Epilog

3.7K 252 168
                                    

Słońce zachodziło, rozlewając złotawą poświatę po dachach Paryża. Na zalanej światłem kopule Bazyliki Sacré-Cœur na wzgórzu Montmartre siedziały dwie istoty – drobny Chińczyk ubrany w zieloną zbroję i okrągły kapelusz oraz jeszcze drobniejsza Chinka w ognistym qipao. Byli całkowicie niewidoczni dla turystów, którzy wpatrywali się w malowniczy zachód słońca i panoramę miasta, całkowicie ignorując piękno rozświetlonej bazyliki.

- Będzie mi brakowało Wayzza – wyznał Jadeitowy Żółw.

- Mistrzu, jest jeszcze czas, żebyś zmienił zdanie – szepnęła Smocza Pani.

- Nie, Sabine. Jestem już za stary. Czas odpocząć... Czas, żebym odnalazł moją Marianne. Miracula będą bezpieczne z tobą. Będziesz doskonałym Strażnikiem. Urodziłaś się w roku Smoka, nie mogło być lepiej.

- Ale muszę się jeszcze tak wiele nauczyć.

- Przecież nie przerywamy szkolenia. Jak już wspomniałem, byłaś moją najlepszą uczennicą...

***

KONIEC

*Tym razem już na serio koniec tej historii (choć nie wykluczam sequelu... Kiedyś...)

Nie taki znów nieświadomyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz