Rozdział 1 - Wieża Astronomiczna

656 47 0
                                    

Leila

— Jak mogłaś?! — James krzyknął na cały głos, a było to tak głośny dźwięk, że Leila zaczęła się zastanawiać czy aby na pewno nie słyszano go w każdej części Hogwartu. Jego wzrok miotał pioruny, gdy patrzył w oczy swojej (jeszcze do niedawna) przyjaciółki, podczas gdy ona ja stała przed nim w opuszczonej klasie i ze spokojem słuchała tego co chłopak ma ma do powiedzenia. Choć już niemal od samego początku wiedziała po co jest mu to spotkanie. — Ty potworze! Zabiłaś ją! Przez ciebie ona nie żyje!

Co czuła słuchając jego obelg i oskarżeń? Leila sama nie była tego pewna. Być może po prostu zbyt mocno skupiała się na tym, by nie wypuścić na świat swoich łez, by zauważyć uczucie, które w tamtej chwili jej towarzyszyły, albo zwyczajnie nie potrafiła ich nazwać.

— To nie ja — powiedziała cicho kasztanowłosa, pawie niedosłyszalnie. Nie wiedziała, co się z nią działo, ale nie mogła mówić głośniej. Była jakby w amoku. Dopiero kilka dni minęło od tragicznej śmierci Lily, a ona wciąż nie potrafiła się pozbierać. A James, męczący ją na każdym kroku swoim urażonym spojrzeniem, wcale jaj w tym nie pomagał.

— W takim razie kto?! — Brunet wyrzucił ręce do góry wyraźnie sfrustrowany jej spokojem. — Nikogo innego nie widziałem!

— To była Mindora — mówiła dalej, choć chłopak zdawał się całkowicie nie zwracać uwagi na jej słowa. Jego obchodziły teraz fakty, które sam sobie wymyślił. Fakty, które nie miały nic wspólnego z prawdą. A jednak to one doprowadziły do ich teraźniejszej rozmowy.

— Nie rozśmieszaj mnie. — Zaśmiał się, a było to tak nienaturalne, że Leila porównała ten odgłos do śmiechu histerycznego. — Jak niby Loley mogła ją zabić, skoro sama nie żyje?

Spojrzał na nią z politowaniem, jakby właśnie odpowiedziała mu niewiarygodna historię, a on starał się utrzymać pozory, że uważa ją za normalną. Choć Leila myślała, że przestał udawać i po prostu nie potrafi przyjąć tego do wiadomości.

— Ona nie umarła — zaczęła mu po raz kolejny tłumaczyć sytuację. Powtarzała te zdania już tyle razy, że nie byłaby zdziwiona, gdyby okazało się iż na zawsze utrwaliły się w jej pamięci. — Upozorowała swoją śmierć, żeby bezkarnie popełniać morderstwa. Tak naprawdę nie żyje jej skrzatka - Służka.

— Mogłabyś wymyślić bardziej wiarygodną bajeczkę. — Pokręcił głową widocznie nie wierząc w jej słowa, ale Leila nie spodziewała się, że jej uwierzy. Gdyby tak miało się stać stałoby się to już podczas ich pierwszej rozmowy, zaraz po tym, jak huncwoci znaleźli ją przy martwym ciele Lily. — Jak ja mogłem ci ufać? Jak mogłem być taki głupi?! Dziwię się, że jesteś w Hufflepuffie. Powinnaś być w Slytherinie! To idealne miejsce dla takich jak ty.

Otworzyła szeroko oczy, nie wierząc w to co właśnie usłyszała z ust przyjaciela. Choć Leila nie miała nic do tego domu, wręcz przeciwnie, miała tam nawet paru bliskich przyjaciół, ale James... dla niego niemal nie było niczego gorszego niż bycie Ślizgonem.

— Skoro tak uważasz — mruknęła speszona i spuściła głowę, czując jak łzy zbierają się pod jej powiekami. Powstrzymywała je jedynie ostatkami sił, by chłopak nie zauważył, jak bardzo ranią ją te słowa. To już nie był jej James. To był ktoś zupełnie inny. Temu, kto go zastąpił nie można było przemówić do rozumu nawet najlepszymi argumentami.

— Nie chcę cię znać — warknął, odwracając się do niej tyłem. — Zapomnij, że istnieję i nie waż się do mnie zbliżać.

— Jeżeli według ciebie tak będzie najlepiej. Usunę się w cień i już nigdy o mnie nie usłyszysz. Nie będę wchodziła ci w drogę.

Potępiona • James PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz