Nie jestem ofiarą [Spider-Man]

54 4 0
                                    

– Nie jest to nasza sprawa, ani nasza odpowiedzialność... Co my tu jeszcze robimy? – spytała oparta o przewrócony samochód, słysząc za sobą odgłosy walki. Zacisnęła pięści z całych sił.

– No, eee, stajemy się bohaterami? – spytała kucająca przed nią blondynka.

    Obok nich przetoczył się Spider-Man, ale już nie wstał.

   Czarnowłosa patrzyła na niego przerażona. Powinna uciekać. Wiać gdzie pieprz rośnie, gdzieś, gdzie będzie bezpieczna. Nie była bohaterką. Nigdy nią nie była i nie będzie, to nie jej bajka. Czemu w ogóle zgodziła się tu przyjść?

    Czemu Spider-Man nie wstaje? Czemu nie wstaje i nie walczy?

– Jak Spider-Man nie dał mu rady, to my tym bardziej – wyszeptała przerażona blondynkę.

    Patrzyły na jego nieruchome ciało, dopóki nie usłyszały powolnych kroków złoczyńcy, który kierował się w jego stronę. Spojrzał sobie w oczy przerażone, a blondynka przyłożył sobie do ust rękę, powstrzymują pisk.

    Bezradnie patrzyła na przerażenie przyjaciółki oraz na leżące trochę dalej ciało bohatera, który jeszcze chwilę temu ratował im życie.

   Wstała na równe nogi i chwyciła blondynkę za drżące ręce.

– Annie, patrz na mnie. Spójrz na mnie, Annie. – Kiedy przyjaciółka na nią spojrzała, wymusił uśmiech, mimo przerażenia. – Wszystko jest dobrze. Będziesz bezpieczna, tylko... tylko musisz zrobić jedną rzecz, rozumiesz? – Pokiwała niepewnie głową. – Weź Spider-Man'a jak najdalej. Nie odwraca się ani nie wracaj. Uciekajcie.

– Nie mogę cię zostawić – zaprotestowała, kręcąc głową i chcąc zabrać ręce, ale czarnowłosa przytrzymała je.

–Możesz. I zrobisz to. Ufasz mi? Wszystko będzie dobrze.

     Spojrzała na nią szklanym wzrokiem, ale szybko się uspokoiła, widząc jej uśmiech. Pewnie pokiwała głową.

    Wybiegły zza samochodu i podbiegły do nieruchomego bohatera.

– Cywile bawią się w bohaterów? Do czego to doszło!

     Nie zwróciły uwagi na kpiący głos. Podniosły Spider-Man'a, opierając prawie bezwładne ciało na ramieniu blondynki.

– Co wy robicie? Uciekajcie –wyszeptał ledwo słyszalnie.

    Annie spojrzała ostatni raz na uśmiechniętą przyjaciółkę i zaczęła kierować się powoli w przeciwną stronę.

    Czarnowłosa odwróciła się do nich plecami, w stronę wolno idącego mężczyzny. Uśmiechnął się kpiąco, patrząc na nią z góry, a ona starała się uspokoić.

     Co miała zrobić? Co ona sobie myślała? Była przerażona, cholernie przerażona, a przed nią stał dwa razy większy goryl, mierząc ją przeszywającym spojrzeniem.

   Nie jestem ofiarą. Nie jestem ofiarą.

  Ustawiła się w pozycji do walki, jaką wiele razy widziała podczas treningu z bratem.

–Stoisz mi na drodze, robaczku–rzucił, strzelając palcami. –Przesuń się, a nic ci nie zrobię.

– Nie – odparła pewnie.

    Nie była ofiarą. Była wojowniczką.

CIEMNE NIEBO | One-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz