Rozdział 5 - Błędne spotkanie

460 28 1
                                    

Leila

Na dworze było ciemno, gdy Leila powoli siadała na łóżku, starając się, by kołdra nie szeleściła. Wolno, wysunęła nogi spod pościeli. W chwili gdy jej bose stopy dotknęły zimnej posadzki zamku po jej ciele przebiegł dreszcz. Odwróciła się za siebie, by sprawdzić, czy Syriusz nadal śpi na swoim miejscu i wstała ze szpitalnego posłania.

Odkąd chłopcy dowiedzieli się, że umie przywracać życie zmarłym, praktycznie nie opuszczali jej na krok i obchodzili się z nią jak z jajkiem, a jeden był gorszy od drugiego. To stawało się nad wyraz uciążliwe. Próbowali nawet namówić ją, by zgodziła się chodzić razem z nimi do łazienki, ale ona jeszcze nie oszalała, tak jak oni. Zachowywali się gorzej, niż wtedy gdy miała "zmutowaną" nogę.

Przemknęła przez pomieszczenie niczym duch, nie wydając przy tym najmniejszego hałasu. Jej magicznie zmieniona kończyna dolna, jakiś czas temu wróciła od normalnego stanu i Leila potrafiła już sprawnie chodzić, a nawet biegać, co oczywiście nadal nie wystarczało dwójce przyjaciół.

Ostrożnie usiadła, na skraju łóżka, które stało po przeciwległej stronie pokoju i od parunastu tygodni należało tylko i wyłącznie do Lily Evans. Chwyciła za dłoń dziewczyny. W porównaniu z chłodem, który od niej emanował ręce Leilii wydawały się być gorącą lawą. Delikatnie gładziła kciukiem jej dłoń. Nawet nie wiedziała kiedy łzy zaczęły lecieć po jej policzkach i się rozpłakała.

Leila nie lubiła pokazywać łez przy innych. Uważała, że nie muszą wiedzieć, że jest jej źle. Ważne, żeby oni dobrze się czuli, a wtedy ona też sobie jakoś poradzi. Jedynie Lily czasami widywała ją w takich stanach. To właśnie dlatego ich przyjaźń była taka wyjątkowa i inna od wszystkich znajomości.

Dzisiejsza noc była dla Leilii ostatnią szansą na wypłakanie się w ramionach przyjaciółki. Była dla niej chwilą na uwolnienie emocji, które w sobie dusiła przez cały czas. Było to coś co tylko Lily mogła zobaczyć; coś co je ze sobą w tej chwili łączyło, nawet jeśli nie mogły aktualnie być razem.

Już od jutra Leila miała uczęszczać na lekcje, pomimo iż pani Pomfrey wciąż nie wiedziała co dokładnie dolegało jej nodze. Kasztanowłosa wiedziała, ale bała się wypowiedzieć to na głos, więc milczała jak zaklęta, gdy pielęgniarka uwijała się wokół jej łóżka. Pomimo to, wspólnie doszły do wniosku, że lepiej będzie jak wróci. Zwłaszcza, że powoli zbliżał się koniec semestru, co wiązało się z dużą ilością materiału do nauczenia, a ona byłam już wystarczająco w tyle, przez jej kontuzję. Poza tym czuła, że jeszcze parę dni w szpitalu, a zwariuje i nigdy nie wróci do normalnego stanu. I tak była pod wrażeniem, że jakoś przetrwała te tygodnie męczarni. Poprzysięgła sobie, że gdy tylko uda jej się stąd wyrwać już nigdy tu nie wróci.

~*~

Leila z promiennym uśmiechem widniejącym na twarzy, szła w towarzystwie Syriusza i Remusa, przez szkolne korytarze, a każdy mijany przez nich obraz, życzliwie się do niej uśmiechał. Sama nie wiedziała, gdzie tak właściwie szli, ale w tej chwili nie bardzo jej to interesowało. Była po prostu szczęśliwa.

Z jej obserwacji zdążyła już zauważyć, że lekcje się zaczęły, bo poza nimi na korytarzach nie spotkali żadnej żywej duszy. Z naciskiem na "żywej", bo parę razy natknęli się na różne duchy.

Przekręciła lekko głowę w bok, chcąc spojrzeń na Syriusza, od którego liczyła wyciągnąć teraz informacje na temat tego gdzie zmierzają, gdy nagle wpadła na coś twardego. Chociaż lepszym stwierdzeniem byłoby ktoś, a nie coś. Gdyby nie Remus, który ją podtrzymał, to teraz zapewne leżałaby na zimnej, zamkowej posadzce z bolącym tyłkiem.

Potępiona • James PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz