11.

701 45 7
                                    

Lauren's POV

Obudził mnie dźwięk SMS'a. Szybko chwyciłam telefon i odblokowałam ekran. W treści wiadomości było Przypomnienie o miejscu i godzinie spotkania. Wpatrywałam się przez dłuższą chwilę w telefon próbując znaleźć inne rozwiązanie moich problemów. Pokręciłam głową i ostrożnie zwlokłam się z łóżka, aby nie budzić Camili.

Zatrzymałam się przy drzwiach prowadzących do łazienki w moim pokoju, gdy usłyszałam przekręcanie się na łóżku i pomruki Camili. Zagryzłam wnętrze policzka i w pośpiechu zabrałam ubrania z krzesła, następnie wchodząc do łazienki.

- Która godzina? - zapytała cicho.

- Za dwie minuty ósma - spojrzałam na wyświetlacz telefonu i odetchnęłam ciężko.

- Gdzie idziesz? - mruknęła.

- Do sklepu - odpowiedziałam i zamknęłam drzwi łazienki.
Oparłam się dłońmi o umywalkę patrząc w lustro. Zaczęłam przyglądać się moim lekko opuchniętym oczom. Ich zieleń była stłumiona przez problemy i związany z nimi stres. W mojej głowie krążyły setki myśli. Musiałam wziąć się w garść, zarobić na rodzinę. W taki czy inny sposób musiałam coś zrobić.

Wyszłam wyszykowana z łazienki i odetchnęłam, gdy zobaczyłam zwiniętą w kulkę śpiącą Camilę.
Zeszłam szybko do kuchni i chwyciłam klucze, a następnie wyszłam z domu.

Jennifer wskazała mi dokładny adres tego klubu. Nie znałam go wcześniej, więc wyszłam z domu trochę wcześniej, aby dotrzeć na czas bez żadnych ekscesów. Włożyłam słuchawki do uszu , aby choć na chwilę zatopić się w tym co naprawdę uwielbiałam, czyli w muzyce.

Skręciłam w dosyć zatłoczoną uliczkę i od razu dostrzegłam średnich rozmiarów budynek. Porównałam go do zdjęcia z internetu. W dzień wyglądał kompletnie inaczej, niż na zdjęciu zrobionym w ciemności.

Moje ciało znów ogarnął stres i coś podobnego do przerażenia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Moje ciało znów ogarnął stres i coś podobnego do przerażenia. Byłam jednak bardzo zdesperowana, dlatego w tym momencie była to jedyna szansa na wydostanie się z tego bagna.

Nie zastanawiając się dłużej poprawiłam torebkę i weszłam do środka. Mimo, że na dworze było jasno, to wewnątrz pomieszczenia panował mrok, rozświetlany gdzieniegdzie ledami. Podeszłam do długiego baru, gdzie dostrzegłam Jennifer.

- Chodź - rzuciła obojętnie.

Kierowałam się za nią między okrągłymi stolikami. Klub był pusty, co na chwilę dało mi poczucie, że to tak naprawdę tylko sen. Że zaraz obudzę się i zobaczę uśmiechniętych rodziców, wolnych od zmartwień.

 Że zaraz obudzę się i zobaczę uśmiechniętych rodziców, wolnych od zmartwień

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Last ForeverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz