5

2.3K 110 17
                                    

Wróciłam do krasnoludów, którzy biesiadowali przy rozgwieżdżonym niebie. Spojrzałam na nich z rozbawieniem, zajmując miejsce obok hobbita, którego zachowanie towarzyszy również bawiło.

- Chyba troszkę przesadzili z alkoholem - zaśmiałam się cicho. Niziołek zerknął na mnie i uśmiechnął się lekko na samo wspomnienie o tym, że nadużyli trunku.

- Dziwię się, że przy takiej ilości jeszcze są przytomni - wyjawił, cicho chichocząc pod nosem. Zamilkliśmy na moment, przyglądając się pijanym krasnoludom - Chyba jeszcze nie mieliśmy okazji się poznać - stwierdził, zwracając tym samym moją uwagę - Bilbo Baggins - w pewnym momencie mężczyzna wyciągnął do mnie dłoń.

- Elin - uścisnęłam jego rękę, szczerząc się od ucha do ucha.

- Ach, dzisiejszy dzień... To było coś - westchnął ciężko, a ja doskonale wiedziałam co ma na myśli.

- Nie jesteś do tego przyzwyczajony, prawda? - spytałam, na co energicznie pokiwał głową.

- Pierwszy raz jestem na takiej wyprawie. Zawsze ograniczałem się do wyjścia na targ, by zaopatrzyć się w żywność i inne potrzebne rzeczy - wyjaśnił, a ja po części mu zazdrościłam. Tego spokojnego życia, zapewne musiał wieść. Z dala od śmierci i niebezpieczeństwa, które czaiło się tuż za rogiem.

- To w jaki sposób znalazłeś się w kompani Thorina? - spytałam zaciekawiona. Nie ukrywam, że było to bardzo intrygujące. Ktoś kto nie ma zielonego pojęcia jak posługiwać się jakąkolwiek bronią, chcę uczestniczyć w walce?

- Gandalf poprosił mnie, abym został włamywaczem - westchnął lekko niezadowolony - Na początku się nie zgodziłem, ale później coś wewnątrz mnie kazało mi wyruszyć z nimi. Hobbici z natury nie przepadają za podróżami i przygodami. Wolimy spokojne życie - wytłumaczył, śmiejąc się nieco nerwowo.

- Podróż prosto w paszczę smoka nie brzmi beztrosko - odparłam z krzywym uśmiechem.

- Dlatego zastanawiam się co ja tutaj robię...

•~•~•

- Elin, wstawaj... - do mojej głowy dochodził stłumiony, meski głos. Powoli zaczęłam otwierać zaspane oczy, by po chwili ujrzeć przed sobą postać Bilba. Przetarłam dłonią zmęczoną twarz, wstając na równe nogi.

- Coś się stało? - spytałam z lekkim niepokojem.

- Thorin zbudził wszystkich, wyruszamy w dalszą drogę - oznajmił, pakując swoje rzeczy do małej, podróżnej torby.

- Czemu tak wcześnie? Słońce nawet jeszcze nie zdążyło pojawić się na horyzoncie? - mruknęłam z nieukrywalnym niezadowoleniem.

- Tego niestety nie wiem, ale wolałbym nie wdawać się w żadne konflikty z Thorinem - wyszeptał zaciskając usta w wąską linię - I tak za mną nie przepada - dodał wskazując ruchem głowy na krasnoluda, który rozmawiał ze swoimi towarzyszami.

- Racja.

Oboje skierowaliśmy się do reszty, nie odzywając się ani słówkiem. Czy, aby na pewno konieczne jest wyruszanie w podróż o tak nieludzkiej porze? Przecież godzinka w te czy we w te nie robi żadnej różnicy, a zawsze lepiej pospać dłużej.

Może i bywam marudna, lecz to ja nie spałam w nocy przez głośne chrapanie któregoś z krasnoludów, a moje przekrwione od braku snu oczy na pewno w tym utwierdzały.

- Ruszamy! - donośny głos Dębowej Tarczy sprawił, że rozbudziłam się jeszcze bardziej. Co jak co, ale miał on potężny głos.

Po pewnym czasie znaleźliśmy się daleko poza granicami Rivendell, ale dopiero teraz uświadomiłam sobie, że kogoś brakuje. Rozejrzałam się dookoła i podczas intensywnego zastanawiania się nad ową sytuacją, przygryzłam dolną wargę.

I NEED YOU ~ [ZAKOŃCZONE] ~ [W Trakcie Popraw]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz