Ze snu wyrywa mnie dziwne przeczucie, spoglądam na miejsce na łóżku obok siebie i od razu wiem co jest nie tak.
Nie ma Julii.
Zniknęła.Natychmiast dotykam wgłębienia w pościeli po jej stronie posłania - zimne, musiała wyjść już dawno.
W pośpiechu odrzucam kołdrę, wyskakuję jak poparzony w stronę garderoby. Zakładam spodnie oraz koszulkę i jestem w pełni rozbudzony, gotowy, żeby intensywnie myśleć.
Gdzie ona może być?
Czy w ogóle jest jeszcze w bazie?
Może znowu uciekła?
Czy nic jej się nie stało?
Dlaczego jej nie ma?Bezskutecznie próbując zachowywać spokój sprawdzam łazienkę i gabinet.
Pusto.Stołówka.
Pusto.Zostaje mi jeszcze jedno miejsce do sprawdzenia.
Pchnięty nadzieją i przeczuciem postanawiam zjechać do sali treningowej, to pomieszczenie to moja jedyna deska ratunku..Jeśli jej tam nie będzie, zwołam od razu akcję poszukiwawczą.
Mimo wszystko niedopuszczam do siebie myśli o jej ucieczce.
Nie mogła tego zrobić.Jest środek nocy.
Wszyscy pewnie śpią.
Od chwili ujawnienia ich obecności w bazie nadal nie przeniosłem ich do innych kwater.
Zatem do listy rzeczy do zrobienia dochodzi jeszcze jedna sprawa.Julia będzie szczęśliwa.
Dla niej wszystko.
Dla jej uśmiechu, radości, szczęścia.
Uwielbiam słuchać jej śmiechu z ukrycia gdy żartuje z Kishimoto.Droga windy zdaje się zajmować wieczność.
Wreszcie drzwi rozsuwają się na miejscu, a cichy dzwonek ogłasza moje przybycie.
Prawie wbiegam do sali. Rozglądam się dookoła niespokojnym, rozbieganym wzrokiem.
Po pełnej napięcia chwili zauważam ją, a cały stres opuścił moje ciało.Nigdy nie domyśliłbym się tego co mam przed oczami.
Żaden ze scenariuszy, które ułożyłem w głowie nie pokrywa się w 1% z tym co mam widzę.Julia śpi oparta o Sonię i Sarę na materacu w przeciwległym rogu sali, najwyraźniej wymknęła się żeby czuwać przy rannych z dziewczętami i wszystkie zasnęły z wycieńczenia.
Dobra duszyczka.
Dlaczego nie obudziła mnie i nie powiedziała niczego?
Dlaczego nie napisała kartki?
Jak cicho musiała wymknąć się z łóżka i sypialni, wtedy kiedy powinna regenerować siły po walce.Zapominam się wpatrując w Julię tuż pod drzwiami windy.
Już mam po nią ruszać gdy widzę jak Kent pochyla się nad śpiącą, a potem bierze ją na ręce.
Najwyraźniej zamierza ułożyć ją w wygodniejszym miejscu i pozycji.Wpatruje się jednak w trzymaną w ramionach dziewczynę stojąc w miejscu zdecydowanie za długo.
Podchodzę do niego cicho kilkoma długimi krokami.
- Jeśli pozwolisz przejmę już Julię - mówię odchrząkując uprzednio - zabiorę ją już do naszej sypialni.Kent prawie podskakuje na dźwięk mojego głosu. Próbuje coś powiedzieć, wytłumaczyć się, ale zbywam go gestem dłoni.
Jak najdelikatniej się da przejmuję Julię z rąk Kenta i kieruję się w stronę windy.
Kątem oka zauważam jego zaciśniętą szczękę i pięści.
Braterska miłość.

CZYTASZ
Siła Julii
FanfictionOPOWIADANIE WZNOWIONE ❤ "-Dziękuję, dziękuję wam - ściskała ich wszytskich po kolei" -A mi nie podziękujesz - mówię z udawanym smutkiem za jej plecami. Gdy się obraca szczęście w najczystszej postaci maluje się na jej twarzy." Co stało się po zabi...