Felicity ogólnie nie za bardzo wiedziała, kiedy wiwatować więc brała przykład z Remusa i jego przyjaciół. Kiedy Syriusz wstawał i klaskał, domyśliła się, że Hufflepuff zrobił coś dobrego i wtedy klaskała razem ze wszystkimi.
— Często oglądasz Quidditcha, Flick? — zapytał Syriusz, przekrzykując ryczący tłum. Zorientowanie, że ten mówi do niej, zajęło jej chwilę, lecz gdy to zrobiła, to rozszerzyła oczy.
— Najczęściej, gdy Lanelle gra. Quidditch i ja się nie dogadujemy — odparła Felicity, odchylając się do tyłu, gdy znicz, a za nim szukający puchonów przelecieli przed nimi. — I proszę, nie nazywaj mnie tak.
— O czym ty mówisz? — spytał James, unosząc brew, równocześnie ignorując jej prośbę. — Każdy lubi Quidditcha!
Wzięcie go na poważnie było trudne dla dziewczyny, widząc jego twarz pokrytą farbą w kolorach żółci i czerni, które pożyczyła im puchonka siedząca przed nimi.
Felicity otworzyła usta, by odpowiedzieć, gdy nagle Remus rzucił się do przodu prosto na nią. Gdy wylądowali na ziemi, Felicity poczuła, jak coś szybko przelatuje nad nimi, co rozwiało jej włosy. Remus poczekał parę sekund, upewniając się, że było bezpiecznie, po czym ją wypuścił ze swoich objęć. Kiedy już pomógł jej wstać, przeskanował jej twarz swoimi zmartwionymi oczami.
— Wszystko dobrze? Tłuczek prawie ciebie trafił.
Felicity poczuła, jak zasycha jej w gardle, jakby ktoś jej wepchnął watę do buzi. Skinęła głową, z oczami szeroko otwartymi, wpatrując się w Remusa.
— Jest okej. Dzięki.
Widziała, jak James się uśmiecha, jednocześnie coś mówiąc o tym, że Quidditch rzeczywiście za nią nie przepada, po czym wrócił do gry. Kiedy Remus spojrzał na boisko, Felicity wypuściła powietrze, które trzymała w płucach.
Jak ktokolwiek funkcjonował, gdy był obok Remusa Lupina? Dłonie jej się spociły i ledwo mogła coś powiedzieć.
— Znalazłam cię! — odezwała się nagle Johanna. Wsunęła się w miejsce zaraz za Felicity, obdarzając ją uśmiechem. Fiona również z nią była, wciąż mając na sobie szaty Slytherinu, lecz tym razem na policzku miała namalowaną gwiazdę w żółtym kolorze. — Hailey i Thorton zerwali.
— Hailey Gregory? I Thorton Bishop? A oni nie zrywają codziennie? — zapytał Peter, spoglądając na Johannę. Ucichł, gdy zobaczył Fionę siedzącą obok dziewczyny, lecz ta uśmiechnęła się do niego uprzejmie.
— Przegapiłam ostatnie zerwanie — wymamrotała Felicity, marszcząc brwi. — Przynajmniej tym razem chciałam to zobaczyć.
— Na koniec dnia i tak do siebie wrócą. Następnym razem bierzemy te miejsca w pierwszym rzędzie, obiecuję. — Remus latał wzrokiem pomiędzy dwiema dziewczynami ze zdezorientowanym uśmiechem. Felicity pochyliła się, by mu to wyjaśnić.
I próbowała nie zemdleć, czując jego odurzający zapach. Czy wąchanie ludzi było normalne? Raczej nie.
— Hailey jest troszkę dziwna. Jej zerwania są zazwyczaj bardzo publicznie i dostarczają dużo zabawy oglądającym. Można uznać to za wredne, ale i tak wszyscy wiedzą, że wrócą do siebie w mniej niż dzień. Chyba najdłużej jak nie byli ze sobą to siedemnaście godzin.
— Wow — odparł Remus, chichotając lekko. — A co z tobą?
— A co ma być ze mną? — Wszyscy schylili się, gdy ścigający przeleciał nad ich głowami. Dostrzegając Lanelle, Felicity uniosła kciuki do góry. Jej najlepsza przyjaciółka mrugnęła do niej w odpowiedzi, po czym znowu odleciała. W tle słychać było wiwaty Johanny.
— Z kimś się umawiasz?
Zanim Felicity zdołała się zarumienić i wydukać jakąkolwiek odpowiedź, która jeszcze bardziej by ją upokorzyła, Johanna prychnęła.
