Udało mi się. Przygotowania potrwały trzy dni, które były o wiele za dużym cierpieniem dla moich pleców. Zapewne dlatego, że latałam od jednego organizatora do drugiego; załatwiałam sprawy za nich, ulegając ich perswazji.
Do tego ćwiczyłam z Hangi'm, przynajmniej dwie godziny dziennie. Zaś to wszystko, boleśnie odbiło się na moim ciele, przez co chodziłam znerwicowana, warcząc na robotników i dekoratorów.
Przy czym czułam się ciągle obserwowana.
Mimo to, ignorowałam ten fakt. Skupiałam się na Kilianie, który skwapliwie jeździł na każdą próbę, podczas przerw, obserwując moje poczynania. Jednak o nic nie pytał, nie podchodził, ani nie wszczynał kłótni. Prawdopodobnie sądząc, że chodzi tu o szybki rozwód.
Niczego innego nie przypuszczał.
Nawet tego, że otrzymywałam listy od jego byłej. Znaczy Zoye je do mnie przynosiła, zaś ja przetrzymywałam je, licząc, iż to ostatecznie przeważy szalę. Chcąc je dostać, Kilian podpisze dokumenty, które mu podstawię, jak to robił do tej pory.
Wszystko było na ukończeniu.
Hangi chodził, wspierając się o lasce; Zoye zdobyła bilety w cztery różne strony, dla naszej trójki, wraz z dokumentami rozwodowymi (nawet nie chciałam wiedzieć w jaki sposób je zdobyła). A ja kończyłam przygotowania naszej spektakularnej ucieczki.
Wszystko szło z jakimś potknięciem, ale plan powoli nabierał rumieńców.
Jedynie jedno mnie martwiło - cisza ze strony Erwina.
Mimo to nie miałam czasu, ani możliwości na obserwowanie jego poczynań. Mogłam tylko czekać na jego ruch, licząc na łut szczęścia. W końcu Roch na mnie czekał.
- Akira! - Zoye podbiegła do mnie, cała blada na twarzy.
Czyżby Erwin?!
- Coś się stało? - rozejrzałam się w poszukiwaniu rozwalających się konstrukcji, czegokolwiek co zmierzałoby w naszą stronę. - Erwin...?
- Nie, nie o to chodzi! - Zoye zaciągnęła mnie do toalety, znajdującej się tuż przy głównej sali tronowej. - Od trzech dni, od kiedy tu jesteśmy, wyczuwałam coś... płynącego od ciebie. Sądziłam, że to twoje silne uczucia; czasami mogłam je wyczuć, lecz teraz mam pewność, że to nie o to chodzi. - Machnęła ręką, poprawiając swoją barierę anty podsłuchową. - Z jakiś powodów, czułam, że muszę to tłumić, jednocześnie zastanawiając się, czy myślę słusznie. Teraz mam pewność, iż wtedy się myliłam. Domyśliłam się, kiedy koło mnie przeszła ciężarna elfka.
- Nie no, daj spokój. - Roześmiałam się. - Ja w ciąży? Proszę cię! Wcześniej, kiedy byłam młodsza, spałam z... - Zamarłam. - O matko! Tamten chłopak, na pewno, myślał o zabezpieczeniu się, a my... Ale to była szansa jedna na milion! Na pewno się upewniłaś? To przecież... - Pokręciłam głową, cofając się.
Nie. Nie. Nie!
Z tego wszystkiego, naszej tęsknoty i pragnienia siebie, zapomnieliśmy o najważniejszym. Tylko, że kto wtedy myślał trzeźwo?
Jestem taką idiotką!
- Ta ciężarna, mnie upewniła, Akiro. - Przytaknęła Zoye, zaraz jednak oczy jej rozbłysły. - Będziesz mieć bobaska! Roch się ucieszy, znaczy... To i tak trochę za wcześnie, ale skoro coś do ciebie czuł - a Hangi mówił, że wyglądał na zakochanego debila - to cię przyjmie. Jeśli nie, to będzie mieć z nami do czynienia...
- Zoye! - Potrząsnęłam dziewczyną. - Teraz jesteśmy tutaj! Z Erwinem na karku!
Pół elfka zbladła ponownie, ze strachem w oczach.
CZYTASZ
Ukryta w cieniu
FantasyNaprawdę myślałam, że gdy włożą mi na szyję pętlę, nawiedzą mnie wszystkie wspomnienia, a przynajmniej ostatnich przeżyć. Ale poczułam tylko dziwnego rodzaju spokój. I ulgę, że to już koniec. Że będę mogła wreszcie odpocząć po tym, co mi zgotowali...