- No i gdzie ten twój pokój? – spytał Adrien, ledwo nadążając za dziewczyną.
- Na pewno gdzieś na górze... - wysapała Marinette, sprawdzając cicho, co jest za kolejnymi drzwiami.
Wreszcie dopisało im szczęście i znaleźli się w mieszkaniu rodziny Dupain-Cheng. Rozejrzeli się ciekawie, jakby byli tu po raz pierwszy w życiu. Poniekąd tak było...
- Chyba jesteście bardzo szczęśliwą rodziną... - szepnął Adrien wpatrzony w zdjęcie Marinette z rodzicami, które trzymał w dłoniach.
- Mam taką nadzieję – przyznała, zerkając mu przez ramię. – Choć wydają mi się trochę nietypowi.
- Naprawdę?
- No, jakoś nie wydaje mi się, żeby normalni rodzice kazali swojemu dziecku całować się z chłopakiem tylko po to, żeby wysłać babci fotkę.
- Nie opierałaś się jakoś bardzo... - przypomniał z uśmiechem, zerkając na nią z ukosa, a ona szturchnęła go w żebra.
- Bo już cię nigdy więcej nie pocałuję! – zagroziła.
- Jasne... - mruknął i pochylił się w jej stronę, a ona instynktownie przymknęła oczy. Zaśmiał się cicho, na co ona spojrzała na niego gniewnie.
- Stąpasz po cienkim lodzie, Kotku... - ostrzegła, nieświadomie nazywając go tak, jak miała w zwyczaju Biedronka.
- Jeszcze żadnemu kotu przygarniętemu przez swoją panią nie stała się jakaś wielka krzywda – odciął się, puszczając do niej oko.
- Że niby jestem twoją panią? – zaśmiała się.
- Na to wygląda... Moja Pani... - Uśmiechnął się i już miał ją pocałować, tym razem naprawdę, kiedy wtrąciła się Tikki:
- Nie chcę wam przeszkadzać tej miłej rozmowy, ale czy nie mieliśmy ładować jakiegoś telefonu?
- Najpierw musimy znaleźć ładowarkę – Marinette momentalnie oprzytomniała. – I mój pokój.
- Twój pokój chyba jest na górze – podpowiedziało kwami.
- Och, naprawdę? – zdziwiła się dziewczyna. – Skąd wiesz?
- Rozejrzeliśmy się trochę z tym dziwnym kocurem, podczas gdy wy oddawaliście się flirtom.
- Nie oddawaliśmy się żadnym flirtom! – zaoponowała Marinette, czerwieniąc się okropnie. Adrien tylko zachichotał. Jakim cudem ta dziewczyna mogła stawać się jeszcze bardziej urocza?
- Myślę, że trochę jednak się oddawaliśmy tym flirtom – przyznał, czym zasłużył na kolejne gromy z oczu swojej dziewczyny. Zaśmiał się. Znajdował wyjątkową radość w drażnieniu się z nią.
Marinette przewróciła oczyma, ale nie potrafiła nie uśmiechnąć się do niego ciepło. Mimo wszystko był czarujący.
- No dobra. Zobaczmy ten mój pokój... - postanowiła przejść do działania.
Po chwili oboje rozglądali się zszokowani po miejscu niemalże wytapetowanym zdjęciami Adriena Agreste'a.
- Wygląda na to, że chyba rzeczywiście musimy być parą – przyznał Adrien.
- Jeszcze w to wątpisz? – Uśmiechnęła się Marinette, po czym napotkała znaczące spojrzenie Tikki. – Dobra... Gdzie ja mogę trzymać ładowarkę?
- Może się rozdzielmy? – zaproponował Adrien.
- Świetna myśl! Eee... - zawahała się Marinette i spojrzała pytająco na kwami, nie bardzo wiedząc, jak się do nich zwrócić? Przypomniała sobie, że czerwona skrzydlata obraziła się mocno za określenie jej robalkiem. A kocurek z dumą określał się superfantastycznym kotem, nie kotkiem. – Stworzonka? Pomożecie?
- A dostanę za to camemberta? – zapytał od razu Plagg, który węszył po całym pokoju w poszukiwaniu sera.
- Ja nawet nie wiem, jak wygląda ładowarka... - szepnęła Tikki bezradnie.
- Takie czarne pudełeczko z kabelkiem – wyjaśniła Marinette, rozglądając się za czymś takim po pokoju.
- Spróbujemy pomóc – obiecało czerwone kwami. – Kot też pomoże! – dodała znacząco w stronę Plagga.
Rozdzielili się. Marinette wybiegła na antresolę przeszukać okolice łóżka, Adrien zaczął myszkować wokół jej biurka. Kwami poleciały w trudniej dostępne zakamarki.
- Chyba rzeczywiście umiesz dziergać! – rzucił Adrien, zauważając warsztat krawiecki przy biurku.
- Naprawdę? – zdziwiła się Marinette i wychyliła się przez barierkę.
- Masz tu nawet maszynę do szycia. I pełno projektów. Wow, jesteś naprawdę zdolna!
- Och, dziękuję... - zarumieniła się z wrażenia.
- Znalazłem jakąś mysz! – wrzasnął nagle Plagg i wyleciał z ciemnego kąta z ładowarką w pyszczku.
- To właśnie to, czego szukamy! – ucieszyła się Marinette.
Z tej radości prawie zleciała z drabiny prowadzącej na antresolę. W ostatniej chwili chwyciła się jakiegoś sznurka, ale i tak wiele jej to nie pomogło. Na szczęście Adrien podbiegł do niej i złapał ją w objęcia. Przewrócili się z łoskotem na podłogę.
To było trochę krępujące, tak na sobie leżeć. A z drugiej strony jakoś obojgu nie chciało się wstawać.
- Oby tylko nie przyszli teraz twoi rodzice, Marinette... - wtrąciła Tikki, na co Plagg tylko zarechotał znacząco.
To skutecznie otrzeźwiło nastolatków. Odskoczyli od siebie na przyzwoitą odległość i spojrzeli na siebie zarumienieni.
- A to co takiego? – spytał nagle osłupiały Adrien.
Marinette odwróciła się szybko za siebie.
Sznurek, za który przed chwilą pociągnęła, ujawnił ogromną płachtę z tygodniowym rozkładem zajęć. Adriena.
CZYTASZ
Nie taki znów nieświadomy
FanfictionBiedronka I Czarny Kot zostali trafieni pociskiem zapomnienia. Nie pamiętają kim są, jakie mają supemoce, ani też kim są dla siebie... Muszą odzyskać tę wiedzę, ale zanim im się to uda, napotkają trochę komplikacji. Czujcie się ostrzeżeni przed mnós...