- No to jak się domyśliłaś? – spytał Adrien, kiedy wreszcie przerwał pocałunek.
- A ty?
- Ja pierwszy spytałem. – Nie dał się nabrać na wymijające pytanie Marinette.
Westchnęła ciężko i wyswobodziła się z jego objęć, po czym wzięła go za rękę i poprowadziła na balkon. Jakoś swobodniej czuła się tam na dachu, gdzie było mniej uszu do podsłuchiwania. Nie, żeby podejrzewała swoich rodziców o takie praktyki, ale po kazaniu, którego wysłuchała przed godziną, mogła spodziewać się co najmniej zwiększonej kontroli.
- Tylko się nie zapomnij i nie usiądź na barierce! – zażartowała, kiedy już wyszli na balkon. Adrien rzucił jej nieodgadnione spojrzenie i roześmiał się. A potem stanął obok niej przy barierce.
- No więc? – przypomniał jej o swoim pytaniu, a ona zarumieniła się. Westchnęła i zerknęła na niego nieśmiało.
- Najpierw mama pokazała mi zdjęcie w tych szmatach – powiedziała wreszcie. – Nie mogłam uwierzyć, że ubraliśmy coś takiego na siebie. Potem widziałam kilka zdjęć, na których zachowywaliśmy się... no... jakoś tak poufale... Wiesz... Jakbyśmy znali się lepiej, a może raczej jakbyśmy... jakbym ja – poprawiła się szybko – czuła się przy tobie całkiem swobodnie. To znaczy... Widać było, że jesteśmy zażenowani, ale to przez rodziców. Bo między nami była jakaś nić porozumienia. Rozumiesz, co mam na myśli? – Spojrzała na niego niepewnie.
- Doskonale, póki co... - Uśmiechnął się.
- A potem były te zdjęcia przed pocałunkiem, kiedy patrzysz na mnie, jakbyś mnie chciał spytać, czy możesz mnie pocałować... - szepnęła, a jemu nagle zabrakło tchu, bo przecież dokładnie tak samo zinterpretował swoje spojrzenie.
- Skąd wiesz? – wyrwało mu się.
- Tak spojrzałby na mnie Czarny Kot... - wyznała, a jemu zrobiło się gorąco. – A potem zobaczyłam to ostatnie zdjęcie. I dotarło do mnie, że nie ma możliwości, żebym pocałowała Czarnego Kota, jeśli godzinę wcześniej całowałam się z tobą. Chyba że... to ty jesteś Czarnym Kotem...
- No patrz... To pomyśleliśmy całkiem podobnie... - szepnął Adrien. – A co takiego zrobiłaś, że twoja mama powiedziała mi, że twoja reakcja na zdjęcia nieco ich zaskoczyła?
- Tak powiedziała? – Marinette zerknęła na niego zmieszana.
- Użyła nawet określenia „delikatnie mówiąc, była nieco zaskakująca" – przypomniał sobie i aż się zaśmiał na widok rumieńca na jej twarzy.
- W pierwszej chwili to w ogóle nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. No wiesz... Że się całujemy. Możliwe, że spróbowałam zapaść się pod ziemię. Lub dosłownie pod stół. A potem dotarło do mnie, że możesz być Czarnym Kotem i wtedy trochę straciłam panowanie nad sobą.
- Aż mnie korci, żeby dowiedzieć się więcej! – wyszczerzył się w uśmiechu niczym Kot z Cheshire.
- Prędzej umrę... - mruknęła, a on zaśmiał się w głos.
- A cóż ja bym począł bez ciebie, Księżniczko? – zapytał retorycznie, obejmując ją.
- Przynajmniej mogę ci już powiedzieć, z kim się jeszcze całowałam... - wyznała nagle z półuśmiechem.
- Tak? – podchwycił i spojrzał na nią z zainteresowaniem. – Dlaczego nagle zmieniłaś zdanie?
- Cóż... Bo to byłeś ty – zaśmiała się.
- Jak to ja?
- No, ciebie całowałam, głuptasie. Jako Biedronka.
- Ach, no tak... To jeden z tych pocałunków, których nie pamiętam – przypomniał sobie to zdjęcie, które jakiś czas temu Nadja Chamack pokazała w swoim programie, którego byli gośćmi.
CZYTASZ
Nie taki znów nieświadomy
FanfictionBiedronka I Czarny Kot zostali trafieni pociskiem zapomnienia. Nie pamiętają kim są, jakie mają supemoce, ani też kim są dla siebie... Muszą odzyskać tę wiedzę, ale zanim im się to uda, napotkają trochę komplikacji. Czujcie się ostrzeżeni przed mnós...