IV. FELICITY HATES QUIDDITCH SPIRIT

1.5K 139 28
                                    

     To był pierwszy mecz w sezonie.

     Quidditch był czymś na, co Felicity się zbytnio nie ekscytowała. Hailey i Johanna wychodziły z siebie, malując swoje twarze żółtą i czarną farbą oraz ubierając się w jakiekolwiek puchońskie rzeczy, jakie znalazły. Kiedy wyszły z łazienki, Felicity musiała powstrzymać się przed wybuchem śmiechem.

     — Gdzie do diabła jest twój duch puchonów? — zapytała Hailey, kiedy zauważyła siedzącą na łóżku Felicity, która nie była jeszcze gotowa na rozgrywki. — To pierwszy mecz sezonu, gramy z krukonami. Pośpiesz się do cholery.

     Felicity uniosła brew, po czym wskazała na żółto-czarną frotkę, którą związała sobie włosy w kucyka.

     — Chyba sobie ze mnie żartujesz — palnęła Hailey.

     — Jest czarne i żółte, zalicza się. — Felicity wstała ze swojego łóżka, przeciągając się przy tym. — Chodźmy jeszcze może na śniadanie przed meczem.

     — To tak jakbyś się nawet nie cieszyła!

     Skierowały się do Wielkiej Sali, w której uczniowie usiedli dość równomiernie, według tego, kto był za kim. Większość ślizgonów, było ubranych w niebieskie rzeczy, by wesprzeć krukonów, za to gryfoni ubrani byli w barwach pszczół. Felicity i jej dwie współlokatorki usiadły przy stole puchonów, naprzeciwko Lanelle, która nerwowo żuła włosy.

     — A ja myślałam, że eliksiry działają cuda. — Felicity westchnęła, wskazując na pasmo włosów w buzi Lanelle.

     — Włosy smakują jak gnój, ale mój mózg nawet tego nie rejestruje. Pierwsza rozgrywka jest dzisiaj — wyszeptała Lanelle, z oczami szeroko otwartymi. Całe jedzenie na jej talerzu zostało nietknięte, co było jasnym znakiem nerwowości Lanelle. Lanelle zawsze jadła.

     — Będzie dobrze — odezwała się Johanna obok Felicity. Hailey już dawno odeszła, by porozmawiać z Thortonem, z którym — jak Felicity się domyśliła — już zaczęła się kłócić. Usiadł przy stole krukonów, z czego Hailey nie była zadowolona. — Jak myślicie, kiedy znowu zerwą?

     — Mam nadzieję, że niedługo. Uwielbiam patrzeć jak Hailey płacze z rozpaczy — odparła jej Lanelle.

     Johanna obdarzyła ją dziwnym spojrzeniem, po czym skinęła głową. Właśnie wtedy, śliczna brunetka, która była ślizgonką pomachała dłonią do niej, na co Johanna się uśmiechnęła. 

     — To Fiona. Spotkamy się na trybunach, Flick. Będziesz genialna, Lanelle!

     — Nie nazywaj mnie tak — powiedziała Felicity, lecz było za późno. Johanna już podeszła i witała swoją dziewczynę, by po chwili złapać ją za rękę i wyjść z Wielkiej Sali.

     — Znowu, uczeń przerósł mistrza — powiedziała Lanelle, wyjmując na chwilę pasemko z ust. — Lecz Hailey życzę jedynie nieskończonego piekła.

     — Merlinie, Lanelle. Ona nie jest taka zła.

     — Wściekła się na Thortona za to, że ten wspiera krukonów — wspomniała Lanelle. Kiedy Felicity uniosła brew, Lanelle dodała: — A on jest krukonem, Flick.

     — Nie nazywaj mnie tak.

     — Nie ważne jak wiele razy mi to powiesz, ja i tak będę cię tak nazywała. — Lanelle wyjęła pasemko z buzi. — A teraz musisz mnie jakoś zmusić do jedzenia. Nie jestem w stanie, by cokolwiek zjeść, lecz wiem, że powinnam.

     Felicity — jak dobra koleżanka — wzięła kawałek tostu w dłonie i wepchała go do ust Lanelle. Kruczowłosa puchonka spojrzała na nią, po czym zaczęła żuć, ignorując szeroki uśmiech Felicity.

✔ | Tarot Cards ▸ Remus Lupin | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz