9.

722 54 5
                                    

Camila's POV

Obudziła mnie kosiarka. Przeklnęłam w myślach tego, kto przerwał mi sen. Podniosłam się do siadu i rozejrzałam się po pokoju. Przejechałam dłonią po miejscu obok, na którym powinna leżeć jeszcze Lauren. Okno było otwarte, a wiatr rozwiewał firankę.
Przeczesałam włosy i chwyciłam telefon z zamiarem sprawdzenia godziny. Zdziwiłam się, gdy na wyświetlaczu widniała godzina 12:55, a oprócz niej jakieś milion wiadomości od DJ.

DJ ❤ [7:53]
Siema

DJ ❤ [7:53]
Nie zgadniesz!!!

DJ ❤ [7:53]
Wstałam sobie

DJ ❤ [7:54]
I słuchaj stara

DJ ❤ [7:55]
Czemu ty mnie w ogóle nie słuchasz wtf

DJ ❤ [7:56]
Ale mnie łeb boli no nie

DJ ❤ [7:58]
A

DJ ❤ [7:58]
A

DJ ❤ [7:59]
Wiesz co mam cię gdzieś

DJ ❤ [8:05]
Mila

DJ ❤ [8:11]
Żałosna jesteś wiesz

Przewróciłam oczami scrollując w dół i czytając tylko kilka wiadomości.

Chancho 💞 [12.58]
Spałam.

Udałam się do kuchni, z nadzieją, że ujrzę tam Lauren. Westchnęłam, gdy kuchnia była pusta. Zrobiłam sobie szybkie śniadanie, a następnie się ubrałam. Wzięłam także szybki prysznic. Postanowiłam wysłać SMS-A do Lauren, aby poinformować ją, że wychodzę z Dinah.

Camila [13.48]
Jestem umówiona z Dinah na 15. Dam znać jak wrócę.

Kliknęłam przysisk 'wyślij' i wgapiałam się przez chwilę w telefon z nadzieją szybkiej odpowiedzi od Lauren. Na marne.

Udałam się do toalety, aby subtelnie wymalować sobie twarz. W tym czasie dostałam kilka wiadomości od blondynki wyzywającej mnie od leni tylko dlatego, że spałam prawie do 13 i jej nie o odpisywałam.

Postanowiłam wyjść chwilę po 14:30, aby kupić sobie jeszcze po drodze wodę. O 15 miałam się stawić do miejsca, do którego chodzę z Dinah praktycznie co tydzień od kilku lat. Był to bar usytuowany dokładnie w połowie drogi od naszych domów. Naprawdę, kiedyś zliczyłyśmy, że odległość mojego domu od tego baru to 521 kroków i tyle samo naliczyła Dinah od jej domu.
Uwielbiamy tam przychodzić, zawsze zamawiamy to samo, czyli czekoladowego shake'a z bananami i gofry. Tutaj rozmawiamy godzinami, a także w podstawówce uczyłyśmy się do sprawdzianów.

- Heja leniu! - Dinah rzuciła się do uścisku. Odwzajemniłam go.

- Jeszcze raz mnie tak nazwiesz, a się pokłócimy - wbiłam palec w jej klatkę piersiową i zrobiłam groźną minę.

Dinah pokręciła głową z uśmiechem i pierwsza weszła do środka.

Od razu uderzyła mnie woń bananów i czekolady. Przez te wszystkie lata nic się nie zmieniło. Wnętrze lokalu było jasne, ponieważ wielkie okna wpuszczały pełno światła. Nigdy nie było tu dużo klientów. Dziwiłam się dlaczego, gdyż w tym barze można było smacznie zjeść i posiedzieć godzinami na wygodnych fotelach.

Podeszłyśmy do blatu z zamiarem złożenia zamówienia. Dinah zadzwoniła małym dzwoneczkiem w celu przywołania kelnera.
Zza długiej i ciemnej zasłony prowadzącej do kuchni wyłoniła się czarnoskóra dziewczyna w naszym wieku. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że była to Normani.

Last ForeverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz