Media to zło

77 5 0
                                    

-Zostańcie tutaj. My przejdziemy z nimi i niedługo wrócimy.- oznajmił Chuck. Dziewczyny skinęły głowami. Szybko cała siódemka zniknęła za drzwiami, a z nimi Dong-hoo, Lucyfer i Bóg.

-Tylko żeby wam nie wpadło do głowy tam wchodzić.- zagroziła babcia wyrocznia i przeszła.

-A co my kurwa trzylatkami jesteśmy?- burknęła Clem.

-Dziewczyny... bo ja to nie mam najlepszych przeczuć co do tego wszystkiego.- mruknęła Lu.

-Czyli... chcesz tam wbić?- spytała Zoe.

-Nawet o tym nie myślcie! Babcia wyrocznia i tata nas zabiją!- wrzasnęła Shiwon.

-Ale ja naprawdę czuję... tam jest coś nie tak.- oznajmiła wyrocznia.

-Jakie prawdopodobieństwo?- zapytała Clem poważnie.

-Minimum 76 % że Lucyfer się wkurzy. 85 % zaczną strzelać. 32% wszystko pójdzie dobrze.- powiedziała.

-A jak tam wpadniemy?- dopytała Zoe.

-Wszystkie? 95 % że zaczną strzelać. Jak wejdzie Clem 100 % szans że nie pojdzie na imprezę, ale 74 % że wszystko pójdzie dobrze.- oznajmiła.

-Ryzyk fizyk. Pozdrówcie Franciska.- odparła wskakując w portal. Stała na łące, otoczonej wojskiem. Chłodny wiatr rozwiał jej włosy. Oślepił ją flesz aparatów. Pełno ludzi stało za bramkami i robiło zdjęcia. Inni kamerowali. Powoli do chłopaków zbliżał się mężczyzna w garniturze. Wszyscy przekrzykiwali się. Za mediami stały osoby z transparentami. Mieli wypisane dziwne rzeczy na nich.

-Najmocniej was przepraszam... jakimś cudem plotka o was wyszła w świat. Zaczęły się protesty i niektórzy zwyczajnie zwariowali.- powiedział prezydeny.

-Nie taka była umowa.- syknął Lucyfer.

-Synu uspokój się.- odparł Chuck.

-Mieli utrzymać to w tajemnicy. Spokojnie nas poznać i podpisać pakt. Oni rozpowiedzieli wszystkim i popatrz do czego doprowadzili.- rzucił wskazując tłum. Dong-hoo i babcia wyrocznia spojrzeli na siebie pełni strachu.

-Uspokójcie się wszyscy. Oni naprawdę nie są jakimiś potworami.- powiedział głośno Jin.

-Zahipnotyzowali ich!- krzyknął ktoś z tłumu.

-Zmienili ich! To nie są ludzie!- wrzeszczeli inni.

-To koniec. Nie będzie układu pokojowego. Opuśćcie ten teren. Jeśli ktoś stanie na tej ziemi, będzie to oznaczać wojnę.- warknął Lucyfer.

-Tak wojna! Zniszczyć potworów! Zabić ich! Nie potrzemujemy was tutaj!- wrzeszczał tłum. Napięcie wzrastało coraz mocniej.

-Przestańcie!- krzyknął prezydent zrozpaczony.

-Precz z potworami! Precz z potworami!- skandował tłum.

-Błagam porozmawiajmy o tym jeszcze!- rzucił Jae-in.

-Skończyliśmy rozmawiać.- oznajmił Lucyfer obracając się w tył.

-Ciiiiiiiiiszaaaaaaaaaaa!- krzyknęła Clementine patrząc na zebranych. -Chcecie zobaczyć do czego naprawdę są zdolne potwory? Proszę bardzo.- rzuciła rozkładając ręce. Jeden z wojskowych wystrzelił w jej kierunku ze strachu. Pocisk zatrzymał się i padł w połowie drogi na trawę. Ciemne chmury otoczyły okolicę.

-Co ona robi?- pytali wszyscy obserwując co się dzieje. Ciepły deszcz delikatnie zaczął spadać. W miejscu gdzie upadł pocisk, wyrosła ogromna jabłonka. Na jej gałęziach szybko zakwitły liście i kwiaty. Rój pszczół przyleciał znikąd. Białe, słodko pachnące płatki, ze złocistymi pręcikami, zmieniły się w pąki, a następnie w jabłka.

Szkoła upiorówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz