na lepszy dzień, buziaczki
(a na dole drobna niespodzianka)Patrząc na adresowany przez Gwillima karton z książkami Matyldy Flores, poczułem nagłą potrzebę natychmiastowego ich przeczytania. Pomyślałem, że nie jestem w stanie czekać do momentu, aż zostaną mi dostarczone.
- Eee... Proszę, niech się pan nie trudzi z ich wysyłaniem - powiedziałem. - Sam je zabiorę do domu.
- Jesteś pewny, Harry? - spytał Gwillim. - To raczej duże pudło.
- Żaden problem - uznałem. - I bardzo dziękuję za książki...
Gwillim uśmiechnął się.
- Mam nadzieję, że ci się spodobają.
- Jak on... yyy... zaczął pisać te książki Matyldy Flores? - zainteresowałem się.
- To długa historia - stwierdził Gwillim. - Wszystko zaczęło się tego dnia, gdy Archie zobaczył ciebie i twoją matkę w Esach i Floresach...
- Moją mamę? I mnie?
- Właśnie tak - potwierdził Archie. - Severus też tam był. Zrobił na mnie ogromne wrażenie, kiedy zmieniał ci pieluszkę, więc poprosiłem go, aby napisał dla nas książkę o opiekowaniu się dziećmi.
- Profesor Snape zmienił mi... - Nie byłem pewny, czy dobrze usłyszałem.
- Pieluszkę - powtórzył Archie wyraźnie. - Przewinął cię. Tak się to wszystko zaczęło. - Rozparł się w fotelu z uśmiechem, wychodząc z założenia, że udzielone przed chwilą wyjaśnienie jest odpowiedzią na moje pytanie.
Gapiłem się na niego wzrokiem pozbawionym wyrazu: sytuacja, którą opisał, zwyczajnie nie mieściła mi się w głowie.
Profesor Snape. I moja bielizna.
Czy odwrócił mnie do góry nogami i wymówił: "Chłoszczyść"? Ale gdyby tak zrobił, zszokowałby Archiego. Archie był zdecydowanie zbyt miłą osobą, żeby popierać poniewieranie niemowląt przez śmierciożerców. A właśnie powiedział, że był pod wrażeniem tego, co zrobił Severus.
Gwillim obserwował mnie oczyma błyszczącymi rozbawieniem.
- Może Harry chciałby zobaczyć swoją matkę, Archie - zasugerował, wskazując znajdującą się w gabinecie myślodsiewnię. - Jak sądzisz, mógłbyś pokazać mu to wspomnienie?
Archie uprzejmie wydobył lśniące srebrne pasmo wspomnienia i delikatnie umieścił je w myślodsiewni.
- Coś mojego też tam umieszczę - stwierdził Gwillim, po czym to właśnie uczynił.
Zawahałem się, zanim zanurkowałem. Czy widok mamy sprawi mi przyjemność, czy rozchoruję się przez niego z żalu? Załamanie się w obecności Archiego i Gwillima było ostatnim, na co miałem ochotę. Obaj jednak uśmiechali się do mnie łagodnie, więc nie mogłem odmówić. Wziąłem głęboki wdech i dałem nura.
—
Znalazłem się w znajomym wnętrzu Esów i Floresów. Zobaczyłem, jak do sklepu wchodzi młoda kobieta z wyjącym niemowlakiem. To była moja matka. Kołysała mnie gwałtownie w ramionach, usiłując mnie uciszyć, zawstydzona czynionym przeze mnie hałasem. Ale moje krzyki jedynie przybrały na sile i zaczęły przyciągać uwagę wszystkich klientów. Czerwona na twarzy z zakłopotania, spróbowała ukryć się ze swoim wrzaskliwym dzieckiem w cichym kącie między dwoma wysokimi regałami.
CZYTASZ
tłuszcz I sevitus
Fanfiction'Minął miesiąc od pokonania Voldemorta, a Severus Snape wciąż żyje. Harry Potter nie ma najmniejszej ochoty spotkać się z tłustowłosym profesorem, ale musi - znajduje się wszak w posiadaniu czegoś, co do niego nie należy.' 🔥 2(!), 5, 6, 9 w #snarry...