— Flick lubi tego samego chłopaka od niemalże wszystkich lat spędzonych w Hogwarcie. Musiałby umrzeć, żeby zauważyła kogoś innego.
— To nie prawda! — odparła jej Felicity. — I nie nazywaj mnie tak.
James pochwycił jej wzrok i uśmiechnął się złośliwie.
— Więc marzysz, by zdjąć mu spodnie, co? — Kiedy Remus odwrócił wzrok, on i Syriusz do siebie mrugnęli.
Gdzie była Lily Evans, gdy była potrzebna? Przypadkiem w takich sytuacjach nie kazała się Jamesowi zamknąć? Jak wtedy, gdy go odrzuciła i nazwała gnojem, czy coś?
— A co z tobą? — zapytała spokojnie Felicity Remusa, a jej szept doszedł tylko do jego uszu. — Czy... czy ty... kiedykolwiek...
— Myślałem, że byłem zakochany w Eloise Zeller kiedyś, ale to był mój pierwszy rok, a ona właśnie kończyła szkołę — odpowiedział jej Remus, kręcąc głową. — Ale nie, nikogo nigdy nie było.
To było zaskakujące. Kto nie chciałby Remusa Lupina? Był wspaniały, jego uśmiech mógłby sprawić, że na świecie pojawiłby się pokój i był najmilszym nastolatkiem, którego kiedykolwiek spotkała. I już do końca swojego życia zapamięta jego zapach.
Różnica wieku czy nie, Eloise Zeller była głupia.
— Chociaż uważamy, że Lunatyk ma kogoś na oku — przerwał mu Syriusz, z uśmiechem. — W ostatnim tygodniu, gdy wrócił ze sprawdzenia korytarzy jako prefekt, był zawiedziony, prawdopodobnie tym, że jej nie spotkał...
— Zignoruj Syriusza — powiedział szybko Remus, a jego głos sprawił, że umiejętność słuchania reszty słów Syriusza nagle zaniknęła. — Ja tak robię.
— Ale i tak będziemy się w to mieszać i wtrącać — skomentował James.
— Bo jesteśmy w tym dobrzy — zgodził się z nim Syriusz.
Lecz jej umysł był w kompletnie innym miejscu. Ktoś podobał się Remusowi. Starała nie pokazać tego, że była smutna. Chciała krzyczeć i rzucić się z najwyższego punktu na stadionie. Może upadłaby na ziemię na tyle mocno, że by umarła, albo przynajmniej, by mieć amnezję i zapomnieć o tym, że Remus Lupin lubił kogoś, kto nie był nią. A najlepiej by było, żeby zapomniała, że jest w nim zakochana.
Z drugiej strony wiedziała o tym, że nadzieja na to, że Remus Lupin polubiłby kogoś takiego jak ona, była głupia. Była niezdarną głupią puchonką, która mówiła niewłaściwe rzeczy w niewłaściwym czasie. Wcześniej nawet z nim nie rozmawiała. Jak miałby z tego powstać jakikolwiek związek czy nawet relacja?
Gdy tylko Felicity poczuła, jak jej warga zaczyna się trząść, a jej oczy zalewają łzy, Johanna wykrzyknęła: „Och, Kurwa!". Zobaczyła, jak Remus znowu porusza się, by ją obronić, lecz było trochę za późno.
Tłuczek przeleciał nad głowami Syriusza, Jamesa i Petera, by po chwili uderzyć z hukiem bok twarzy Felicity. Czuła jak jej ciało upada, ale nie poczuła uderzenia o ziemię, gdyż do tego momentu zdążyła zemdleć.
Był powód, dlaczego Felicity nie chodziła na mecze Quidditcha. Quidditch nie dogadywał się z nią, bez znaczenia co miał na ten temat do powiedzenia James.
Miała nadzieję, że Lanelle zrozumie w przyszłości, gdy zaprotestuje następnym razem, gdy będzie musiała iść na mecz Quidditcha.
biedna flick, nikt nie chce dać jej przerwy
CZYTASZ
✔ | Tarot Cards ▸ Remus Lupin | Tłumaczenie
Fanfic❝ Flick, nie jesteś jasnowidzem. Łażenie dookoła z kartami tarota, nie sprawi, że Remus Lupin się w tobie zakocha. ❞ ❝ Zamknij się, Lanelle.❞ [ERA HUNCWOTÓW] TŁUMACZENIE ZGODA: JEST Okładka wykonana przez @dimanchie zawieszone ze względu na br...