22

1.5K 65 6
                                    

Wędrowaliśmy szybko i bez żadnych postojów. Chcieliśmy jak najszybciej znaleźć się u celu podróży. Wspinaliśmy się po stromych skałach na których trzeba było zachowywać specjalną ostrożność. Słońce było coraz niżej, co oznaczało, że pozostawało nam coraz mniej czasu. A to właśnie on liczył się w tamtej chwili najbardziej. 

- To tutaj! - oznajmił Dębowa Tarcza. Zdyszeni, można powiedzieć, że ledwo żywi uśmiechnęliśmy się do siebie. - Ukryte drzwi... - wyjął z kieszeni klucz i krzyknął uradowany - Wszyscy, którzy wątpili niech pożałują!

Towarzysze zaczęli wydawać okrzyki radości, a ja z radością przyglądałam się ich zachwytowi.

- Mamy klucz, czyli gdzieś jest dziurka! - Dwalin podszedł do skalnej ściany i zaczął szukać miejsca, gdzie możnaby było umieścić klucz. 

- Ostatnie światło Dnia Durina wskaże ci dziurkę od klucza - Thorin spojrzał na zachodzące słońce - Nori! - krasnolud podszedł do skały i zaczął nasłuchiwać. 

- Słońce zachodzi! - zauważyłam z niepokojem. Dwalin i Nori bezskutecznie starali się szukać wejścia na klucz. 

- Nic tu nie ma! - mówili zawiedzeni, a nikt z nas nie chciał wierzyć w te słowa.

Jasność zanikała w bardzo szybkim tempie ustępując miejdca ciemności.

- Rozbijcie skałę! - rozkazał rozgoryczony mężczyzna. Chwycili za topory i uderzali nimi o skałę. Niestety nic to nie dawało. 

- Drzwi są zapieczętowane. Nie otworzymy ich siłą. Strzeże ich magia. - stwierdził z przykrością Balin. W tym samym momencie zdarzyło się to czego wszyscy się obawiali. Słońce całkowicie zniknęło za horyzontem i nastała noc.

- Nie! - rzekł zdesperowany Thorin. W jego oczach można było dostrzec bezsilność połączoną z rozczarowaniem. On jedyny miał największą z nas wszystkich nadzieję, że to się uda. Doskonale rozumiałam to co czuł on jak i reszta krasnoludów - Ostatnie światło Dnia Durina wskaże ci dziurkę od klucza. - zaczął czytać z mapy dokładnie ją studiując - Tak jest napisane. Co przeoczyliśmy? - spytał nieznając przyczyny swojej porażki - Co Balinie?!

- Ostatnie słońce zaszło. Już nic nie zrobimy! - orzekł osowiale - Mieliśmy tylko jedną szansę. 

Byłam zawiedziona całym tym zdarzeniem. Nie potrafiłam uwierzyć w to, że cała nasza ciężka praca poszła na marne.

- Idziemy... To koniec - powiedział zrezygnowany Dębowa Tarcza.

- Chwileczkę! - powiedział Bilbo nie zdający sobie sprawy, że przegraliśmy - Dokąd oni idą? Nie możecie się teraz poddać! - Dębowa Tarcza spojrzał na niego smętnym wzrokiem, po czym upuścił klucz na ziemię. To co zrobił zbiło mnie z tropu. Nigdy nie sądziłam, że tak szybko się podda - Thorinie, nie możesz się teraz poddać! - Mężczyzna podszedł do niego i dał mu już niepotrzebną mapę, a następnie wraz z kompanami odszedł.

- Przecież musi istnieć jakieś wytłumaczenie dlaczego tak to się potoczyło! - stwierdziłam twardo.

- Spróbujmy jeszcze raz!

Podeszliśmy do skały i zaczęliśmy  odczytywać mapę. 

