Rozdział 2

1.3K 80 0
                                    

Rozdział 2

"24 godziny"

Doktor Parker zaczął przemawiać.

-Jeszcze miesiąc temu byliście studentami. Dziś jesteście lekarzami i to od was zależy ludzie życie. Uroczyście przysięgam poświęcić moje życie służbie ludziom. Swoim nauczycielom okaże należny im szacunek i wdzięczność. Będę wykonywać swoją pracę sumiennie i godnie. Zdrowie moich pacjentów będzie moim największym priorytetem. Będę szanował sekrety mi powierzone, nawet jeśli mój pacjent umrze. Będę podtrzymywał ze wszystkich sił, honor i szlachetność tradycji profesji lekarza. Moi współpracownicy będą mi jak siostry i bracia. Nie będę uwzględniał wieku, choroby lub kalectwa, wiary, pochodzenia, płci, rasy, przynależności politycznej, narodowości, orientacji seksualnej, pozycji społecznej ani żadnego innego czynnika, który stanie między moim obowiązkiem, a pacjentem. Będę utrzymywał najwyższy szacunek dla ludzkiego życia. Nie użyje mojej wiedzy medycznej, by pogwałcić prawa człowieka lub wolność obywatelską, nawet pod groźbą. Składam tę przysięgę uroczyście, dobrowolnie i daje moje słowo honoru.

Powtórzył słowa przysięgi lekarskiej, którą wypowiedzieliśmy na rozdaniu dyplomów. Gdy przemawiał nikt się nie odzywał, a nawet nie poruszył. Rozdał Nam pagery i ciągnął dalej.

-Mam pięć głównych zasad:

1.Przybiegacie na każde wezwanie pagera.

2.Gdy ja idę, wy idziecie za mną.

3.W razie problemów i wątpliwości macie spytać mnie lub innego rezydenta lub chirurga.

4.Gdy macie przerwę radze Wam się napić, najeść i wyspać bo nie wiadomo kiedy będziecie mieć ku temu następną okazje.

5.Nie spóźniajcie się. Co panna Carter już dziś uczyniła - spojrzał w moją stronę -dzisiaj tylko ostrzeżenie. - dokończył

-Przestrzegajcie zasad i nikogo nie zabijcie, a się dogadamy. Dziś podzielę Was na pary i będziecie tak pracować do końca dyżuru, który trwa 24 godziny.

Wziął do ręki kartkę z naszymi nazwiskami i oznajmił

-Pan Styles - wskazał na wysokiego szatyna z kręconymi włosami, który był wczoraj na przyjęciu z blondynem - dziś będzie Pan pracował z Panną Baker. Pan Horan - wskazał na blondyna, a mnie zaschło w gardle - z Panem Cuthbert'em. Nasza spóźnialska Panna Carter - czy on nigdy nie przestanie o tym mówić pomyślałam - z Panem Shelley'm.

Podszedł do mnie chudy, wysoki chłopak z burzą brązowych włosów. Na jego twarzy rysował się piękny uśmiech, a jego brązowe oczy wpatrywały się we mnie.

-Jestem George, a Ty panno spóźnialska?

-Wendy. Możesz przestać z tym spóźnieniem? To był jednorazowy przypadek.

-Ok. Przepraszam.

Doktor Parker wręczył Nam listę rzeczy, którymi mamy się zająć podczas dyżuru. Widniały na niej takie rzeczy jak: zbadanie pacjentów, reanimacje, szycie ran oraz sprawdzanie wyników badań. Na drugiej stronie wypisano nazwiska pacjentów będących pod naszą opieką. Było ich około piętnastu. O godz. 9.00 zaczęliśmy obchód, który zajął Nam dwie godziny. Przez resztę dnia odwiedzaliśmy pacjentów sprawdzając jak się czują i podając im leki. U jednego z pacjentów konieczna była reanimacja, ale na szczęście uszedł z życiem. O 19 zrobiono nam przerwę i wreszcie mogłam coś zjeść, byłam przeraźliwie głodna. Zeszłam na stołówkę razem z George'm bo nie miałam zielonego pojęcia gdzie jest Jenny. Gdy dotarliśmy na miejsce, zauważyłam, że przy jednym ze stolików siedzi reszta naszej grupy. Wzięłam coś z bufetu i dosiadłam się do nich.

-Jak wam mija dyżur? - zapytałam uśmiechając się lekko

-Całkiem nieźle jak na pierwszy dzień - odpowiedział Styles - a tak przy okazji to jestem Harry - wstał i podał mi rękę

-Wendy. Miło mi.

-A to jest Niall - wskazał ręką na blondyna.

Posłałam uśmiech w stronę Horan'a, ale ten nawet na mnie nie spojrzał, tylko machnął ręką od niechcenia. Jak może być tak nieuprzejmym?

-Ja jestem Josh - powiedział chłopak z perfekcyjnie ułożoną fryzurą, wyciągając do mnie rękę.

-Wendy.

Po naszym lekkim zapoznaniu się, rozmowa dużo lepiej się nam kleiła.

-Jak myślicie, ilu z Nas dotrwa do końca i zostanie chirurgami? - rzucił Harry.

-O ile będziemy sobie pomagać i się wzajemnie wspierać to wszyscy - powiedziała Jenny.

-Nie ma mowy - burknął Harry - na 100% ktoś wyleci.

-Może ty bo ja nie zamierzam - zarejestrowałam, że po twarzy Niall'a przemknął lekko dostrzegalny uśmiech. Choć nie patrzył się w naszą stronę, to jednak przysłuchiwał się rozmowie.

Nasze pagery zaczęły wyć. Dr. Paeker wezwał nas wszystkich na oddział

-Zróbcie wieczorny obchód. Gdy skończycie zajmijcie się wypełnianiem papierów. Jak wszystko wykonacie będziecie mogli się przespać.

O 3.00 nad ranem skończyliśmy i poszliśmy do dyżurek na krótką drzemkę. Po jakimś czasie poczułam jak ktoś rusza mnie za rękę. To była Jenny.

-Czas wstawać. Możemy iść do domu. Przeżyłyśmy swój pierwszy dyżur.

Wstałam i poszłam się przebrać do szatni. Zmieniłam ubranie, pożegnałam się z innymi i wyszłam ze szpitala. Ruszyłam do domu z zamiarem wzięcia długiej kąpieli i porządnego wypoczęcia się przed kolejnym dyżurem.

Ghost - Niall Horan ✔Where stories live. Discover now