POV. Rose
- Spokojnie skarbie to jest Sophie moja... młodsza siostra.- słysząc to odetchnęłam z ulgą. Jaka ja byłam głupia. Pomyślałam że to jego córka z innego związku. Przecież on jest za młody żeby mieć tak dużą córkę. Ale pozostaje jeszcze jedna kwestia. Czemu ona nazwała mnie mamą? Raczej dziewczyny swojego brata tak się nie nazywa nie? A może u wilkołaków jest jakoś inaczej?
-Czemu Sophie nazwała mnie mamą?- pytam zażenowana tą sytuacją.
-Ponieważ skarbie jestem Alfą , a ty moją Luną. Dlatego dzieciaki będą cie nazywać mamą. W zasadzie jesteś ich tak jakby drugą matką. Luna otacza je wszystkie opieką i matczyną miłością to dlatego.- mówiąc to chłopak uśmiechał i patrzył to na Sophie to na mnie. Widać że kocha swoją siostrę.
- Tak Spohie to twoja nowa Luna.- nadal się uśmiechał jak głupi. Jaki on ma piękny uśmiech ah. Rose stop.Dziewczynka uradowana zeskoczyła z chłopaka i wskoczyła mi na kolana. Jak ona słodziutka. Dopiero teraz zauważyłam że jest bardzo podobna do Isaac'a.
- Mamo pobawiś się ze mnom- ooo jaka ona słodka. Jak można odmówić takiemu szkrabowi. Uśmiechnęłam się do niej i chciałam odpowiedzieć ale nie zdążyłam gdyż zrobił to chłopaka.
- Spohie Rose teraz nie może musi zjeść śniadanie.- uśmiech zszedł z tej pięknej małej twarzyczki.
- A okej- powiedziała wyraźnie smutna.
- Ej kochanie nie smutaj. Mama zje śniadanko i się z tobą pobawię obiecuję.
- Jej tofam cię- zaczęła skakać po łożu. A mi rozpłyneło się serce. Ta mała istotka powiedziała że mnie kocha. Teraz to ja mam pewnie banana na twarzy. Chyba jednak będę dobrą Luną.
- Ja ciebie też kochanie. Ale teraz leć do swojego pokoiku i przygotuj zabawki.- mała zeskoczyła z łóżka i z prędkością światła wybiegła z naszego pokoju. Czy ja właśnie powiedziałam NASZEGO pokoju?
Tak teraz czuje się tak jakby to był nasz pokój.
-No to... co na śniadanie ?- pytam uśmiechnięta.
- A co by moja księżniczka chciała zjeść?
- Naleśniki!- krzyczę w odpowiedzi. Kocham naleśniki.
- Dobrze to ubieraj się i idziemy na naleśniki.
- Isaac jest jeden mały problem. Bo ja... nie mam ubrań.
- Oj spokojnie już wszystko załatwione myszko. Zajrzyj do szafy.Wstaje z łóżka i podchodzę do szafy z której wczoraj Isaac wyjmował ubrania. Na tamto wspomnienie aż się zarumieniłam. Otwieram tą szafę i widzę dużo damskich ubrań. Ale nie moich.
- Isaac nie ma tu moich ubrań.
Chłopak podchodzi do mnie i patrzy się do środka mebla.
- Wszystkie damskie ubrania z tąd są twoje.
- Jak to?
- Zaopatrzyłem się wcześniej
- Ale z kąd znałeś mój rozmiar?
- Od twojego brata.
- A z kąd on znał mój rozmiar? - dziwie się- I co bieliznę też mi kupiłeś? - pytam sarkastycznie
- Tak- odpowiada poważnie
- Rozmiar też znałeś od brata?- pytam rozbawiona
- Wiesz stwierdziłem wzrokowo.- posyła mi łobuzerski uśmiech z którym wygląda bardzo przystojnie.
- A tak naprawdę to Lucy się wygadała- śmieje się. Oj ja już jej dam. Takie rzeczy o mnie mu powiedziała?Pozostawiając to bez komentarza wzięłam pierwsze lepsze ciuchy oraz bieliznę i poszłam z nimi do łazienki.
