— Szczerze, Opal, ty się nawet nie starasz.
Jeżeli Felicity kolejny raz usłyszy te słowa wypływające z ust Severusa Snape'a, to rzuci na niego klątwę. Była w tym naprawdę dobra. Raczej by sobie z nim poradziła.
Pracowali nad eliksirami od niemalże trzech godzin. Nawrzeszczał na nią głośno, gdy dowiedział się, że nie napisała żadnego z esejów i zamknął się dopiero, wtedy kiedy Madame Pierce zwróciła się do nich z żądaniem o ciszę. Felicity zastanawiała się nad zabiciem go cztery razy. Śmiał się z niej ponad trzydzieści razy, bo po tym przestała liczyć.
Schowała twarz w dłoniach i palcami przejechała po włosach.
— Staram się, Snape — odparła, wpatrując się w stół przed nią. — Nie każdy może być wspaniały z eliksirów.
— To zaklęcie jest na poziomie drugiego roku — odrzekł Snape martwo. — Jeżeli tego nie łapiesz, to nie będę się nad tobą litował.
Felicity chciała go zrzucić z wieży astronomicznej.
— Jeżeli tego nie łapiesz, to nie będę się nad tobą litowała — wycedziła Felicity; zmarszczyła nos, a jej głos był o trzy tony wyższy niż zwykle. Snape spojrzał na nią.
— Czy ty właśnie powtórzyłaś to, co powiedziałem i się z tego śmiejesz? Masz jedenaście lat, czy co?
Gdy Felicity zauważyła, że była niedojrzała, kompletnie to zaakceptowała. Ale kiedy Snape to zauważył, to chciała walnąć go w nos. To prawdopodobnie również byłoby niedojrzałe.
— Słuchaj — zaczęła Felicity, zamykając swoją książkę od eliksirów. — Dzisiaj na pewno nie wyjdzie. Ty jesteś w złym nastroju, a ja stąd spadam, bo mnie wnerwiasz. Spotkajmy się kiedy indziej, a ja postaram się napisać któryś z moich esejów, okej?
— Slughorn rozkazał, abym ci pomógł, Opal — kłócił się Snape, lecz Felicity już zebrała swoje rzeczy. Miała już dość złych wspomnień ze spotkania ze Snape'em do końca swojego życia.
— I to zrobisz, gdy nie będziesz zachowywał się jak dupek.
Gdy schowała ostatni kawałek pergaminu do torby, skierowała się w stronę drzwi biblioteki. Ze względu na to, że Snape zarządził spotkanie o godzinie siódmej w nocy, teraz trwała godzina patroli. Jeżeli spotka jakiegoś prefekta, to dźgnie się piórem. Plus, w brzuchu jej burczało, lecz wątpiła w to, że nie zostanie złapana, jeżeli będzie próbowała dostać się do kuchni.
Po przejściu pięciu kroków Felicity uznała, że dźwięk jej butów prawdopodobnie ją zdradzi.
Więc, zdjęła je ze stóp i włożyła je do torby. Przytrzymała powietrze w płucach i skręciła w korytarz, by dostać się do pokoju wspólnego puchonów niezauważoną. Gdy schowała się za posągiem i rozejrzała się dookoła, by upewnić się, że pole jest czyste. Ujrzała korytarz prowadzący do kuchni zaraz obok beczek puchonów.
— Uda mi się — wyszeptała. — Jeszcze tylko jeden korytarz. Jestem tak blisko.
— To prawda. Tylko szkoda, że będę musiała cię ukarać za szwendanie się po szkole po godzinach.
Felicity podskoczyła, uderzając łokciem w posąg, prawie posyłając go na ziemię. Piątoklasistka obdarzyła ją małym uśmiechem i uniosła brew, wskazując na posąg.
— Um, proszę pani — zaczęła Felicity, rzucając jej jak najbardziej uprzejmy uśmiech.
— Mów mi Wendy — odezwała się krukonka z piątego roku.
CZYTASZ
✔ | Tarot Cards ▸ Remus Lupin | Tłumaczenie
Fanfiction❝ Flick, nie jesteś jasnowidzem. Łażenie dookoła z kartami tarota, nie sprawi, że Remus Lupin się w tobie zakocha. ❞ ❝ Zamknij się, Lanelle.❞ [ERA HUNCWOTÓW] TŁUMACZENIE ZGODA: JEST Okładka wykonana przez @dimanchie zawieszone ze względu na br...