6

2.1K 118 14
                                    

Dołączyliśmy do kompani, która znalazła spokojną, lecz niestety niezwykle śmierdzącą jaskinię. Wszyscy siedzieli w środku, a cisza, która trwała pomiędzy nimi została przerwana, gdy tylko weszliśmy do środka.

- Upewniliście się czy jest pusta? - spytał zdyszany Thorin, spoglądając na każdego po kolei.

- Tak. Nie jest najgorzej. Sucho i spokojnie. Tyle powinno starczyć — objaśnił Dwalin, podchodząc do przyjaciela.

- Obejmę pierwszą wartę, a wy się prześlijcie - zaproponował pewnie Dębowa Tarcza - Bofurze... - zwrócił się do krasnoluda, który wyjmował z przemoczonrej torby kawałek bułki, którą zwędził z elfickiej kuchni. Na samo wspomnienie jego imienia poderwał się wystraszony, tak jakby zrobił coś czego nie powinien -...zmienisz mnie później - oznajmił, na Bofur odetchnął z ulgą wypisaną na twarzy.

Usiadłam pod ścianą, a jej chłodna powierzchnia sprawiła, że po moim ciele przeszły dreszcze. Przymknęłam oczy, a ramiona swobodnie opadły zrzucając cały ten emocjonalny ciężar.

Nie ukrywałam nadzieji, że na dzisiaj to już koniec niesfornych niespodzianek. Byłam bardzo zmęczona i miałam już wszystkiego serdecznie dość. Czasami zastanawiałam się co miałam w głowie, aby pakować się w takie kłopoty, niż siedzieć spokojnie na czterech literach w jakiejś spokojnej karczmie.

- Jak się czujesz? - usłyszałam głos Bilba, który tuż po chwili usiadł obok mnie. Stęknął, gdy jego kości strzelały nieprzyjemnie. Grymas bólu spowił jego twarz, masując obolałe plecy.

- Mogło być lepiej - odparłam szczerze, posyłając mu lekki, pocieszający uśmiech.

- To było coś strasznego...  - stwierdził wzdychając ciężko - Nie rób tak więcej - teatralnie pogroził palcem, aby rozluźnić napiętą atmosferę, co nawet mu się udało, a mój cichy śmiech był tego dowodem.

- Walczyłeś już kiedyś? - spytałam nagle, całkowicie odbiegając od tematu. Na twarzy Bagginsa pojawiło się zaskoczenie.

- Nie, nie umiem, a nawet jeśli bym potrafił, to raczej nie chciałbym zrobić komukolwiek krzywdy - wyjaśnił i chyba mówił prawdę. Nie wyglądał na takiego, któremu widok krwi nie jest obcy.

- Ale wiesz, że to będzie nieuniknione? - powiedziałam starając się mu się to uświadomić.

Nikt nie mówił, że podczas tej wyprawy będziemy jedynie zbierać kwiatki na zielonych łąkach. To była walka, w której kiedyś każdy będzie musiał stoczyć bój o swoje życie

- Jeżeli nie ty im, to oni tobie. Nikt nie zna litości. Większość zabija przy pierwszej lepszej okazji. Nikogo nie obchodzi los innych... - niziołek pokiwał smutno głową, a jego wzrok wydawał się taki pusty, jakby nad czymś intensywnie myślał.

- Nie sądziłem, że to może być, aż tak trudne. Życie w Bag End nigdy nie sprawiało mi kłopotów. Cieszyłem się spokojem i bezpieczeństwem, które mnie otaczało. Nie wiem... Nie jestem pewien czy do tego pasuję - westchnął bezsilnie.

- Nikt z nas nie pasuję do postaci bezwzględnego mordercy, któremu ból niewinnych sprawia radość - przyznałam z czym musiał się zgodzić.

Jednakże nic na to nie odpowiedział, gdyż najwidoczniej był pogrążony we własnych myślach.

Z czasem miałam coraz większe wyrzuty sumienia, że zaczęłam owy temat. Chciałam tylko, aby wiedział co go czeka, był gotowy na najgorsze. Nawet jeśli miała to być sama śmierć.

- Prześpij się, musisz wypocząć - oznajmił ciepło, gdy dostrzegł senność na mojej twarzy. Hobbit podniósł się i oddalił w stronę wyjścia, aby sprawdzić jaka pogoda panuje na zewnątrz.

I NEED YOU ~ [ZAKOŃCZONE] ~ [W Trakcie Popraw]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz