25

1.2K 61 11
                                    

- Biedacy - powiedział ze smutkiem Balin.

- A my nie możemy im pomóc. Zmarnowaliśmy szansę - dodał Bilbo z takim samym nastawieniem co jego poprzednik. Każdy nie mógł zebrać myśli, bo w głowach istniało poczucie winy. Wątpię, aby patrzenie na śmierć niewinnych ludzi było pocieszające. Mieliśmy pokonać smoka, a nie sprawić, aby zabijał na prawo i lewo. Pogorszyliśmy jedynie sprawę. To my byliśmy za to odpowiedzialni.

Nagle po parunastu minutach siedzenia w całkowitej ciszy usłyszeliśmy głośny ryk i trzęsienie ziemi.

- Co to było? - spytał Ori, gwałtownie wstając na równe nogi - Co się stało?

- Spadł... Widziałem! - krzyknął podemocjonowany Bilbo - Nie żyje! Smaug nie żyje!

- Na mą brodę! Chyba rzeczywiście, zobaczcie! - krzyknął uradowany Gloin. Wszyscy nie mogliśmy posiąść się z radości i uwierzyć w to co się działo.

Na Górze pojawiły się czarne jak noc ptaki, które zwiastowały dobrą nowinę.

- Patrzcie! Kruki powracają do Góry!

- Wieść się rozniesie. Wkrótce każde stworzenie w Śródziemiu dowie się, że smok nie żyje! - wiwatowaliśmy z radością. Uśmiech nie schodził z naszych twarzy, ale jednak i tak ta straszna myśl nadal mnie gnębiła. Zwycięstwo zdobyte klęską innych. Nie tak sobie to wyobrażałam. Nie sądziłam, że będzie tyle ofiar spowodowanych chęcią odzyskania domu.
W tłumie starałam się wypatrzeć Thorina, aby także z nim świętować to ważne dla nich wydarzenie. Bezskutecznie. Odeszłam na bok i zmarszczyłam brwi, gdy ujrzałam go. Kierował się do zamku. Powinien być tu z nami, ze swoimi rodakami. Jednak coś pchało go do wnętrza pałacu. Obawiałam się o niego, ale zawsze starałam się odganiać te wątpiące myśli. Przecież to Thorin, on wie co słuszne.

Przynajmniej tak mi się zdaje.

Gdy tylko znikł w ciemnościach ruszyłam za jego śladami. Wchodząc w głąb budowli rozglądałam się za krasnoludem. Wygląd zamku przyprawiała o zachwyt. Był bardzo potężny i majestatyczny. Idąc długim korytarzem, w którym panował mrok usłyszałam odgłosy mężczyzny. Przystanęłam i spojrzałam w bok, gdzie nie tak dawno się tu znajdowaliśmy. Skarbiec. Niepewnie weszłam do środka i zaczęłam wodzić po nim wzorkiem w poszukiwaniu Thorina. Oparłam się o barierki i spojrzałam w dół. Góra złota błyszczała, oślepiając swoim blaskiem. W końcu udało mi się wypatrzeć szatyna. Chodził po złocie zapatrzony w jego wartość. Zachwycał się jego wartością. Zeszłam po schodach i powoli, bardzo ostrożnie podeszłam do niego. Nie zwrócił na mnie większej uwagi. Nawet do końca nie byłam pewna tego, czy on mnie w ogóle zauważył. Westchnęłam cicho pod nosem.

- Thorin - rzekłam cicho, niepewnie kładąc rękę na jego ramieniu.

- Złoto... Złoto ponad ból i cierpienie. Oto jest wielki skarbiec Throra - powtarzał, a oczy z niedowierzaniem wpatrywały się w widok przed sobą.

- Thorinie proszę cię - zaczęłam błagalnym tonem, pełnym smutku i żalu - Opanuj się! - za wszelką cenę chciałam go stamtąd odciągnąć, lecz niestety nie dawałam rady. Ja kontra krasnolud? Nie mam żadnych szans.

- To..To jest to czego pragnąłem! Skarby Ereboru! - z każdą chwilą stawał się coraz bardziej zapatrzony w bogactwo.

- Elin, co się dzieje?! - do pomocy przybył Bilbo. Ze zdziwieniem przyglądał się Thorinowi.

- On zwariował! - wzruszyłam ramionami na znak poddania się.

- Thorinie miej silną wolę! - Bagins zwrócił się Króla pod Górą.

- Zostawicie mnie! Muszę znaleźć Arcyklejnot! - krzyknął z wrogością i zawziętością.

- To na nic! Nic z tego nie będzie!

I NEED YOU ~ [ZAKOŃCZONE] ~ [W Trakcie Popraw]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz