- No dobra, Plagg! To musi mieć jakieś logiczne wyjaśnienie! – westchnął Adrien, chodząc po swoim pokoju.
- Przestań to maglować na dziesiątą stronę, tylko weź się z nią umów i miejmy to za sobą! – Plagg już tracił cierpliwość.
- Nie... Nie mogę... - wyznał Adrien, zatrzymując się nagle na środku pokoju.
Zapatrzył się w okno i zamilkł na dobre. Kwami zaniepokoiło się natychmiast. Może i ten chłopak był beznadziejny w sprawach sercowych, ślepy na zalety swojej przyjaciółki i strasznie oporny w zrozumieniu oczywistego, ale był też bardzo wrażliwy i Plagg – mimo ciągłego nabijania się z niego – był do niego bardzo przywiązany. Oczywiście w życiu by się do tego głośno nie przyznał! No dobra, może raz czy dwa razy mu się wyrwało jakieś sentymentalne głupstwo, ale zawsze działo się to pod wpływem ogromnych emocji i musiał być już naprawdę pod ścianą! I tak miał to denerwujące przekonanie, że Adrien doskonale wie, że Plagg... no cóż... eee... no tego... kocha go... Ech...
- Eee... Adrien? – kwami podfrunęło do głowy chłopaka i spojrzało z niepokojem na jego twarz i w nieobecny wzrok utkwiony gdzieś za oknem. – Haloo! Odezwij się do mnie!
- Co tam? – Adrien jakby otrząsnął się z zamyślenia i skupił wzrok na kwami.
- Dlaczego nie możesz się umówić z Marinette? – spytał Plagg, obserwując uważnie chłopaka.
- Bo... no... nie mogę... - Westchnął w odpowiedzi Adrien i klapnął zrezygnowany na podłogę.
- Nie możesz mówić takich rzeczy takim tonem, dzieciaku! – zwróciło mu uwagę kwami. – Musisz być konkretniejszy!
- I tak mi nie pomożesz... - Chłopak tylko pokręcił głową.
- Ale cię wysłucham. Może razem znajdziemy rozwiązanie twojego problemu?
- Wątpię... - mruknął Adrien pesymistycznie. – Jak to się mogło stać?! – wybuchnął nagle i spojrzał na Plagga z wyrzutem.
- A co ja niby zrobiłem? – rzuciło kwami obronnym tonem.
- Ty nic nie zrobiłeś. Samo się zrobiło! – Adrien spuścił głowę i skulił się na podłodze.
- Hej, dzieciaku! Nie strasz mnie już... - Plagg podleciał bliżej i przytulił się do policzka chłopaka. – Mów, co się stało!
- Plagg? – Adrien poderwał głowę zdziwiony. Jego kwami nigdy, no dobrze: prawie nigdy, nie okazywało serdeczniejszych uczuć.
- Nie możesz mnie tak straszyć! – odparł z urazą Plagg, natychmiast odsuwając się od niego. – Ja mam swoje lata! Prowadzę niezdrowy tryb życia. Powiedziałbym nawet, że wyniszczający. Normalnie, gdybym był człowiekiem, już dawno zakleiłbym sobie żyły i tętnice camembertem. Żyję w nieustającym stresie, że pojawi się superzłoczyńca i pewien nastolatek z problemami sercowymi znów zmusi mnie do ciężkiej pracy superbohatera... - mamrotał, próbując zatuszować chwilę empatii.
- Zapomniałem, że bywasz wrażliwy... - mruknął Adrien, którego rozbawiła przemowa kwami.
- Wcale nie bywam. Muszę tylko dbać o ciebie, bo jeszcze mnie zmusisz do zniszczenia połowy Paryża i będzie na mnie. Jak z Pizą. Albo Atlantydą...
- Plagg? Wszystko w porządku?
