13. Rozmowa

891 81 11
                                    

Chciałabym tak na wstępie podziękować za komentarze, za Waszą obecność i gwiazdki! Jesteście KOCHANI! Cieszę się, że pozostajecie ze mną! Dziękuję i pozdrawiam!


Poczułam czyjś dotyk.

W próżni wszechświata, ktoś mnie złapał, a ja czułam jego moc i siłę.

Zacisnęłam palce na nadgarstku tego kogoś, otwierając oczy. Mój ratownik miał czarną maskę na twarzy i kombinezon, przez który dostrzegłam mięśnie.

Dusiłam się, wpatrując ledwo przytomnie w mężczyznę.

Nie chciałam umierać sama, chociaż to przecież przeze mnie prom wybuchł. To ja zabiłam ludzi ze mną podróżujących. Chciałam sama zginąć, ale zamiast tego wbijałam kostniejące palce w rękę nieznajomego.

Ostatnią rzeczą, jaką zapamiętałam było wciągnięcie do ciepłego luku promu i krzyk wydzierającego się mężczyzny. Tego, który mnie trzymał.

Darł się, ponieważ jego moc wydzierała mu się z ciała, wpływając do mojego.

Nie mogłam tego kontrolować, ani temu zapobiec, także ostatnim dźwiękiem był jego krzyk.

*******

Godzinę później udało nam się wydostać spod łóżka, co uważałam za sukces. Wiedziałam ile czasu potrzebował Kilian, by zasnąć - zazwyczaj było to naprawdę trudne do wytrzymania, gdyż zawsze, gdy miał problem z zaśnięciem, gadał. Mówił o byle czym, aż w końcu padał ze zmęczenia.

Tym razem, jednak wystarczyło aby położył się na poduszkach i już go nie było. Oczywiście dla pewności siedzieliśmy paręnaście minut, czekając. To raczej były zmarnowane minuty.

Za drzwiami czekała na nas Zoya. Bez listu, który zapewne schowała do kieszeni lub ukryła gdziekolwiek indziej. Wyglądała tak niewinnie, że pragnęłam zapomnieć o tym co widziałam, lecz to uparcie mnie się trzymało.

Osoba, którą uważałam za przyjaciółkę, potajemnie przekazywała komuś listy. Było niemal jasne komu. I mimo że nie traktowałam tego małżeństwa poważnie, zabolała mnie zdrada Zoyi - tak po prostu spełniała życzenia Kiliana.

- To był genialny pomysł - wykrztusiłam.

- Wpadł mi do głowy od razu po rozmowie z Hangi'm. - Zoya przyjrzała się Rochowi. - A wy? Gdzie się ukryliście?

- W szafie. - Kłamstwo gładko przeszło mi przez usta. - Ukryliśmy się w szafie.

Czułam na sobie spojrzenie ciemnych, zmęczonych oczu, chłopak jednak się nie odezwał, dalej trzymając mnie za koszulkę. Wydawać by się mogło, że woli pozostać przy mnie tak blisko jak się dało, chociaż zapewne chodziło tylko o to by się nie zgubić i czy pozostać przytomnym.

- Och, to dobrze. - Pokojówka się uśmiechnęła. - Już się martwiliśmy! No dobrze, powinniśmy iść, zanim ktoś nas złapie... z nim.

Przewróciłam oczami.

- Roch jest w porządku - oznajmiłam idąc w głąb korytarza i czując napinającą się bluzkę. - Poza tym... - Zmarszczyłam brwi, oglądając się za siebie - W zasadzie to przed kim uciekałeś? Nie słyszałam głosów pogoni czy czego.

Chłopak poprawił drugą dłonią, swoją broń przy pasie. Przy czym unikał mojego spojrzenia jakbym była bezpośrednią przyczyną jego zachowania. To z kolei wzbudziło we mnie podejrzenia.

Ukryta w cieniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz