Gregor
Zapach porannej kawy. To coś co na Gregora Schlierenzauera wpływa najbardziej. Mówię wam! Zszedłem na śniadanko. Rozciągnąłem się pare razy idąc przez brązowy korytarz. Wyglądałem jak pies po przebudzeniu, ale szybko znalazłem jakieś lustro i poprawiłem fryzurę. Podrapałem brodę, którą już dawno powinnienem ogolić. W sumie to po co i tak wywiadów już nie udzielam.
Zająłem miejsce tuż koło Hayboecka. Chyba był nie w sosie, ale nie chciałem pytać o co chodzi, bo sam też nie spałem za dobrze. Za dużo horrorów. Ale wcale nie jestem bojidupa. Wiecie teraz sobie tak pomyślałem przy tym śniadanku, że powinni mnie nazywać Gregor Schlierenzauer Wielki. Bo jestem wielki i będę wielki zawsze. Dobrze, lepiej zajmę się jedzeniem. Zjadłem trochę w pośpiechu, bo wszyscy zaczęli wychodzić, a ja nadal zastanawiałem się nad sensem życia.
Dziś trening na skoczni w Innsburcku. Tak, jak ja kocham tą skocznie. To moja córa, kocham też tą w Harrachovie, ale trochę tam piździ w styczniu.
Założyłem swój super sportowy strój i wziąłem ze sobą kombinezon, który wisiał w szafie. Nie zdążyłem nawet przejrzeć się w lustrze, bo telefon zadzwonił. Był to Hayboeck, czyli już czekają. Zapakowałem się szybko w busa i założyłem słuchawki. Podziwiałem Tyrol, cudny widok. Słońce, bialutki śnieg, marzenie, a te góry? Raj na ziemi. Mimo, że tutaj mieszkam, codziennie potrafię się zachwycać tymi widokami. Czas przemysłem minął, gdy zaparkowaliśmy przy skoczni. Spojrzałem w górę, aż musiałem zmarszczyć czoło, tak raziło ciepłe słońce. Kto by pomyślał, że to styczeń. Uśmiechnąłem się do siebie i udałem się za chłopakami do szatni. Przebrałem się w kostium i założyłem kask. Przetarłem jeszcze gogle i dopiąłem kombinezon. Zamknąłem za sobą drzwi od pomieszczenia. Słońce dalej przygrzewało. Chyba czas zakupić nowe okulary przeciwsłoneczne. Nagle usłyszałem krzyk dziecka. Dziecka biegnącego w moją stronę. Spojrzałem przed siebie, chłopczyk biegł z misiem, tyle zdarzyłem dostrzec, za nim zrobił bum. Chłopczyk upadł i wyrzucił misia przed siebie. Podniosłem szybko pluszaka patrząc w jego oczy, zupełnie zapominając o chłopcu. Nagle usłyszałem ciche westchnienie.
- To mój missss - usłyszałem kogoś pode mną.
- Hej, wszystko w porządku? Co tu robisz? - spojrzałem w jego brązowe małe oczka. Miałem wrażenie, że się mnie boi. Dlatego ukucnąłem obok niego. Chłopczyk obejrzał się za siebie i wskazał palcem na kobietę, która szła w naszą stronę. Kobieta przypominała mi kogoś, miała koło pięćdziesiątki, kiedy była bliżej, poznałem, że to mama Krafta.
- O Gregor widzę, że już poznałeś małego Krzysia.
- Dzień dobry - powiedziałem i wstałem na nogi. Oddałem małemu misia, ale on nadal mi się przyglądał.
- Opiekuję się synem, córki mojej przyjaciółki. Jej mama zmarła jak mała była młoda i teraz chce jej trochę pomoc. Przyszliśmy zobaczyć Stefana w akcji.
- Rozumiem. Miły gest z pani strony. Muszę lecieć na trening, a ty pilnuj misia i uważaj ma siebie młody - zwróciłem się do malucha i poczochrałem mu włosy.
Powolutku wszedłem sobie na dość małą skocznie. Akurat była moja kolej, zapiąłem buty i poprawiłem wiązania w nartach. Usiadłem na drewnianej belce i czekałem na sygnał od trenera. W końcu Hainz machnął ręka i mogłem ruszyć. Optymalna prędkość na progu, trzy, dwa, jeden i hop. Poszybowałem trochę, ale odległość taka jaka była, czyli słaba, ale nie mogę się poddać jeszcze... zobaczycie Grzegorz Wielki powróci.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Coś tam napisałam 😊
Mam nadzieje, że zostaniecie, choćby nie wiadomo jakie to było tragiczne 😛
Buziaczki

CZYTASZ
Pomóż mi osiągnąć sukces, a zyskasz jeszcze więcej! | GS
Romansa„Chcesz być tatą?" „Po moim trupie" „To co tu jeszcze robisz?" „Na mnie już pora! Eee, albo jeszcze nie." #366 romans ? 28.03.2018