Przywódca Bram Edenu, Joseph Seed stał na podeście, tak jakby czas się zatrzymał. Jego sylwetka była prawie niewidoczna przez światło lampy w kształcie krzyża, będącego znakiem kultu. Wzbudziło to u mnie niepokój, jednak zaczęliśmy już iść w jego stronę. Trzymałam się w tyle, rozglądając się niespokojnie po ławkach kościelnych pełnych ludzi. Wierni kultu przyglądali nam się z mieszanymi uczuciami, głównie dominowała ciekawość.
— Coś nadchodzi. Czujecie to, prawda? Zbliżamy się do krawędzi... i nastanie dzień osądu — Spojrzał w naszą stronę niemile zaskoczony. Za nim stał najmłodszy z braci, John trzymając się drewnianej mównicy. Przyglądał się nam — Dlatego właśnie rozpoczęliśmy projekt, bo wiemy, co będzie dalej. Oni nadejdą, spróbują nam to wszystko odebrać; broń, wolność... wiarę! — Powolnym krokiem podchodziliśmy coraz bliżej. Joseph stał wyprostowany, mierząc nas wzrokiem, który głównie kierował na mojego wuja i mnie. Tłumaczyłam to sobie faktem, że jesteśmy agentami federalnymi, a nie jak niektórzy zastępcami szeryfa - Ale my im nie pozwolimy.
— Szeryfie no już... — Cameron zaczął się niecierpliwić, chcąc szybko aresztować Josepha. Pośpiech w tym momencie był jednak zbędny, czego najwyraźniej nie rozumiał.
— Tylko spokojnie Cameron... — przerwał mu Earl. Cameron spojrzał na niego wymownie, nie chcąc odwlekać aresztowania w nieskończoność.
— Nie pozwolimy, by ich chciwość, niemoralność i zdeprawowanie... — mówił donośnie Joseph, a jego słowa spotkały się z aprobatą kultystów. Zrozumiałam, że nie wydadzą go tak łatwo.
— Szeryfie... — Dalej Cameron próbował cokolwiek powiedzieć, jednak Earl go uciszył gestem ręki. Burke wyprostował się i spojrzał z góry na szeryfa, jednak ten nie wrócił na niego uwagi.
— Proszę nie ciągnąć za spust. Spokojnie... — mówił Whitehorse. Niektórzy kultyści wstali z miejsc, podnosząc bronie. Jednak mimo wszystko szliśmy do przodu.
— ...dalej nas krzywdziły! Nadszedł okres cierpienia!
— Nie, jebać to. — Wiedziałam, że Burke jest niecierpliwy, ale nie na tyle by lekceważyć polecenia szeryfa. Wyszedł do przodu, naprzeciw przywódcy kultu z nakazem na wysokości własnej twarzy, tak by mógł go zobaczyć. Joseph patrzył na niego spokojnie, jak by przewidział aresztowanie. — Joseph'ie Seed'zie! Mam nakaz twojego aresztowania na podstawie podejrzeń o dokonaniu porwania ze szczególnym okrucieństwem! Wystąp trzymając ręce na widoku! — Po wypowiedzeniu tych zdań Cameron odszedł bardziej na bok. Spojrzałam na młodszego brata Josepha. Patrzył na mnie uważnie z przymrużonymi oczami. Przełknęłam ślinę lekko poddenerwowana a wyraz jego twarzy chwilę później złagodniał. Spojrzał w lewo, gdzie w rogu kościoła stał wysoki, umięśniony mężczyzna z bliznami na ramionach. Jego twarz była ukryta w cieniu. Sprawiło to, że wyglądał trochę przerażająco, nie mogłam się pozbyć wrażenia, że mnie obserwuje. Przeszedł mnie dreszcz niepokoju i odwróciłam wzrok kierując go na przeciwny róg kościoła. Stała tam młoda, bosa kobieta w koronkowej sukience sięgającej prawie do kolan. Patrzyła na nas z nieukrytą ciekawością, spoglądając raz ma nas, raz na Josepha. Nie wydawała się w stosunku do nas wrogo nastawiona. Ostatecznie odwróciła od nas wzrok i podeszła do Johna.
— Spokojnie! Ta sprawa was nie dotyczy! Odsuńcie się! — Burke zaczął krzyczeć do tłumu zbulwersowanych wyznawców, którzy zaczęli sięgać po broń. Przeszedł mnie dreszcz strachu, że wszyscy tu zginiemy rozstrzelani przed wzburzonych wierzących.
— Rzućcie broń! Rozejść się! — Odkrzyknęłam w stronę tłumu starając się brzmieć pewnie. Spojrzałam na Josepha, który przyglądał się nam bez żadnego wyrazu twarzy. Był spokojny, jednak nie pojmowałam, dlaczego tak bardzo panuje nad emocjami. Zazwyczaj ludzie w trakcie aresztowań opierają się, uciekają. On jednak tylko stał. Jak by skądś wiedział, że tak się stanie. Jakby ktoś go o tym poinformował. Potrzęsłam głową, by odrzucić od siebie te myśli i wróciłam do uspokajania wiernych — Spokojnie, to was nie dotyczy!
CZYTASZ
Tylko ty [Far cry 5 ff]
FanfictionW 2018 roku, w malowniczym regionie Montany, kult Bram Edenu, pod przywództwem charyzmatycznego Josepha Seeda, pogłębiał swe wpływy w sercach mieszkańców Hope County. Jane Seed, świeża agentka terenowa FBI, zostaje skierowana do wykonania zadania, k...