Piątek - zdecydowanie ulubiony dzień tygodnia większości uczniów, w tym i mój. Akurat tego dnia lekcje minęły mi dosyć szybko, więc mój humor miał się bardzo dobrze. Z zadowoleniem otworzyłam wcześniej kupiony sobie kartonik mleka truskawkowego, nieprzerywając przy tym Akirze, opowiadającemu o następnym meczu koszykówki.
Blondyn należał do męskiej drużyny koszykówki Karasuno i grał na pozycji rzucającego w pierwszym składzie, co było nie lada osiągnięciem, biorąc pod uwagę, że był dopiero w pierwszej klasie. Jakiś czas temu robiliśmy razem projekt z japońskiego, ale poza tym raczej nie wchodziliśmy w częstsze interakcje. Jednak z jakiegoś powodu ostatnio Akira zaczął wracać ze mną do domu, ale cóż. Skoro szliśmy tą samą drogą, nie miałam nic przeciwko towarzyszowi.
Mijaliśmy właśnie szkolną bramę, gdy usłyszałam wołanie dobiegające z tyłu i głośne tupanie. Gdy się odwróciłam zobaczyłam biegnącego pędem w tym kierunku Kageyamę, który miałam wrażenie, że zaraz we mnie wbiegnie, lecz brunet zdołał zatrzymać się przede mną w ostatnim momencie.
- Kageyama? Coś się stało? - spytałam, patrząc na głęboko oddychającego chłopaka opierającego się o kolana.
Skoro biegł aż tak szybko, to chyba na prawdę musiało być coś ważnego.
Zdyszany Tobio uniósł przed siebie trzymaną w ręce kartkę, wtykając mi ją przed sam nos. Wzięłam od niego kawałek papieru, bo tak nim ruszał, że nie mogłam nic z niego przeczytać.
- Zdałem - wysapał tylko, a ja szybko przeanalizowałam treść zawartą na, jak się okazało, teście z angielskiego.
- Świetnie ci poszło, aż 61 punktów! - powiedziałam, dalej ze zdumieniem, ale i dumą wpatrując się w wynik, w końcu, bądźmy szczerzy, to mi go zawdzięczał. - Teraz bez problemu możesz jechać na obóz treningowy!
- Niezupełnie - oznajmił ze spuszczonym wzrokiem. - Tak, skupiłem się na angielskim, że nie dałem rady ze współczesnym japońskim...
W tym momencie miałam wrażenie, że zaraz ziemia się pod nami rozstąpi. No co za idiota!
- Chyba sobie żartujesz! To po co tak harowaliśmy z jednym językiem, skoro nie poradziłeś sobie z drugim!Baka! Nie mogłeś się wcześniej odezwać, z japońskim też bym coś... - beształam bruneta, jednak przerwał mi śmiech chłopaka z boku.
- Nie bądź dla niego taka ostra, Anzu-chan - odezwał się zielonooki, a ja westchnęłam.
Oddychaj, Anzu, oddychaj.
Kageyama wyglądał jakby dopiero teraz go zauważył. Zmierzył blondyna wzrokiem od góry do dołu, co wyglądało trochę śmiesznie, biorąc pod uwagę, że w tym rzadkim przypadku to on był niższy.
- To jest Akira Daiki - łapiąc z granatowookim kontakt wzrokowy wskazałam na chłopaka po lewej. - Akira-kun to jest Kageyama Tobio - oznajmiłam, odwracając się do blondyna.
- Należysz do klubu siatkarskiego, prawda? To wy tak wysoko skaczecie, na jednym treningi widzieliśmy jak mierzycie wyskok - powiedział Akira.
- Hai - odparł krótko Tobio z grobową miną.
Nastała niezręczna chwila ciszy. Nikt z naszej trójki się nie odzywał, jednak najmniej zdawał się zwracać na to uwagę Kageyama, który dziwnie wpatrywał się w Akirę.
- No, to my już będziemy lecieć, prawda, Anzu-chan? - odezwał się w końcu Daiki.
- Tak - odpowiedziałam. - W takim razie, powodzenia na poprawce, Kageyama. Nie waż mi się drugi raz oblać - pogroziłam mu palcem, jednak ten jakby przygasł i już nie zareagował.
~~~
Tym razem trochę krócej, ale jakoś nie wiedziałam, co jeszcze dodać do tej sceny, więc...
~ 497 słów
CZYTASZ
Król i Morela | Kageyama Tobio
FanfictionAnzu Yoshida rozpoczyna naukę w liceum Karasuno. Jest dziewczyną z "charakterkiem", przez co często wpada w konflikty. Jednak nie wie, że jeden z tych konfliktów przerodzi się w coś więcej... Ō-sama (王) - jap. król Anzu (アンズ) - jap. morela Grafika...