- Ze mną tak. To ty mnie straszysz! Potem wpadam w stres i zaczynam gadać od rzeczy. Muszę zjeść jakiś ser! – Plagg poleciał do talerza z camembertem, po czym wrócił do Adriena, który mimo wszystko skrzywił się, poczuwszy śmierdzący ser. – A teraz mów, dzieciaku, dlaczego nie możesz umówić się z Marinette, skoro masz na to ogromną ochotę.
- Skąd wiesz? – wyrwało się Adrienowi.
- Hehehe... - zarechotał Plagg, który już najwyraźniej wrócił do formy. – Jestem kwami. Wiem to i owo. Szczególnie „owo"... - dodał znaczącym tonem, puszczając oko do chłopaka.
- Ech... No dobra... Nie umówię się z Marinette, bo... Bo przecież ja kocham Biedronkę, prawda?
- Czekaj, ty się mnie pytasz, czy co?
- Zupełnie nie wiem, dlaczego nie mogę przestać myśleć o Marinette. To tak, jakbym zdradzał Biedronkę... - wyznał Adrien, na co Plagg poleciał po kolejną porcję sera. Że też rozwiązanie było na wyciągnięcie ręki, a on nie mógł pomóc!
- Ślubu z Biedronką nie brałeś... - mruknął dyplomatycznie, żując kawałek camemberta.
- Ale wyznałem jej swoje uczucia. I to nie raz! Czyli określiłem jasno, że jest wybranką mojego serca. Nie mogę teraz zmieniać obiektu zainteresowania, szczególnie po tym, jak sama mnie pocałowała!
- Technicznie rzecz ujmując, wyglądaliście, jakbyś to ty całował ją. A poza tym już kiedyś podjąłeś próbę zmiany obiektu zainteresowania. Wtedy się jakoś nie przejmowałeś, że zdradzasz Biedronkę.
- Bo byłem na nią zły, że znów mnie odrzuciła – przyznał Adrien, od razu zgadując, do czego pije jego kwami.
- Rzeczywiście, dobry powód sobie znalazłeś – mruknął Plagg sarkastycznie.
- A zresztą, tamto od początku było skazane na niepowodzenie. Kagami to po prostu... Kagami. Prędzej by mnie pocięła na kawałki niż...
- Niż co?
- Niż była dla mnie oparciem.
- Ale ty wiesz, że dziewczynę się ma nie od tego, żeby dawała oparcie? – spytał podejrzliwym tonem Plagg. Ten dzieciak naprawdę był beznadziejnym przypadkiem.
- Wiem... Ale kiedy tak myślę o swojej dziewczynie, to... To jednak czuję, że powinna mnie wspierać. Wiesz, w trudnych chwilach. A nie tylko bywać ze mną na galach i pokazach.
- A czyją twarz ma ta twoja dziewczyna? – podpytywało się kwami, doskonale już znając odpowiedź.
- Do niedawna miała twarz Biedronki. Ale dzisiaj...
„No! Dawaj, dzieciaku!" pomyślał Plagg, wysyłając wszystkie telepatyczne sygnały we właściwym kierunku.
- Dzisiaj nagle odkryłem... że ma twarz... Marinette... - szepnął Adrien, gapiąc się niewidzącym wzrokiem w przestrzeń. – Sam nie wiem, skąd to się wzięło. Czemu czuję takie dziwne... - urwał nagle zmieszany.
- Dziwne co? – podchwyciło kwami.
- ...eee... Jakby przyciąganie... - wyznał chłopak, czerwieniąc się okropnie.
- Może rzeczywiście całowałeś się z nią wczoraj? – podsunął Plagg. – Może twoje ciało pamięta coś, o czym zapomniała głowa?
Adrien spojrzał na niego uważnie. Czuł, że w słowach kwami kryje się klucz do ułożenia rozsypanych puzzli.
CZYTASZ
Nie taki znów nieświadomy
FanfictionBiedronka I Czarny Kot zostali trafieni pociskiem zapomnienia. Nie pamiętają kim są, jakie mają supemoce, ani też kim są dla siebie... Muszą odzyskać tę wiedzę, ale zanim im się to uda, napotkają trochę komplikacji. Czujcie się ostrzeżeni przed mnós...