Wzięłam szybki prysznic i wychodząc owinęłam się ręcznikiem. Przejrzałam się w lustrze i dostrzegłam na obojczyku tatuaż. Był piękny. Nie wiedziałam że ze zwyczajnego ugryzienia może wyjść taki piękny obrazek.Zapatrzona w tatuaż nie zauważyłam jak do łazienki ktoś wszedł. Tym kimś był oczywiście Isaac. Kurdę muszę pamiętać o zamykaniu drzwi na klucz.
- Śniadanie goo...- przerwał wadząc mnie w samym ręczniczku. Patrzył się na każdy milimetr mojego ciała bez skrupułów co mnie niezmiernie krępowało.
- Isaac mógłbyś wyjść wstydzę się.- powiedziałam zażenowana
- Mnie nie musisz się wstydzić kochanie- powoli zaczą do mnie podchodzić. Zaczęłam się cokać ale natrafiłam na zimną ścianę. - Jesteś piękna- powiedział nadal wpatrzony we mnie.
- Isaac proszę- powtórzyłam bezradna.
Wstydziłam się i to bardzo.
Chłopak pogłaskał mnie po policzku i wyszeptawszy mi do ucha;
- Śniadanie gotowe. Ubierz się i zejdź na dół. - na koniec przygryzając je.
Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Zignorowałam go i szybko się ubrałam.Schodziłam powoli po schodach i starałam się nie zgubić. Co jam co ale ten dom jest wielki. Czy to jest dom czy może zamek się pytam? Ale nie ważne.
Gdy już zeszłam na dół do drzwi zaczą ktoś się dobijać.
- Rose skarbie otworzysz bo jestem odrobinę zajęty- usłyszałam jak miewam z kuchni.
- Dobrze.Podchodzę do drzwi i je otwieram. W drzwiach stała piękna zielonooka blondynka.
- Słucham w czym mogę Pani pomóc?- pytam ją grzecznie.
- Szukam Isaac 'a jest w środku?
- Ym a kim ty jesteś?- pytam zbita z tropu.
- Jestem przyszłą Luną tego stada i dziewczyną Isaac'a.- mówi pogardliwie.
Że co proszę...?
- Isaac ktoś do ciebie.- wołam go odrobinę wściekła. Mam nadzieje że on mi to szybko wyjaśni.Nastolatek po chwil przychodzi i widząc osobę w drzwiach staje w miejscu i się nie odzywa. Widocznie jest zaskoczony jej wizytą. Ja jestem zdezorientowana. No ale halo to mnie wczoraj Isaac oznaczył. Więc mam się czuć jego dziewczyną czy nie bo już sama nie wiem?Odczuwam coś do tego czarnowłosego nastolatka jeszcze nie wiem co to jest dokładnie ale boli mnie myśl ze mógłby mieć inną. Chyba jestem o niego zazdrosna.Nie nie chyba ja jestem o niego zazdrosna na 100%...
Po chwili dziewczyna rzuca się na chłopaka namiętnie całując. Auć zabolało.
A Isaac ....
________________________________
Jedna mała prośba jeśli czytasz moje wypociny to proszę zostaw po sobie ślad. To naprawdę motywuję do dalszego pisania. Dziękuję 💘❤
Isaac ma inną dziewczynę?
A może to tylko pomyłka ?
O co chodziło tajemniczej dziewczynę?
Co zrobi Isaac po tym jak dziewczyna go pocałowała?
Czy odepchnie ją?
A może wręcz przeciwnie?
Jak zareaguje na to Rose?
Dziękuję za przeczytanie i przepraszam za błędy ❤😁
Do następnego...💞👋
![](https://img.wattpad.com/cover/174566795-288-k32601.jpg)
CZYTASZ
(𝒩𝒾𝑒) 𝒥𝑒𝓈𝓉𝑒𝓂 𝒯𝓌𝑜𝒿𝒶 ✔
Werewolf[Poprawiam tą książkę , nie zmieniam toku wydarzeń ani nie zmieniam historii bo jednak jest to moja pierwsza książka którą pisałam jak miałam 14-15 lat , po mimo faktu że mój styl pisania sporo się zmienił to nie chce tak mocno naruszać tej historii...