13.

4.9K 183 30
                                    

Spuściłam wzrok na ziemię. Wiedziałam, że Alexander jej nie odepchnie. W końcu czemu miałby to zrobić? Kimberly jest bardzo atrakcyjna, a ja jedynie dziwna. Pod każdym względem. Chłopcy nigdy się mną nie interesowali. Cóż, nie dziwię im się. Kto chciałby być z kimś takim jak ja. Kimberly miała rację mówiąc, że jestem wywłoką.

Nagle wryło mnie w ziemię, gdy usłyszałam co powiedział Alexander.

-Jedyną wywłoką w tym pomieszczeniu jesteś ty. - Alexander odepchnął jej dłonie.

Zmarszczyłam brwi. Nie spodziewałam się takiej reakcji ze strony mojego ochroniarza. Cóż, nie ma za dużo wolnego czasu, więc kontakt z kobietą byłby mu na rękę. Kimberly prychnęła i tupnęła nogą.

-Jeszcze będziesz mnie błagał na kolanach. - zarzuciła włosami i odeszła.

Spojrzałam na Alexandra z niezrozumieniem.

-No co? Myślisz, że wystawiłbym cię dla jakiejś dziwki? - powiedział z wyrzutem mężczyzna.

Spuściłam głowę. Alexander chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zawołała nas Eleanor. Zdziwiłam się, że nie ma mojego dziadka oraz jego żony, ale postanowiłam poruszyć temat dopiero po kolacji. Poczułam nagłą fale smutku, wiedząc, że mój dziadek dziś już raczej nie przyjedzie. Chciałabym, aby tu był. Bardzo go kocham, ale rzadko kiedy mamy okazję do spotkania. Uwielbiam spędzać z nim czas.

Weszliśmy do jadalni i usiedliśmy przy stole. Zajęłam miejsce między Kimberly, a Alexandrem. Widziałam jednak, że nie obejdzie się bez obelg skierowanych w moją stronę. Przez Blacków moja samoocena mocno podupadła, ale nauczyłam się sobie z tym radzić. Od zawsze byłam porównywana do Kimberly. Nienawidzę tego, ale chyba mają racje. Czasem wydaję mi się, że ona naprawdę jest lepsza ode mnie. Spojrzałam na dziewczynę. Nie była brzydka, a bardzo atrakcyjna. Miała powodzenie u mężczyzn, a z tego co wiem także dużo przyjaciół. Mimo, że nie pałam do niej sympatią, zazdroszczę jej. Zawsze osiąga to czego chce.

Nagle poczułam dotyk na ręce. Spojrzałam na Alexandra, a on jak gdyby nigdy nic puścił mi oczko.

Machałam nogami pod stołem, a inni rozmawiali. Nie miałam tu nikogo z kim mogłabym zacząć konwersację. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Agathy.

-Clementine, masz kogoś? - spytała.

-Ja... - chciałam odpowiedzieć, ale Kimberly mi przerwała.

-Mamusiu, ona? Spójrz na nią. - zaśmiała się.

-Masz rację. - parsknęła moja ciotka.

Spuściłam głowę w dół i próbowałam odgonić łzy.
Gdy usłyszałam dzwonek poczułam nagłą falę szczęścia i pędem puściłam się do drzwi.

-Dziadek! - rzuciłam się w ramiona roześmianego mężczyzny.

Dziadek Herman to najlepszy człowiek pod słońcem. Mimo siwizny jest bardzo przystojny. Kocham go całym sercem i uwielbiam spędzać z nim czas. Rzadko się widzimy, więc takie spotkanie bardzo mnie raduje.

-Cześć mała. - mężczyzna uśmiechnął się szeroko i pogłaskał mnie po głowie.

Gdy odsunęłam się od Hermana spojrzałam na Laurę.

-Nie wychowana dziewucha. - prychnęła pod nosem kobieta, ale nie przejęłam się tym zbytnio.

Żona Hermana weszła do pomieszczenia i najwyraźniej uratowana obecnością Blacków zaczęła się z nimi witać.

-Witaj kochana! - Laura uścisnęła Kimberly.

W tym czasie mój dziadek przywitał się z Eleanor i uścisnął dłoń Alexandra. Spojrzał na niego spod przymrużonych powiek, powiedział coś cicho i poklepał po ramieniu.

Kiedy już wszyscy byliśmy przy stole zaczęłam przysłuchiwać się rozmowom. Kimberly rozmawiała z Laurą i Agathą o najnowszych trendach mody. Nie dziwię się. Te kobiety uważają wygląd za jedną z najważniejszych wartości w życiu. Eleanor pouczała Matta jak ma się zachowywać przy stole, ale ten raczej nic sobie z tego nie robił. Podziwiam moją siostrę między innymi za cierpliwość. Mój dziadek rozmawiał z Alexandrem. Chyba się polubili. Cieszy mnie to. Uśmiechnęłam się do siebie.

Podpierałam głowę ręką, a paznokciami stukałam o blat.
Ugh... Jakie nudy!

Z zamyślenia wyrwała mnie Eleanor.

-Clem, zjedz coś, proszę. - poprosiła.

Wyciągnęłam rękę, aby nałożyć sobie trochę sałatki. Nagle Agatha uderzyła mnie w rękę.

-Zostaw to! Przydałaby ci się mała dieta. - Kimberly zaczęła się śmiać, a ja znów zawstydzona spuściłam głowę w dół.

Po chwili Alexander wstał, a wszyscy ucichli. Wziął w ręce miskę z sałatką, którą chciałam zjeść i nałożył mi trochę na talerz. Usiadł i patrzył się na mnie tymi swoimi oczami.
Rozejrzałam się po pokoju, a wszyscy oprócz Matta chyba niedowierzali, że Alexander sprzeciwił się Agathcie.

Postanowiłam nie przejmować się morderczym wzrokiem mojej ciotki, Laury i Kimberly. Chciałam tylko w spokoju zjeść tę pieprzoną sałatkę.

***


Ochroniarz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz