Wstałam. Kolejny dzień męki... Budzik dzwonił od około 10 minut ale miałam to gdzieś.
Mieszkam sama więc nikt mnie nie pośpiesza. Rodzice wyprowadzili się 4 lata temu z nie wiadomych dla mnie przyczyn. Zostawili tylko list. Nie odważyłam się go otworzyć, nie chcę wiedzieć dlaczego mnie zostawili w wieku 13 lat. List zostawili na pudełku z jakimiś rzeczami. Są na tym samym miejscu od ich ucieknięcia.
W szkole nikt mnie nie lubi. Śmieją się że rodzice mnie zostawili. Zawsze chowam swój gniew by nie zostać wywalona ze szkoły, bo tylko tyle mi zostało. Dzisiaj było tak samo. Nauczyciele nic z tego nie robią.. Po co oni tu są skoro nie pomagają? To jest ich praca, Tak? Czy mi się tylko zdaje?
Usiadłam na dachu puszczając muzykę. Zamknęłam oczy, marząc. Z trudem zasnęłam.
Znalazłam się w moim wymyślonym świecie, z rodzicami, z przyjaciółmi. Rozmawiałam, śmiałam się. W oddali zobaczyłam siebie.. Za nią była ciemność.. Patrzyła prosto na mnie. Miała na sobie liczne ślady pobicia. Krew była na jej twarzy, ubraniach, rękach. Patrzyła na mnie jakby chciała mnie zabić. Nagle zaczęła biec w moją stronę. Biegała bardzo szybko, a ciemność nie zostawiała jej nawet na krok. Gdy mnie dotknęła, ciemność zajęła całą krainę, ona zaś patrzyła na mnie z większą złością. Nie wiem co się później stało, lecz czułam jakby wyrwała mi serce gołymi rękoma.
Obudziłam się z bardzo szybko bijącym sercem. Byłam bardzo przestraszona. Wstałam z podłogi i skierowałam się do klasy.
Po szkole kupiłam tabletki nasenne i przeszłam się po mieście. Było ciemno, bo była zima. Nie daleko mnie było słychać strzały. Zobaczyłam 4 mężczyzn biegnących do czarnego wozu. Każdy z nich miał maskę wenecką na twarzy. Znałam je ale nie wiem skąd. Jeden z nich wyglądał znajomo. Patrzył się na mnie, a ja na niego. Jeden z jego kolegów go popchnął i weszli do wozu. Jeszcze stałam kilka minut, po czym wróciłam do domu.
Popatrzyłam się na tabletki. Otworzyłam je, wzięłam 1 do ust i połknęłam. Położyłam się na łóżku i zasnęłam.