Camila's POV
Obudziła mnie kosiarka. Przeklnęłam w myślach tego, kto przerwał mi sen. Podniosłam się do siadu i rozejrzałam się po pokoju. Przejechałam dłonią po miejscu obok, na którym powinna leżeć jeszcze Lauren. Okno było otwarte, a wiatr rozwiewał firankę.
Przeczesałam włosy i chwyciłam telefon z zamiarem sprawdzenia godziny. Zdziwiłam się, gdy na wyświetlaczu widniała godzina 12:55, a oprócz niej jakieś milion wiadomości od DJ.DJ ❤ [7:53]
SiemaDJ ❤ [7:53]
Nie zgadniesz!!!DJ ❤ [7:53]
Wstałam sobieDJ ❤ [7:54]
I słuchaj staraDJ ❤ [7:55]
Czemu ty mnie w ogóle nie słuchasz wtfDJ ❤ [7:56]
Ale mnie łeb boli no nieDJ ❤ [7:58]
ADJ ❤ [7:58]
ADJ ❤ [7:59]
Wiesz co mam cię gdzieśDJ ❤ [8:05]
MilaDJ ❤ [8:11]
Żałosna jesteś wieszPrzewróciłam oczami scrollując w dół i czytając tylko kilka wiadomości.
Chancho 💞 [12.58]
Spałam.Udałam się do kuchni, z nadzieją, że ujrzę tam Lauren. Westchnęłam, gdy kuchnia była pusta. Zrobiłam sobie szybkie śniadanie, a następnie się ubrałam. Wzięłam także szybki prysznic. Postanowiłam wysłać SMS-A do Lauren, aby poinformować ją, że wychodzę z Dinah.
Camila [13.48]
Jestem umówiona z Dinah na 15. Dam znać jak wrócę.Kliknęłam przysisk 'wyślij' i wgapiałam się przez chwilę w telefon z nadzieją szybkiej odpowiedzi od Lauren. Na marne.
Udałam się do toalety, aby subtelnie wymalować sobie twarz. W tym czasie dostałam kilka wiadomości od blondynki wyzywającej mnie od leni tylko dlatego, że spałam prawie do 13 i jej nie o odpisywałam.
Postanowiłam wyjść chwilę po 14:30, aby kupić sobie jeszcze po drodze wodę. O 15 miałam się stawić do miejsca, do którego chodzę z Dinah praktycznie co tydzień od kilku lat. Był to bar usytuowany dokładnie w połowie drogi od naszych domów. Naprawdę, kiedyś zliczyłyśmy, że odległość mojego domu od tego baru to 521 kroków i tyle samo naliczyła Dinah od jej domu.
Uwielbiamy tam przychodzić, zawsze zamawiamy to samo, czyli czekoladowego shake'a z bananami i gofry. Tutaj rozmawiamy godzinami, a także w podstawówce uczyłyśmy się do sprawdzianów.- Heja leniu! - Dinah rzuciła się do uścisku. Odwzajemniłam go.
- Jeszcze raz mnie tak nazwiesz, a się pokłócimy - wbiłam palec w jej klatkę piersiową i zrobiłam groźną minę.
Dinah pokręciła głową z uśmiechem i pierwsza weszła do środka.
Od razu uderzyła mnie woń bananów i czekolady. Przez te wszystkie lata nic się nie zmieniło. Wnętrze lokalu było jasne, ponieważ wielkie okna wpuszczały pełno światła. Nigdy nie było tu dużo klientów. Dziwiłam się dlaczego, gdyż w tym barze można było smacznie zjeść i posiedzieć godzinami na wygodnych fotelach.
Podeszłyśmy do blatu z zamiarem złożenia zamówienia. Dinah zadzwoniła małym dzwoneczkiem w celu przywołania kelnera.
Zza długiej i ciemnej zasłony prowadzącej do kuchni wyłoniła się czarnoskóra dziewczyna w naszym wieku. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że była to Normani.
CZYTASZ
Last Forever
Fanfiction- Luz, przecież to nie potrwa w nieskończoność - odpowiedziałam, skocznie podbiegając do Lauren. Niby prosty układ, ale czy na tyle prosty, aby się z niego wyplątać?