4. Ta inna

1.1K 96 4
                                        

Miałam nadzieję, że chociaż mama wstawi się za mnie i obroni przed komorą. Wiedziała jak bardzo się jej boję, jak bardzo byłam zmuszana do robienia rzeczy, które mnie samą przerażały.

Niestety, zachowała się dokładnie, tak samo, jak Rani. Przy czym wyglądała na przestraszoną, gdy razem z resztą żon ojca, siedziała w salonie. Wszystkie one, wydawały się chcieć uciec ode mnie.

- Mamo, błagam. - klęknęłam przed kanapą. - Pomóż mi! Zrobię wszystko, tylko mi pomóż... Mogę nawet pojechać do ciotki!

- Akiro - potężny głos Głównej Żony, zmroził mi krew w żyłach. Był niecierpliwy, niewzruszony. - Musisz wziąć odpowiedzialność za to, co zrobiłaś. Wiedziałaś, że twoje zachowanie, wcale, nie spodoba twojemu ojcu. Znałaś możliwe konsekwencje swojego działania. Dlatego też nie możemy ci pomóc.

Z mojego gardła wydarł się zdławiony jęk. Zaraz potem łzy zaatakowały moje oczy.

A więc to koniec.

******

Nim mama wyjechała, powiedziała mi, że dowiedziała się czegoś ciekawego o Kilianie. Chłopak wyraźnie nie znosił zbytniej nagości. Co prawda, początkowo, nie wiedziałam co z tym zrobić, ale teraz widząc wielkie loże, do głowy wpadł mi tak banalny pomysł, że aż miałam ochotę skakać z radości.

- Co się tak cieszysz? - Kilian założył ręce na piersi. - Nie mam zamiaru wylądować, w nim z tobą.

Obróciłam się gwałtownie w stronę mojego, cudownego męża, próbując dojść do siebie, po tym co usłyszałam.

Przecież to, co powiedział było bez sensu! I do tego obrzydliwe! Na trzeźwo, w ogóle, taka myśl nie przyszłaby mi do głowy.

- Fuj - skrzywiłam się, wbijając w elfa obrzydzone spojrzenie. - Już chyba doszliśmy do tego, że obydwoje wolimy zginąć, niż zrobić cokolwiek podobnego.

- Jasne - prychnął Kilian.

Co to miało być? Czyżby mi nie wierzył? Naprawdę myślał, że każda dziewczyna z przyjemnością zdarłaby z niego ciuchy?!

No to się przeliczy!

- Jak tak bardzo brakuje ci dziewczyny, to idź do tej, o której tak rozprawiano - mruknęłam, zakładając ręce na piersi.

Na moment zrobiło się całkiem cicho. Nieprzyjemnie cicho. Ta cisza groziła czymś naprawdę niedobrym.

- Czyżbyś była zazdrosna?

- Ja? - pisnęłam z niedowierzaniem, wskazując siebie - Niby o ciebie? Nie rozśmieszaj mnie! Mówię tylko, że możesz do niej iść, jeśli chcesz, bo wyglądasz jakbyś chciał, żeby ktoś rozgrzał ci łóżko, a skoro obydwoje raczej nie chcemy widzieć w tej roli siebie nawzajem, to...

- Oj matko! Ty to naprawdę jesteś żałośnie spostrzegawcza - sarkazmu nie dało się, nie zauważyć.

Mimo to zignorowałam ten fakt.

Ukryta w cieniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz