VII. FELICITY HATES MYSTERY WOMAN

1.3K 119 30
                                    

     Gdy Felicity nareszcie wypuszczono ze skrzydła szpitalnego, pierwszą osobą, którą spotkała, był Severus Snape.

     — Opal — odezwał się gniewie, gdy ta szła do Wielkiej Sali. — Ominęłaś wczorajszą lekcje. Wiem, że nie ogarniasz podstawowych zaklęć, ale bycie zażenowanym nie jest dostatecznie dobrym powodem do nieprzyjścia na spotkanie.

     Felicity zmarszczyła brwi.

     — Severusie, boli mnie głowa, a twój głos mnie drażni. — Spojrzał na nią zszokowany, a dziewczyna poczuła dumę, z powodu przerwania mu w połowie zdania. — A w ciągu dwóch ostatnich dni byłam w skrzydle szpitalnym. Nie do końca miałam jak do ciebie przyjść.

     — Nie chcę cię uczyć tak bardzo, jak ty nie chcesz chodzić na nasze lekcje, lecz Slughorn naprawdę chcę, abym pomógł ci podwyższyć ocenę.

     Felicity zastanowiła się, czy Severus kiedykolwiek się uśmiechnął.

     — Nie wiem, czego ode mnie oczekujesz. Mam przeprosić za to, że uderzył mnie tłuczek?

     Skrzywił się.

     — Po prostu zjaw się jutro w bibliotece. O osiemnastej. Nie obchodzi mnie, że będzie kolacja, masz tam być.

     — Boże, dlaczego chodzisz ciągle taki wnerwiony. Rozumiem, że Lily nie chce z tobą rozmawiać, ale czy to jej wina?

     Nastała martwa cisza, podczas której Severus zbliżył się do Felicity. Był tak blisko, że ich nosy niemalże się stykały. Ale nie w ten romantyczny sposób. W bardziej groźny sposób, jaki Felicity zdecydowanie wolała.

     — Nie waż się znowu mówić o Lily.

     I z tym, dramatycznie się odwrócił i skierował się do Pokoju Wspólnego ślizgonów.

     — Co za dupek! — mruknęła Felicity pod nosem. — Jak śmiał? To nie moja wina, że uderzył mnie tłuczek! Jak już to niech wini krukonów! To przez nich mam teraz problemy!

     — Często rozmawiasz sama ze sobą? — zapytał rozbawiony głos z lewej strony.

     Felicity obróciła się dookoła, dostrzegając Remusa, myśląc, że to przecież dzięki swojemu fartowi akuratnie on musiał ją spotkać. Posłała mu niezręczny uśmiech, machając do niego palcami.

     — Nie często. Tylko w dni kończące się na „ek" lub „a".

     Zachichotał cicho, a jego twarz rozweselił szczery uśmiech.

     — Zszedłem na dół, by spytać się ciebie o to czy byś poszła ze mną na śniadanie, lecz Pani Pomfrey powiedziała mi, że wyszłaś wcześniej. Jak się czujesz?

     — Dobrze — odparła. — Eliksir, który mi dała na rany, pomógł. Wciąż bolą, ale powiedziała, że to normalne. — A ponieważ nie miała już nic więcej do powiedzenia, zaczęła jeden ze swoich monologów, do których Remus chyba się już przyzwyczaił. — Wiedziałeś, że średnio na rok cztery osoby zostają trafione przez tłuczek? Powiedziała, że mój przypadek był najgorszy, bo głównym celem była moja twarz, ale pomyślałam, że może to być fajny... fakt.

     Przestań mówić. Przestań mówić teraz.

     — Nie wiedziałem tego — powiedział Remus z ogromnym uśmiechem na twarzy. Felicity była pewna, że samym patrzeniem się na niego, mogłaby uleczyć siniaki na swojej twarzy. A jakby się uśmiechnął szerzej, to wyleczyłoby to smoczą ospę.

     — Cóż, dobrze jest wiedzieć takie rzeczy.

     Szli przez chwilę w ciszy, gdy nagle Felicity zobaczyła kawałek pergaminu upadającego na ziemię. Gdy spojrzała na Remusa, on z szeroko otwartymi oczami poklepywał swoje kieszenie. Kawałek papieru leżał na ziemi. Felicity uniosła brew, schylając się, by go podnieść.

✔ | Tarot Cards ▸ Remus Lupin | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz