- Posłuchaj mnie NINA. Nie obchodzi mnie to że jesteś wilkołakiem. Nie obchodzi mnie to że masz ojca Alfę. Nie obchodzi mnie ani trochę twoja osoba ale łapy precz od mojego mężczyzny. I nie pozwalaj sobie na zbyt wiele bo to ja będę Luną tego stada a nie służącą więc łaskawie sama po sobie posprzątaj i sama wnoś tą walizkę napchaną dziw karskimi ubraniami i toną kosmetyków na górę. - wybuchłam totalnie. Krzyczałam na nią w tak pogardliwy sposób że zaskoczyłam nie tylko Isaac'a i Nine ale również i samą siebie.
Isaac otrząsną się pierwszy i wyrwał się z uścisku Niny. Podszedł do mnie i mnie pocałował. A następnie wyszeptał mi do ucha:
- Jestem pod wrażeniem twojej stanowczości Luno.
- Dziękuję Alfo.
- Jeśli pozwolisz moja pani oddale się aby przyrządzić ci nowe śniadanie
- Ależ oczywiście mój panie- zaśmialiśmy się oboje. Tą oto kolejną piękną chwilę znowu musiała popsuć blondynka.
- Isaac jak mogłeś? - pyta z wyrzutem i pogardą
- Nina za 2 tygodnie będę pełnoprawnym Alfą a moją Luną ma stać się moja mate którą kocham nad życie. Niestety a dla mnie stety nie jesteś nią ty tylko Rose.
- Pff. Jeszcze zobaczymy.- prychnęła. Wzięła swoja walizkę i oddaliła się na górę.Razem z chłopakiem zjedliśmy na nowo przygotowane przez niego śniadanie i postanowiliśmy wyjść na spacer.
Wyszliśmy z jak się dowiedziałam domu głównego i ruszyliśmy w stronę lasu. Co ja gadam ze wszystkich stron świata otacza nas las. Nieważne.Szliśmy spokojnie po drużce leśnej oglądając otaczającą nas przyrodę gdy nagle przypomniałam coś sobie.
- Isaac musimy szybko wracać- panikuję.
- Ej ej spokojnie mała. Co się stało? Czemu chcesz tak szybko wracać? - pyta zdezorientowany
- Obiecałam Sophie ze się z nią pobawię. Ona uzna że nie dotrzymuję obietnic i mnie znienawidzi. Nie chce żeby tak było.- nadal panikowałam
-Rose spokojnie. Sophie cię nie znienawidzi. Jak tylko wrócimy zaprowadzę cię do jej pokoju a teraz nie dramatyzuj i zrelaksuj się.
-Oh okejTakim oto sposobem spacerowaliśmy jeszcze przez 30 minut. Isaac opowiadał mi historię związane z tym lasem z jego dzieciństwa. Niektóre były śmieszne a niektóre smutne. Gdy chłopaka skupiał się na opowiadaniu ja skupiałam się na jego pięknych błyszczących z radości i ekscytacji oczach.
Nagle usłyszeliśmy za drzewami jakiż szelest. Jakby ktoś biegł w naszą stronę. Isaac zakrył mnie swoim ciałem tak że nic nie widziałam. Wychyliłam głowę za jego wielkich i wysortowanych pleców wtedy za drzew wybiegły dwa wilki. Jeden mały i rudy drugi odrobinę większy o ciemno brązom futrze. Wilki popatrzyły na nas przestraszone zapewne po tym jak wyczuły od Isaac'a Alfę. Gdy 19 latek miał się zmienić aby nas chronić wilkołaki przemieniły się w ludzką postać. O dziwo nie wstydzili się stać przed nami nadzy za to ja czułam się bardzo zawstydzona. Schowałam się znowu za plecami i nie patrzyłam w tamtym kierunku.
- Kim jesteście i czemu przekroczyliście granice stada "Wilczego serca"?- pyta chłopak groźnym tonem głosu.
- Jestem Nicholas syn Alfy watahy "Wschodzącego słońca" a to mój młodszy brat Oscar. - zaczął starszy z braci. - Moja matka pomogła nam uciec po tym jak zaatakowały nas wampiry. Szukamy pomocy. Nie mieliśmy złych intencji. Nasze stado jest w niebezpieczeństwie. Proszę pomóżcie nam. - skończył. Poczułam żal i miałam ochotę pomóc temu stadu. Po prostu czułam gdzieś tam w środku że muszę im pomoc. Odczułam dziwną więź z tymi wilkami i nie wiedziałam o co chodzi ale musiałam coś zrobić.- Isaac - powiedziałam cicho za jego pleców. Chłopak słysząc to odwrócił się do mnie- pomóżmy ich stadu. Proszę.
- Kochanie to nie jest takie proste. Musiał bym narażać swoich ludzi.
- Proszę- powiedziałam błagalnie. Naprawdę zależało mi na tym aby chłopcy nie stracili rodziny. Jeden z nich miał może z 17 lat natomiast drugi z 12? Nie wiem ale oni potrzebują swojej rodziny tak jak my wszyscy.
- Dobrze.- uległ moim namowom i ponownie odwrócił się do intruzów.
- Zmieńcie się i biegnijcie prosto aż do naszego stada poczekajcie tam na nas. Później zbierzemy wojska i pomożemy waszemu stadu- jak powiedział tak zrobili. Po chwili nie było po nich śladu. Uśmiechnęłam się z satysfakcją i spojrzałam na zielonookiego.
- Masz u mnie dług- powiedział z rozbawieniem. Następnie przemienił się w wilka. A ja usłyszałam w głowie jego głos.
~Wsiadaj. Będzie szybciej~
O nie nie nie, ja na niego nie wejdę. Przecież ja się tak zabije.
- Wiesz to może ty pobiegnij i zbieraj wojska a ja się przejdę- powiedziałam przestraszona
~ Nie zostawię cię samej. Mogą się tu kręcić wampiry które pobiegły za tymi dziećmi. Nie bój się i wsiadaj. Chyba mi ufasz prawda?~
-Ja ...Czy ja mu ufam? Ma tyle tajemnic. Tyle jeszcze o nim nie wiem. Czy ufam mu na tyle aby wsiąść na wilkołaka nawet jeśli nim jest on sam? W końcu będziemy biec z zawrotną prędkością.Jeden zły ruch i spadnę co będzie na pewno bardzo bolesne.
Boję się. Boję się mu całkowicie zaufać. Boje się że jeśli to zrobię to on mnie zrani. Nie tylko fizycznie ale też psychicznie. Boję się po prostu się boję.
- Ja... uhh ni...
______________________
Czy dziewczyna zgodzi się na to aby wsiąść na wilka i jednocześnie powierzy mu swoje zaufanie?
Czy Rose zaufa w pełni chłopakowi pomio strachu?
Co zmieni w życiu dziewczyny przybycie chłopców z innego stada?
Jeśli chcesz się dowiedzieć wyczekuj następnego rozdziału mojej książki.😘
Przepraszam za błędy.😘❤
Zostawcię coś po sobię.❤
Dziękuję za przeczytanie i do następnego...👋
![](https://img.wattpad.com/cover/174566795-288-k32601.jpg)
CZYTASZ
(𝒩𝒾𝑒) 𝒥𝑒𝓈𝓉𝑒𝓂 𝒯𝓌𝑜𝒿𝒶 ✔
Werewolf[Poprawiam tą książkę , nie zmieniam toku wydarzeń ani nie zmieniam historii bo jednak jest to moja pierwsza książka którą pisałam jak miałam 14-15 lat , po mimo faktu że mój styl pisania sporo się zmienił to nie chce tak mocno naruszać tej historii...