X. FELICITY HATES SLUGHORN

1.2K 135 8
                                    

     — Minimalna poprawa, ale naprawdę minimalna, panno Opal — powiedział Slughorn, po tym, jak poprosił dziewczynę do zostania po lekcji. — Widzę, że lekcje z Severusem przynoszą efekty.

     Musiała ugryźć się w język, by tylko nie powiedzieć czegoś nieprofesjonalnego. Na przykład powiedzenia, że Snape był największym dupkiem, jakiego kiedykolwiek poznała.

     — Staram się, Profesorze, naprawdę.

     — Oczywiście, moja droga. Wiem, że się starasz — odparł Slughorn, posyłając jej uśmiech, po czym nagle sobie coś przypomniał. — No tak, zapomniałem dzisiaj dać coś panu Lupinowi, zauważyłem, że zaczęliście ze sobą częściej rozmawiać, może mogłabyś mu to przekazać.

     Serce Felicity zamarło. Starała się unikać Remusa przez ostatni tydzień (co było trudne, ponieważ chodzili na te same lekcje o eliksirach i musiała dosłownie chować za ławką, gdy przechodził, żeby nie musieć z nim rozmawiać) a teraz Slughorn niweczy jej plan?

     — Proszę pana — powiedziała, uśmiechając się lekko — nie byłoby lepiej, gdyby jeden z jego przyjaciół mu to dał? Na pewno Syriusz mógłby...

     — Wolałbym, żeby to pozostało pomiędzy mną i tobą, Panno Opal, lecz nie ufam nikomu z przyjaciół Remusa Lupina, na tyle, by dać im tę właśnie książkę.

     Już chciała powiedzieć, że nie ma mu tego za złe, gdy ten nagle wyjął książkę pokrytą kurzem. Kartki były pożółkłe i poszarpane, lecz księga zaskoczyła ją swoją elegancją.

     — Co to za książka, profesorze?

     Slughorn ominął pytanie z uśmiechem.

     — Pan Lupin poprosił mnie o nią niedawno. Obiecałem, że mu ją dam. Dziękuję za przekazanie mu jej za mnie, Panno Opal.

     Otwarła, a następnie zamknęła usta, gdy ten nagle dał jej do rąk księgę. Ledwo ją złapała, upewniając się, by ją mocno ścisnąć, kierując się korytarzem do Wielkiej Sali. Gdy nareszcie dotarła do stołu gryfonów, schowała kosmyk włosów za ucho. Syriusz jako pierwszy ją zauważył i posłał jej szeroki uśmiech oraz mrugnął do niej okiem.

     — Flick, jak zwykle miło jest zobaczyć twoją przepiękną twarz.

     — Cześć, Syriusz — odparła mu z lekkim uśmiechem i trzęsącymi się palcami. — Wiesz może, gdzie jest Remus?

     — A co?

     — Slughorn dał mi książkę do przekazania Remusowi. Myślałam, że będzie siedział z wami, ale... — To było naprawdę dziwne nie widzieć Remusa z Jamesem, Syriuszem i Peterem. To tak jakby widzieć ułożone puzzle bez jednego kawałka. — Dobrze się czuje?

     Nie przegapiła spojrzeń, jakich przyjaciele sobie posłali. Spanikowała, gdy James coś wyszeptał Syriuszowi na ucho, po czym się do niej odwrócił.

     Felicity w tej chwili czuła się jak intruz.

     — Felicity? — Delikatny głos wybrzmiał zza niej. A gdy się odwróciła, z szoku otworzyła usta.

     Blondynka zobaczyła Remusa Lupina, choć zupełnie nie wyglądał jak on. Miał duże ciemne okręgi pod oczami, zadrapania na twarzy, a jego włosy były w kompletnym nieładzie. Wyglądał na chorego, jakby całą noc spędził, przewracając się z boku na bok.

     — Och mój Godryku, Remus — powiedziała cicho, podchodząc do niego. Bez zawahania położyła doń na jego czole. — Masz gorączkę. Nie powinieneś iść do skrzydła szpitalnego?

     — Nic mi nie jest — odparł, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, gdy zabrała rękę. — Naprawdę.

     Zmrużyła oczy, nie wierząc mu, lecz mimo wszystko podała mu książkę.

     — Slughorn powiedział, że prosiłeś go o tę książkę i poprosił mnie, bym ci ją dała.

     Wziął ją w dłonie i otworzył szeroko oczy.

     — Czytałaś ją?

     Felicity pokręciła głową.

     — Jestem większą fanką mugolskich książek.

     Remus uniósł brwi.

     — Naprawdę? Czytałaś mugolskie książki?

     — Mój tata pracuję w Urzędzie Łączności z Mugolami w Ministerstwie, więc zawsze przynosi mi jakieś do domu. Czytasz mugolskie książki?

     — To jedne z moich ulubionych — odpowiedział, a jego uśmiech jeszcze się poszerzył. — Może moglibyśmy stworzyć dla siebie listę naszych ulubionych książek? Chciałbym poczytać jakieś nowe.

     Remus Lupin chciał listę jej ulubionych książek? Skinęła głową bez zawahania, nie wiedząc do końca, na co się godziła, a gdy zaczęła odchodzić do stołu puchonów, on ją zawołał.

     — Czy... czy ty mnie unikałaś?

     Felicity otworzyła szeroko oczy. Zauważył? Lanelle powiedziała, że pewnie nie zauważy. Chciała ją w tym momencie ją zamordować.

     — Nie. Wcale. Nikogo nie unikałam.

     Uniósł brew.

     Uderzyła się dłonią w czoło (trochę za mocno, bo twarz zaczęła ją piec), po czym westchnęła.

     — Zawsze, gdy z kimś rozmawiam to robię z siebie kretynkę. Unikanie ludzi mi w tym pomaga. Byłeś w linii ognia.

     Remus się zaśmiał, a Felicity mogłaby przysiąc, że był to najpiękniejszy śmiech, jaki kiedykolwiek słyszała.

     — Nie mogłabyś zrobić z siebie kretynki.

     — Och, ale właśnie mogę.

     Przewrócił oczami.

     — No dobra, pewnie. — Zanim odszedł, by usiąść ze swoimi przyjaciółmi, ponownie się uśmiechnął. — Napisz mi tę listę książek, jestem ciekaw czy czytaliśmy te same.

     — Załatwione. Do zobaczenia, Remus. — Nie mów nic głupiego, nie mów nic głupiego. — Och i proszę, pójdź do skrzydła szpitalnego. Nienawidzę widzieć cię chorego.

     No i tyle z nie mówienia niczego głupiego.

     Lanelle przeżuwała swoją kanapkę, gdy Felicity dotarła do stołu.

     — Widziałam, jak gadałaś z Remusem. Jak poszło? — Poruszyła parę razy brwiami.

     — Nienawidzę siebie. Nienawidzę osoby, która mu się podoba. I nienawidzę jego.

     — Nie mogłabyś nienawidzić Remusa Lupina.

     — Ciebie też nienawidzę. — Ale Lanelle miała rację. Nie było opcji, żeby nienawidziła Remusa, nawet jakby próbowała (niestety jej próby od dawna nie przynoszą sukcesów).

felicity nienawidzi siebie podwójnie.

✔ | Tarot Cards ▸ Remus Lupin | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz