W Wiśle w końcu zawitał śnieg, weekend szybko zleciał, został ostatni konkurs i powrót do domu. Pewnie zastanawiacie się co słychać u Gregora Schlierenzauera, otóż sama nie wiem. Nie widziałam go od naszego spotkania przy hotelu, również wczoraj nie pojawił się na konkursie indywidualnym. Nie chciałam nikogo pytać o niego, ponieważ wzbudziło by to zainteresowanie osób trzecich, a wolałam oszczędzić sobie głupich pytań. I tak Melissa już coś podejrzewała. Współczułam mu naprawdę. Ciężko jest się pozbierać po porażce, a szczególnie człowiekowi, który całe życie wygrywał.
Kręciliśmy się z Melissa i Krzysiem przy domkach skoczków. Wszyscy przygotowywali się do drużynowego konkursu. W teamie Austrii standardowo Kraft, Hayboeck, Fettner, Aschenwald. Miejsce na podium by się przydało.
- Wujek, wujek!! - zaczął krzyczeć chłopiec kiedy zobaczył... no właśnie Schlierenzauera.
Zadowolony skoczek wziął blondyna na ręce.
- Hej - przywitał się z nami.
- Wujek, a czemu ty nie skaczesz?
- Jestem za słaby, dlatego trener nie wziął mnie do drużyny.
- Przecież, ty jesteś najlepszy!!
Skoczek spojrzał się na mnie ukradkiem. Posłałam mu ciepły uśmiech, choć trochę wymuszony.
- Nie męcz już wujka i złaź - powiedziałam.
Ale wtedy objął skoczka mocniej, na co ten zareagował śmiechem. Zdziwiłam się, że tak szybko upierał się z porażka skoro wczoraj tak płakał.
- Sprzedasz mi go? - zapytał. Nie mogłam opanować śmiechu.
- Nigdy w życiu!
Gregor udał obrażonego, ale zaraz dalej rozmawiał z małym. Widziałam z boku te spojrzenia Melissy, która nic nie mówiła podczas naszej rozmowy. Nie mam pojęcia o co jej chodzi, ale będę musiała z nią o tym porozmawiać, bo nie czuje się dobrze z czymś takim.
Uwierzcie, albo nie, że znalazłam super opiekunkę do dzieci - Gregor Schlierenzauer. Zabrał właśnie Krzysia, aby ten mógł poznać resztę drużyny. To było miłe z jego strony. Miałam teraz możliwość porozmawiać z moją przyjaciółką, która zaczęła zachowywać się bardzo dziwnie.
- Możesz mi powiedzieć o co chodzi? - zapytałam, kiedy piłyśmy herbatę.
- Nie rozumiem...
- Zachowujesz się dziwnie przy Gregorze. Co jest?
- Nic, masz urojenia.
- Proszę cię...
- To chodzi o ciebie. Boje się po prostu.
- Ale o co? - dalej nic nie potrafiłam zrozumieć.
- Bo Gregor jest bardzo specyficznym człowiekiem. - odkryła Amerykę.
- Ale co to ma do rzeczy?
- Zaczęłaś angażować się w coś? - teraz ona zadała pytanie, choć może to bardziej stwierdzenie.
- No przestań w co niby?
- Widzę to jak na niego patrzysz, a on na ciebie, jak rozmawiacie... A mu czasem serio odwala i nie chce, żeby cię zranił.
- Ale spokojnie, bo to mi nie grozi. Rozmawiamy tylko o skokach, albo Krzysiu, więc nie masz się czego obawiać.
- To dzięki Bogu - Melissa odetchnęła z ulgą.
- Po za tym on ma Sandrę.
- Wiesz dziewczyna nie ściana, a Sandrę szybciej przesuniesz niż jakąkolwiek inną.
Na to stwierdzenie zareagowałam głośnym śmiechem. Ale podejrzewałam, że to co mówi Melissa to prawda.
- Z czego tak się śmiejecie? - zapytał. O wilku mowa. Tuż za nim stał Stefan, który podszedł do Melissy i pocałował ją w czoło. - Oddaje dziecko.
- O super, już myślałam, że przygarniesz - uśmiechnęłam się.
- Nie to nie dla mnie - powiedział i pożegnał się z Krzysiem, ten od razu posmutniał, co szybko zauważył Kraft.
- Ale z wujkiem pójdziesz na kakao - powiedział skoczek.
- Oki - od razu buzia się uśmiechnęła.
Moje dziecko jest chyba uzależnione od cukru do tego łatwo je przekupić, chyba nie jestem dobrą matką.. eh.
- To co za ile mamy lot? - zapytałam i spojrzałam na zegarek na lewej ręce.
- Mamy za godzinę pociąg do Krakowa. Więc lepiej się zbierajmy - powiedziała Melissa i wstała z miejsca. Ja podążyłam zaraz za nią, a Stefan poszedł ze Schlierenzauerem.
Spakowaliśmy szybko swoje rzeczy, w sumie bardzo mało ich mieliśmy, dlatego na szczęście zdążyłyśmy na pociąg. Chłopcy jechali busem razem z całym sztabem, a my mogłyśmy odpocząć. Przespałam praktycznie całą drogę na lotnisko, dlatego z jednej strony byłam szczęśliwa, że podróż szybko mi minęła, ale wiedziałam, że w samolocie już nie zasnę.
Siedziałam obok Krzysia, który fascynował się widokiem za oknem. A było się czym zachwycać, kiedy lecieliśmy nad górami. Melissa siedziała obok Krafta i Hayboecka, którzy wygłupiali się co chwile, co denerwowało strasznie blondynkę i ciągle posyłała mi zabójcze spojrzenie. Obok mnie było jeszcze jedno wolne miejsce, dlatego na szczęście miałam trochę więcej luzu, do czasu... Do czasu, kiedy nie usiadł tam Gregor Schlierenzauer. Oczywiście Krzysiu zareagował na skoczka z wielkim entuzjazmem, aż oderwał się od oglądania chmur. I zaczął zadawać skoczkowi milion pytań, ale mężczyzna nie miał problemu, żeby na nie odpowiadać.
- W czymś ci pomóc? - zapytałam. Nie wierzyłam, że przyszedł tu, aby pogadać z chłopcem.
- Czym się zajmujesz? - zapytał, a to pytanie wybiło mnie z rytmu.
- Emmm... jestem na stażu w poradni psychologicznej.
- Czyli jakieś doświadczenie z tej dziedziny masz?
- No tak - zaśmiałam się. W sumie nie wiem co mnie tak rozbawiło.
- Zostaniesz moim psychologiem?———————————————-
Witam, moi drodzy. Dziś troszkę krótszy niż ostatnio.
Zastanawiam się czy nie zawiesić opowiadania do czasu następnego sezonu, ponieważ aktywność spadła, a staram się teraz dodawać regularnie rozdziały. Więc dajcie znać w komentarzu czy normalnie kontynuować, czy robimy przerwę ⬇️
Buziaki
CZYTASZ
Pomóż mi osiągnąć sukces, a zyskasz jeszcze więcej! | GS
Romance„Chcesz być tatą?" „Po moim trupie" „To co tu jeszcze robisz?" „Na mnie już pora! Eee, albo jeszcze nie." #366 romans ? 28.03.2018