5.

6.3K 171 51
                                    

Obudziłam się o 6, ponieważ jak na złość zapomniałam się spakować poprzedniego dnia. To przez Alexandra w moje życie wtargnęło nie małe zamieszanie.

Mój ochroniarz będzie miał wolne dopiero gdy wyjedziemy, więc czemu by go nie wykorzystać? - uśmiechnęłam się do siebie na tę myśl.
Póki jest w domu i rozmawia z moją siostrą postanowiłam jak najszybciej zrealizować mój plan. Mam ochotę trochę mu podokuczać.

Szybkim krokiem zeszłam na dół, ale to co zobaczyłam przebiło moje najśmielsze oczekiwania. Już czułam jak krew ze złości wrze w moich żyłach. Czy Alexander właśnie siedzi na stołku jak gdyby nigdy nic i głaszcze... MOJEGO kota?! Od zawsze wszyscy domownicy tego domu stosują święta zasadę: Nie dotykać zwierząt Clementine. Jeśli ktoś śmie podważyć to prawo skazuje się na wieczne męki. Moje zwierzę - moja własność.

-Zostaw go! - krzyknęłam zła.

Po tym słowach pobiegłam do mężczyzny i próbowałam zabrać zwierzę z ramion ochroniarza. Delikwent jednak cały czas unikał marnych prób odebrania mojego przyjaciela. Wyciągnęłam rękę, aby złapać zwierzę, ale Alexander był szybszy. Zamiast Kleofasa złapałam dłoń mężczyzny.

Spojrzałam przerażona w oczy Alexandra. Na jego twarzy malowało się wiele emocji. Widziałam strach i niepewność, ale po chwili tylko spokój i... czułość? Niee, napewno nie. Nie mam czasu za myślenie o emocjach. Ja i tak nie mam serca. Po tym co się stało wyzbyłam się miłości raz na zawsze. Zostałam skrzywdzona przez osobę, którą kochałam, ale to historia na inny moment. Próbuję odciąć się od przeszłości, ale lęk przed kontaktem fizycznym nadal został. Dotyk ma dla mnie bardzo duże znaczenie. Kiedyś bałam się także ludzi, ale bliscy uświadomili mi, że nie każdy jest taki jak ON. Na ogół jestem spokojna, ale gdy dojdzie do sytuacji, w której dotyka mnie nieznajomy, wszystko nagle wraca.

Alexander jedynie uśmiechnął się i spojrzał na nasze dłonie po czym wrócił wzrokiem na moje oczy. Poczułam jak zatacza kciukiem kółeczka na mojej ręce.

Dlaczego nie odczuwam strachu?! Cholerny Alexander.

Puściłam powoli jego dłoń po czym rozejrzałam się po pokoju.

-Gdzie Eleanor? - spytałam widząc, że nigdzie nie widać mojej siostry.

-Wyszła i kazała mi cię pilnować. - po tych słowach zauważyłam, że Kleofas już dawno uciekł.

-W każdym razie, pomożesz mi?

-Jasne, chodź. - ponaglił mnie ruchem ręki.

Weszliśmy wspólnie do mojego pokoju, a Alexander oparł się o framugę drzwi. Podeszłam do szafy, na której była moja walizka, stanęłam na palcach i zaczęłam podskakiwać. Alexander widząc, że nie mogę dosięgnąć potrzebnej rzeczy podszedł do szafy i z łatwością zdjął walizkę. Popatrzyłam w jego stronę i tupnęłam nogą jak mała dziewczynka. Też chcę być wysoka! Alexander chyba domyślił się o co mi chodził bo zaczął się głośno śmiać.

-Może jeszcze urośniesz, maluchu. - specjalnie zaakcentował ostatnie słowo. Wystawiłam mój język.

-Idę do łazienki, a ty tu siedź i nic nie ruszaj. - zatrzasnęłam za sobą drzwi.

Weszłam do pomieszczenia i wzięłam mój ulubiony żel pod prysznic, szczoteczkę do zębów i ręczniki. Kiedy wróciłam do pokoju stanęłam jak wryta.

-Ładne majtki. - powiedział jak gdyby nigdy nic i pokazał mi moje gacie z napisem 'Queen'

Spaliłam buraka i jak najszybciej wyrwałam bieliznę z rąk Alexandra.

-Kto ci do cholery pozwolił grzebać w mojej szufladzie?! - wydarłam się na niego.

-Mocne słowa. - skwitował ze śmiechem.

-Ugh... Jak ty mnie irytujesz.

Alexander znów zaczął się śmiać.

-Ciekawe jak wyglądasz w tym majtkach. - podrapał się po brodzie.

-Zajebiście. - powiedziałam całkiem poważnie. - A teraz wyjdź z tego pokoju, nie mam ochoty na ciebie patrzeć.

Alexander śmiejąc się jak opętany wyszedł z pokoju. Co jest z tym człowiekiem nie tak?

***

Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i ubrania, które będą pasować do pogody. Nad jeziorem ma być dość zimno, ale mi to nie przeszkadza. Nie zapomniałam o spakowaniu mojej drugiej pary kaloszy w słonie, ponieważ para z żabami jest zarezerwowana na podróż.
Zeszłam na dół z niebieską walizką i szybko ubrałam czapkę, rękawiczki, płaszcz i moje słynne kalosze.

Wsiadłam podekscytowana do samochodu.

-Gotowa? - spytała mnie Eleanor.

-Zawsze.

-Przed nami jakieś 2 godziny drogi, więc będziemy na 9.

Pokiwałam tylko głową i założyłam słuchawki. Puściłam Sweater Weather - The Neighbourhood.

***

Podczas jazdy najczęściej myślałam. Tym razem nie było inaczej.

Alexandra znam już 3 tygodnie. Nie wiem co mnie z nim łączy, ale jest dobrym towarzyszem. Zaczęłam mu ufać, a to jest wielkie postęp. Nie umiem nazwać naszej relacji. Znajomi? Przyjaciele? Jestem kompletnie zielona w tego typu tematach.

Postanowiłam odgonić myśli i się przespać.

***

-Jesteśmy. - oznajmiła mi Eleanor szturchając moje ramię, abym się obudziła.

Ochroniarz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz