23.

4.5K 137 26
                                    

Obudziło mnie ciche stukanie w szybę. Podeszłam, więc do okna, ale zorientowałam się, że to tylko gałąź. Usiadłam na łóżku i tępo wpatrywałam się w zegar wiszący na ścianie, który był oświetlany przez księżyc. Było grubo po 1, a ja spojrzałam na okno. Jesteśmy dość wysoko, więc raczej bym nie skoczyła. Podeszłam do drzwi i lekko pociągnęłam za klamkę. O proszę. Kolejny zły ruch, Johnny. Na palcach poszłam do salonu gdzie na kanapie chłopak smacznie chrapał. Cicho podeszłam do fotela, na którym leżały jego spodnie i przeszukałam kieszeń w celu znalezienia kluczy.

– Mam was. – szepnęłam.

Kiedy przechodziłam obok kanapy, klucze upadły mi z hukiem na podłogę. Spojrzałam w stronę Johnny'ego.

– Melissa? – wymamrotał w pół śnie.

– Tak, kochanie. Śpij już. – odpowiedziałam.

– Dobrze... – chłopak przekręcił się na bok i znów zaczął chrapać.

Uff, było blisko.

Moje serce dudniło jak szalone. Poszłam do przedpokoju gdzie znalazłam jakieś kobiece trampki. Były trochę za duże, ale dobre i to. Cicho otworzyłam drzwi, a klucze schowałam pod wycieraczką. Założyłam kaptur i klatką schodową ruszyłam w stronę wyjścia. Kiedy przekroczyłam próg kamienicy, naszła mnie pewna myśl. Dokąd właściwie mam iść? Nie powinnam wracać do Londynu, a tym bardziej nie powinnam zostawać tutaj. Westchnęłam głęboko ciesząc się świeżym powietrzem i ruszyłam w stronę dworca. Nie wiedziałam gdzie dokładnie się znajduję, ale pomógł mi jakiś staruszek. Szłam ulicą oświetlaną tylko przez latarnie gdy obok mnie nagle zatrzymał się samochód.

– Ciekawy byłem kiedy uciekniesz, ale nie spodziewałem się, że nadejdzie to tak szybko. Zawsze zaskakujesz mnie coraz bardziej, Clementine. – usłyszałam znajomy głos.

– Oh, Isaac, jak zawsze punktualny, a teraz mógłbyś mi proszę pokazać drogę na dworzec? – spytałam złośliwie.

– Wolałabym, aby moja ukochana bratanica dała zapewnić sobie schronienie. Mam do ciebie kilka spraw, a chyba nie chcemy, aby Ambrose znów cię złapał. – powiedział do mnie jak do dziecka.

– Oh, masz rację wujaszku. A cze-

– Clem, po prostu wsiądź do tego auta.
– poprosił troskliwie.

Pamiętam jak bardzo dwa lata temu był mną zmęczony. Widziałam to wtedy po jego oczach, dlatego właśnie postanowiłam odejść. Był zły bo jednak miałam dość duży wpływ na jego biznes, ale wiem, że mnie kocha. Właśnie wtedy odeszłam do Eleanor.

– Czego chcesz? – powiedziałam oschle.

– Narazie chcę o ciebie zadbać, masz blizny na całym ciele i wiem, że z twoją psychiką jest gorzej. Zabiję Ambrose'a, więc tym nie musisz się narazie przejmować, chociaż będzie trudno. – wyjaśnił.

Dopiero teraz dotarło do mnie co tak naprawdę przeżyłam. Czułam, że nadchodzi kolejny atak paniki. Wcześniej tego nie miałam bo byłam pewna, że i tak wkrótce umrę, ale teraz wszystko się zmieniło. Byłam przygotowana na śmierć. Muszę żyć ze świadomością tego co się stało. Głęboko oddychałam, aby się uspokoić, ale na darmo. Łzy zaczęły lecieć po moich policzkach.

– Dlaczego to wszystko spotkało właśnie mnie? Czemu nie mogę żyć jak zwykła nastolatka?! – szlochałam.

Czułam, że wariuję. Isaac zatrzymał samochód, odpiął pas i przytulił mnie do swojej klatki piersiowej. Był niewiele starszy od Alexandra. Nie powinnam myśleć o tym zdrajcy. Podarowałam mu moje serce, a w zamian dostałam tylko cierpienie. Już nigdy nie pozwolę się dotknąć żadnemu mężczyźnie. Już nigdy się nie zakocham. Po kilku minutach otarłam łzy i oparłam się o siedzenie po czym przymknęłam oczy, aby zasnąć. Po chwili udało mi się odpłynąć.

Ochroniarz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz