👑 2 🍑

1.5K 92 7
                                    

- Oi, Anzu, wcale mnie nie słuchasz. Co ci jest? - z zamyśleń wyrwał mnie nagle głos Etsuko.

Zdałam sobie sprawę z tego, że od dłuższej chwili siedzę, gapiąc się na kanapkę przed moją twarzą.

- Wybacz, to nic takiego - odpowiedziałam i wreszcie wzięłam gryza kanapki.

Nie wiem dlaczego, ale od mojej wczorajszej konfrontacji z Kageyamą, ten brunet cały czas zaprząta mi myśli. Zaczyna mnie to co raz bardziej irytować. Obyśmy dzisiaj na siebie nie wpadli, bo nie ręczę za siebie. Denerwowanie ludzi, nawet samym swoim bytem, czy głupią odzywką, to chyba jego hobby, zaraz po siatkówce, bo wychodzi mu to perfekcyjnie, zupełnie jak... mi? Nie, nie, nie! Ja po prostu lubię wkurzać ludzi, którzy są zbyt aroganccy, egoistyczni i bezczelni. Ja po prostu daję nauczkę takim jak on.

- Anzu, znowu mnie nie słuchasz! - krzyknęła mi prosto do ucha dziewczyna.

- Aaaa! Etsuko?! - spiorunowałam ją wzrokiem, bo aż mnie ucho zabolało.

- Eh, co ja z tobą mam, Anzu-chan? - zaśmiała się blondynka.

- Nawet mnie nie denerwuj - warknęłam i zaczęłam ze złością przeżuwać kolejny kęs mojego drugiego śniadania.

***

Gdy skończyły się zajęcia dodatkowe z japońskiego, na które się zapisałam, było już ciemno. Tym razem, zapobiegawczo, aby nie spotkać znowu tego palanta, postanowiłam wyjść głównymi drzwiami. Ale oczywiście, na moje nieszczęście, mijając ogrodzone, szkolne boisko zobaczyłam na nim właśnie jego, w towarzystwie Hinaty i jescze dwóch gości, których nie znałam, z czego jeden z nich był przeraźliwie wysoki. Ciekawość zwyciężyła i przystanęłam w nadziei, że usłyszę choć skrawek ich rozmowy. Niestety, nawet gdy maksymalnie wytężyłam słuch nic nie słyszałam, dzieliła nas zbyt duża odległość. Postanowiłam podejść bliżej.

Weszłam przez otwartą furtkę niedaleko mnie, której wcześniej pewnie użyli ci dwaj. Nie chcąc stać na widoku, skryłam się w cieniu pobliskiego drzewa. Oparłam się o pień i wychyliłam głowę w ich stronę.

- ... mogę dać wam fory, jeśli chcecie - mówił ten wysoki, na co krzyknął Hinata.

- Nie ma znaczenia czy dasz nam fory, czy nie. Ja i tak wygram - odpowiedział ze śmiertelnie poważną mrożącą krew w żyłach miną Kageyama.

- Masz na myśli "my"! - upomniał go Shōyō.

- Niesamowita pewność siebie - zaśmiał się gigantyczny okularnik.

Zaczyna mi się on nie podobać. Co prawda, Hinata bywa irytujący, ale determinacja jest chyba jego największym atutem, który on kwestionuje.

- Zupełnie jak Król - dodał blondyn.

Ta rozmowa staje się coraz bardziej interesująca.

- Oi, nie nazywaj mnie tak! - zbulwersował się od razu Tobio.

- Więc to prawda - rzekł.

- Co?!

- Plotka, że denerwujesz się, kiedy ktoś nazywa cię Królem Boiska.

Jakby nie patrzeć ma do tego podstawy, w końcu tak ksywka jest dla niego jak piętno, które można wykorzystać przeciwko niemu. Tak jak ja wczoram.

Król i Morela | Kageyama TobioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz