-Pobudka chłopcy. Wstajemy, już ranek. Pora do szkoły.- oznajmił Dong-hoo wchodząc do pokoju. Było to duże pomieszczenie z kilkoma dwupiętrowymi łóżkami.
-Jeszcze 5 minut...- wymruczał Jimin przekręcając się na drugi bok. Nagle poczuł coś dziwnego. Łóżko zaczęło pod nim znikać. Otworzył leniwie oczy i krzyknął przerażony. Lewitował pod samym sufitem. -Okej wstaje, już wstaje! Tylko mnie odstaw!- wrzasnął w panice. Reszta chłopaków od razu się podniosła z łóżek.
-Wspaniale. Za 10 minut zejdźcie na dół na śniadanie.- powiedział spokojnie mężczyzna i wyszedł z pokoju. Chłopcy szybko zaczęli się zbierać.
-Nic Ci nie jest?- spytał lekko wystraszony Hoseok.
-Nie... wszystko gra.- oznajmił Jimin.
-Ja myślałem że oni tylko żartują z tym życiem między potworami...- rzucił Jin.
-Nie żartowali, jak widać.- mruknął Yoongi spokojnie.
-Jak wczoraj zobaczyłem tego kolesia... łoł... tak mnie zatkało że nawet krzyknąć nie potrafiłem.- odparł Hoseok poprawiając włosy.
-Ah... miałem tak samo... to było straszne. Chciałem się już wycofać ale... dalej nie mogłem nic powiedzieć.- oznajmił najstarszy.
-Jak myślicie... co będzie na śniadanie?- rzucił Taehyung siadając na łóżku.
-Pewnie krew i flaki i robale jakieś.- mruknął Jimin.
-Myślisz że nie jedzą naleśników? Zjadłbym naleśniki.- odparł chłopak spokojnie.
-Dziwak.- rzucił Namjoon. Powoli wyszli z pokoju. Usłyszeli hałasy z dołu i jakieś rozmowy. Ruszyli w stronę schodów. Dopiero teraz mogli się przyjrzeć nieco budynkowi. Był cały zbudowany z cegły. Na ścianach wisiały przeróżne obrazy. Wszędzie unosił się lekki zapach siarki. Stara drewniana podłoga, miejscami skrzypiała i to tak głośno że, chłopaki odnieśli wrażenie iż, zaraz runie. Zeszli do wielkiego pokoju. Stało w nim kilka rzeźb. Nieco przerażających lub zwyczajnie dziwnych. Skręcili w prawo, tak jak byli instruowani, wcześniejszego dnia. Szybko doszły do ich nozdrzy smakowite zapachy. Smażony boczek jeszcze skwierczał na talerzach. Jajka parowały, tak jak wymarzone naleśniki Taehyunga. Na stole stała herbata w dzbanku, a zaraz obok kawa. Nie brakowało również soków owocowych, świeżo wyciśniętych. Nawet chleb wyglądał, jak niedawno wyciągnięty z piekarnika. Rozejrzeli się po sali i zajęli miejsca.
-Ah... nie ma nic lepszego niż kawa z rana.- usłyszeli głos mężczyzny. Lucyfer siedział na jednym z krzeseł.
-Jak Ty... przecież... nie było Cie tu.- wyjąkał Hoseok.
-Ale jestem. Mój dom, mogę się pojawiać gdziekolwiek chce.- oznajmił mężczyzna spokojnie. Do sali wszedł Dong-hoo i zajął jedno z miejsc.
-Gdzie dziewczyny?- spytał mężczyzna w garniturze, podnosząc wzrok na przyjaciela.
-Shiwon przed chwilą wyszła.- oznajmił spokojnie.
-A Clem? Chyba powinienem z nią porozmawiać...- mruknął lekko się zamyślając.
-Napisała wczoraj... że jest na orgii i nie ma zamiaru wracać do domu.- odparł lekko zawstydzony.
-Co?!- wrzasnął mężczyzna. Szybko wyciągnął telefon z kieszeni i wybrał numer. Zniknął w kłębach dymu.
-Wybacz Clem...- mruknął pod nosem Dong-hoo. -Porozmawiajmy o zasadach.- dodał po chwili. Chłopcy spojrzeli na niego poważnie. -Możecie robić co chcecie, ale nie wolno wam otwierać, niektórych drzwi w tym domu. Sam nie będę wam nic mówił od siebie. Musicie zadawać pytania. Waszym zadaniem jest dowiedzenie sie ile jest ras, jakie mają zdolności i innych przydatnych informacji dla waszego gatunku. Tak naprawdę, nikt z nas nie jest przwyczajony do ludzi. Jesteście u nas postaciami z legend. Takimi potworami i straszakami na dzieci, czyli dokładnie tak jak my w waszym świecie. Odwiozę was do szkoły i przekażę dyrektorowi.- powiedział spokojnie. Lucyfer znów wpadł do pomieszczenia.
CZYTASZ
Szkoła upiorów
FanficZnowu ja... tym razem przeniesiemy się do szkoły, nieco innej niż wszystkie. Jak myślicie co może się dziać na naszej własnej planecie? Czy są jeszcze nieodkryte miejsca, o których nie mamy pojęcia? Zobaczmy co mogłoby się wydarzyć, gdyby coś takieg...