Daughter of chaos #5

102 5 0
                                    

Dopiero po kilku dniach gdy czuję się lepiej i dostaję zgodę od wszystkich moich opiekunów mogę wyjść z apartamentów.

To było okropne. Przez kilkaset godzin spałam lub leżałam w łóżku z przerwami na higienę osobistą.
Aaron w tym czasie spał na fotelu w sypialni lub na kanapie w gabinecie. Tym razem drzwi były otwarte żeby mógł nade mną czuwać.

Choroba pokrzyżowała mi plany co do jego urodzin, został mi już tylko nieco ponad tydzień.
Muszę opracowywać cały plan w biegu, żeby zdążyć ze wszystkim i jednocześnie nie wzbudzić podejrzeń Warnera i nikogo innego.

Jak na razie wciąż osłabiona idę pod rękę na naradę z mężczyzną mojego życia, do którego nawet fizycznie za grosz nie pasuję.
On ma na sobie białą koszulę, spodnie od garnituru i sweter a ja dresowy komplet, i burzę włosów ujarzmioną w wysokiej kitce.

Mimo wykończonego saloniku Omegi zdecydowaliśmy się podtrzymać nasze cotygodniowe spotkania w kwaterach treningowych, podobało mi się to bardziej niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.
Jest to już taka nasza mała tradycja, chociaż przecież obecnie nie musieliśmy się z niczym kryć.
Członkowie grupy Omega są legalnymi mieszkańcami bazy od paru tygodni.

Aaron jak zwykle zaczyna spotkanie od statystyk oraz raportów, dotyczących frontu i tym podobnych spraw dotyczących działania sektora.
W każdej chwili możemy spodziewać się ataku od strony innego sektora lub buntu w naszym.

Dopiero po standardowej części narady, która nudzi wszystkich oprócz Castle'a Aaron przechodzi do rzeczy ciekawszych:
- Podczas misji na najbiedniejszych prowincjach znalazłem osobę chcącą przyłączyć się do nas, nie wiem czy jest obdarzona. - wszyscy wstrzymaliśmy oddechy -
Nazywa się Alex ma 18lat. Wychował się na tamtych terenach i chciał założyć rebelię w swoim rejonie.
Powiedziałem, że jeśli będziemy zainteresowani współpracą z nim to pojedziemy po niego jutro.
Ktoś jest za jego przyjazdem do bazy? - pyta Aaron rozglądając się po zebranych.

-Uważam, że powinniśmy dotrzeć do niego. Może być przydatny w naszej rebelii, a kto wie? Może jest jeszcze obdarowany? - reszta grupy przytakuje - Chciałbym pracować z nim, poprowadzić badania. Oczywiście jeśli Pan pozwoli, Panie Warner - Aaron kiwa głową, w niemym geście zgody, po czym kontynuuje:

- W takim razie zamierzam zabrać ze sobą Castle'a, Adama i dziewczęta oczywiście o ile się zgodzą, wasze moce najbardziej się przydadzą w razie nieprawidłowości. Znam drogę więc poprowadzę, nie jest to w prawdzie daleko, ale planuję wyjechać o świcie by mieć jeszcze cały dzień w zanadrzu. Jakieś pytania lub zastrzeżenia?

Dlaczego nic mi o tym nie powiedział? Dlaczego to było tajemnicą?
Siedzę patrząc się w buty, nie wiedząc co powiedzieć.
Po zakończeniu Aaron zostaje ze swoją jutrzejszą kompanią żeby omówić szczegóły wyjazdu, a ja w tym czasie kieruję się w stronę przyjaciół.

Po dotarciu na górę zdejmuję buty po czym rzucam się na łóżko, wzdycham głośno, tego mi było trzeba. Przez czas choroby okropnie się rozleniwiłam, wtulam więc twarz w miękkie poduszki, otaczając ramionami ich opływowe kształty.

To łóżko jest najwspanialszym w jakim miałam okazję spać w całym swoim życiu.
Materac jest miękki, pościel cudowna, poduszki przypominają obłoki, nigdy nie jest mi w nim ani za zimno, ani za gorąco.
Czuję jednak od jakiegoś czasu niedosyt, brakuje mi ciepła ciała Aarona, brakuje mi jego.

Zwykle wymyka się na patrolowanie sektora lub pracę w gabinecie wcześnie rano, a kładzie późno w nocy, pomijając czas choroby kiedy w ogóle nie spał ze mną w łóżku.
Tłumaczył się, że chciał żebym miała całe łóżko dla siebie i nie budził mnie rano podczas wstawania.
Wiedziałam, że robi to z troski ale pragnęłam go.

Siła Julii Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz