razem z przyjaciółkami. Szybko wybrały miejsca jakieś pięć rzędów przede mną i Dinah, po przeciwnej stronie. Uśmiechnęłam się, gdy dziewczyna usiadła na miejscu od wewnętrznej strony autokaru. Dzięki temu miałam na nią pełny wgląd.
- Znowu się na nią gapisz! - krzyknęła Dinah. Jestem pewna, że usłyszał to cały autokar. Sporo osób zwróciło twarze w naszą stronę, na co wytrzeszczyłam oczy i rzuciłam się na siedzącą obok, rozbawioną blondynkę.
- Tępa debilko! - zakryłam Dinah usta.
- Na kogo się tak gapisz Camila? - usłyszałam rozbawiony głos Steve'a z końca autokaru.
Zauważyłam, że całej sytuacji przyglądała się także Lauren. Na szczęście nie wiedziała, że to o niej mowa. Co za wstyd. Najchętniej wyszłabym z tego przybytku idiotyzmu, zwanego autokarem.
- No dalej, przyznaj się! - krzyczał drwiąco chłopak.
Nie wiesz w co się pakujesz.
Wybuchłam. Ręce zaczęły mi się trząść. Powoli wstałam z siedzenia i obróciłam się w stronę Steve'a. Zamknęłam oczy, a następnie otworzyłam je tak mocno, aby każdy zauważył mój gniew. Pochodził prosto z mojej najciemniejszej strony. Próbowałam się z nim kryć, jednak wydarzeń, które wzbudzały mój gniew było zdecydowanie za dużo. W takich chwilach moje tęczówki, które zazwyczaj były czekoladowe, przybierały barwę jasnoorzechową.
- Jak w tej chwili nie zamkniesz mordy, to włożę ci w nią tą szczotkę, przejdę przez przełyk, aż Ci dupą wyjdzie. - chwyciłam moją szczotkę do włosów i z kamienną twarzą podeszłam do drwiącego chłopaka.
Uczniowie w autokarze ucichli, włącznie z całym prowodyrem.
- Karla?! Co tu się dzieje? Siadaj natychmiast, nie ma łażenia. - poczułam jak nauczycielka łapie mnie za przedramię i sadza na moim miejscu.
CZYTASZ
Last Forever
Fanfiction- Luz, przecież to nie potrwa w nieskończoność - odpowiedziałam, skocznie podbiegając do Lauren. Niby prosty układ, ale czy na tyle prosty, aby się z niego wyplątać?