- Stań przy szarej skale - czytał wyraźnie hobbit. Robiliśmy wszystko zgodnie ze wskazówkami zawartymi na pergaminie - Kiedy drozd zastuka o zachodzie słońca, ostatnie światło Dnia Durina...

- Ostatnie światło - powtórzyłam jakby to miało coś dać - Ostatnie... - spojrzeliśmy na niebo. Zza chmur pojawił się księżyc. Był tak jasny, że jego blask oświetlał wszystko dookoła. Wtem usłyszeliśmy stukanie. Błyskawicznie odwróciliśmy się do tyłu, gdzie ujrzeliśmy małego ptaka stukającego w kamienie. Spojrzałam z nadzieją na niziołka, a on na mnie. Światło bijące od księżyca zaczęło padać na skałę, oświetlając całą jej wielkość.

- No tak! Ostatnie światło! Światło księżyca! - krzyknął uradowany Bilbo. Podbiegliśmy i w skalnej ścianie dostrzegliśmy wejście na klucz.

- Wracajcie! Znaleźliśmy dziurkę od klucza! Chodzi o światło księżyca! Hej! Wracajcie! - Baggins zawzięcie próbował nawoływać kompanię.

- Szybko musimy znaleźć ten przeklęty klucz! - nakazałam, po czym zaczęły się poszukiwania tego małego, bardzo ważnego przedmiotu. Noc utrudniała nam poszukiwania, przez co nawet nie widzieliśmy gdzie stąpamy.

- Gdzie on jest?! Nie mógł zapaść się pod ziemię! - rzekłam chodząc w kółko. Nagle niechcąco uderzyłam butem w coś małego. Błysk przedmiotu uświadomił mi, że był to poszukiwany przez nas klucz. Myśleliśmy, że nasza ostatnia szansa przepadnie, ale ktoś w ostatniej chwili przygniótł przedmiot nogą. Wzrok powędrował ku górze i wtedy ujrzeliśmy Thorina, który przyglądał się naszej dwójce z wyraźną radością. Podniósł klucz, a koło niego znalazła się reszta kompanów. Patrzyli na nas z uśmiechem oraz nieukrywalną wdzięcznością. Krasnolud nie czekając ani chwili dłużej podszedł, włożył klucz do dziurki i przekręcił go. Popchnął ścianę, po czym naszym oczom ukazały się ukryte drzwi. 

- Erebor - szepnął na tyle głośno, że każdy mógł go usłyszeć.

Weszliśmy do środka Góry.

- Znam te ściany, korytarz, skały. Pamiętacie komnaty wypełnione światłem? - zwrócił się do krasnoludów. Ja jedynie znałam tylko historie o tym wspaniałym miejscu jakim jest Samotna Góra. Towarzysze z tak jakby tęsknotą w oczach spojrzeli na sufit w tunelu. Zrobiłam to samo. Znajdował się tam wyryty rysunek.

- Oto jest siódme królestwo rodu Durina - przeczytano napis  - Oby serce góry zjednoczyło wszystkie krasnoludy w obronie tego domu.

Dokładnie przyglądałam się malowidłowi.

- Przedstawia on tron króla - zwrócił się do mnie Balin, widząc moje zaciekawienie.

- A nad nim? - spytałam.

- Arcyklejnot.

- Co to takiego? - zadał pytanie Bilbo spoglądając to na Thorina to na Balina.

- Powód panie włamywaczu dla którego tu jesteś - oznajmił z powagą Dębowa Tarcza.

Od razu na samym początku chcę przeprosić za błędy, gdyż pisałam to w nocy i bardzo zależało mi, aby dodać kolejną część jak najszybciej.

Przechodząc dalej.

Chamska reklama: wybaczcie za to

Osoby poszukujące jakiś historii z Thorinem zapraszam na moje pozostałe opowiadania : ,,Forgive me" oraz ,,The way to Hapiness".

Przepraszam za to. Miłej nocki.

I NEED YOU ~ [ZAKOŃCZONE] ~ [W Trakcie Popraw]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz