Mgła. Światło. Cień. Moje lecące w każdą stronę ciało. Słowa, może nawet krzyk. Moje otwarte oczy, które nie mogły nic zobaczyć. Więcej cieni. Prąd podnoszący moje ciało. Słowa, którymi się posługiwali, dla mnie nic nie znaczyły. Czysty bełkot. Coraz mniej widziałam. Cienie biegały wokół mnie. Każdy robił coś innego. Powietrze w moich płucach było szybko wypuszczane. Moje serce lekko biło. Kolejne podrzucenie przez prąd. Krzyki były głośniejsze i bardziej zdenerwowane. Nie mogłam na niczym się skupić. Powieki były ciężkie. Powietrze też było ciężkie. Czas nie miał znaczenia. Nic nie miało znaczenia.
Bicie serca było mocniejsze. Cienie oddaliły się. Mój wzrok się polepszył. Mogłam zobaczyć lekarzy patrzących w moją stronę. Byłam zmęczona. Chciałam tylko zamknąć oczy i spać. Do pomieszczenia wbiegł chłopak, który był ze mną. Klęknął przy mnie i złapał mnie za rękę. Popatrzyłam się na niego ze zmęczonym wzrokiem. On tylko się uśmiechnął. Zacisnęłam rękę i zamknęłam oczy. Pogłaskał moje włosy.
Salon. Mój salon. Wszytko na swoim miejscu, oprócz jednej rzeczy. Zdjęcia. Byłam na nim rodzicami. Wzięłam je do ręki. Miałam 10 lat. To były moje urodziny. Zdjęcie zrobiła moja ciocia. Nie wiedziałam że rodzice je zabrali. Usiadłam na kanapie. Westchnęłam. Wstałam i poszłam do mojego pokoju. Morskie kolory zawsze były moimi ulubionymi. Nie lubiłam różu. Nie rozumiem dlaczego dziewczynki są rozpoznawane po kolorze różowym, a chłopcy po niebieskim. Dziecko powinno mieć wybór jaki kolor lubi, a nie 'bo tak lubi większość w jego wieku'. To bez sensu. Dobrze, że ja miałam wybór. Ehh.. Wygadałam się.
Usiadłam na krześle i popatrzyłam za okno. Niebo było bezchmurne, jasno-niebieskie. Drzewa poruszały się co mogło sugerować, że wieje. Nigdy nie doceniałam położenia tego domu. Miałam blisko prawie wszędzie. Dzielnica też była bezpieczna. Nie musiałam się bać, że ktoś 'ukradnie mi torebkę' i mnie pobiją. Prędzej ja pobiłabym ich. Przez te cztery lata nauczyłam się paru rzeczy.
Wstałam bo raz kolejny i udałam się do kuchni. Prawie byłam w kuchni, ale upadłam i zemdlałam.
Jestem, Żyje, I fajnie. Dobrego dnia | Dobrej nocy.