Son of a gun #6

75 7 0
                                        

Nie mogę uwierzyć w to, co przed chwilą zobaczyłem.

Chciałbym móc wydrapać sobie oczy, bo w ułamku sekundy moje serce pękło na 2 równiutkie części, a cały świat się zawalił.

Miałem kilka godzin przerwy w obowiązkach między lunchem, a obiadem i szedłem właśnie do sypialni z marzeniem zastania tam Julii.
Czy czegoś konkretnego od niej chciałem?
Nie.. wystarczyłoby mi leżenie w ciszy obok siebie, sama jej obecność działa na mnie terapeutycznie, a ostatnio za często rozmijaliśmy się.

Szedłem wolno schodami i co prawda słyszałem dźwięk głosu Alexa, ale miałem to gdzieś.
Ten chłopak obchodzi mnie dosłownie tyle, co zeszłoroczny śnieg.

Wyłaniając się zza załomu korytarza nigdy bym nie przypuszczał takiego scenariusza.

Julia stoi przygwożdżona do ściany ciałem Alexa i na litość Boską, całują się.

Ja nie wchodzę im w paradę, nie przechodzę obok, nie odzywam się, szum w uszach zagłusza mi wszystkie inne odgłosy kiedy zbiegam ze schodów w dół potykając się o własne nogi, walcząc z odruchem wymiotnym.

W magazynach łapię Delalieu i karzę natychmiast przygotować transporter, nie wytrzymam tu ani jednej chwili dłużej.

Wcześniej podchodzę do ściany z bronią w kwaterach treningowych by wybrać 2 pistolety.
Sprawdzam magazynki.
Są pełne, to dobrze.

***

Kilkaset uderzeń serca później jestem już pod domem na Sycamore, po chwili myślenia zawracam i parkuję czołg spory kawałek od celu. Pojazd opancerzony pod zwykłym domem byłby dziwnym widokiem.

Od holu uderza mnie znajomy zapach drewna i stęchniętego powietrza, w słonecznym świetle przedostającym się z luk między zasłonami tańczą drobiny kurzu.

Po zrzuceniu płaszcza z ramion podchodzę do jednej konkretnej szafki,
to musi tam być,
i nie mylę się.
W starym barku stoi kilkanaście butelek wypełnionych wysokoprocentowym alkoholem, kolekcja mojego zapijaczonego tatusia.
Mam nadzieję, że smażysz się w piekle.

Nie zastanawiając się długo biorę pierwszy lepszy trunek z brzegu, trzymając go w ręku osuwam się po ścianie w dół, przyglądając się uważnie butelce i jej zawartości.

Alkohol ma piękny bursztynowy kolor, a spod warstwy kurzu wyłania się nazwa - Whiskey
- Whiskey - mówię warząc to słowo na języku - Ładnie brzmi.

Gdy odpieczętowuję akcyzę na szyjce, do głowy przychodzi mi jedna myśl.

Nigdy nie piłem alkoholu.

***

Nadchodzi noc. Straciłem poczucie czasu, jedynie miarowe tykanie zegara przypomina mi o mijających minutach zmieniających się w całe godziny.

Nikt mnie nie szuka.
Nikogo nie obchodzę.

Zakładam, że nikt nawet nie zauważył mojego zniknięcia.
Zabawne.


Odkręcam korek i pociągam kolejny spory łyk.
Alkohol najpierw pali mój przełyk, ale z czasem zmienia się w przyjemne ciepło rozchodzące się wraz z krwią po całym moim ciele.


Na myśl o tym, że moje kochanie może leżeć teraz w łóżku z Alexem, przytulać go lub całować, robi mi się niedobrze.
Przecież ledwie kilka dni temu przygotowała dla mnie całą tą niespodziankę, wyznała miłość, przyciskała usta do różnych miejsc na moim ciele i oddała mi się cała w łóżku.
Co zrobiłem nie tak?

W sumie to znowu strzeliłem sobie w kolano i to już drugi raz.
Najpierw zrobiłem to wysyłając Kenta do pilnowania Julii, a teraz prosząc ją aby zajęła się Alexem.

Aaron Idiota Warner Anderson

Tracę rachubę tego ile wypiłem, przy kolejnym przechyleniu naczynia do ust robi mi się słabo i odpływam.

***

Budzę się gdy wybija północ, Julii jak nie było tak nie ma.
Tracę wszelką nadzieję.
Powinienem wrócić do bazy zająć się pracą, zawaliłem wszystkie dzisiejsze obowiązki, ale jak mam spojrzeć teraz Julii w oczy?

Mam lepszy pomysł, przeniosę się tutaj, do domu i stąd będę zarządzał sektorem. To dobry plan, wtedy będę blisko cywilów, a zawsze będę mógł chodzić na zebrania do bazy.

Widok Julii u boku innego mężczyzny doprowadzi do mojego upadku.
Przysięgam, to wszystko sprawi, że wyskoczę z okna albo wpakuję sobie kulkę w łeb.

Może faktycznie jestem taki jak mój ojciec,
może faktycznie jestem potworem na jakiego mnie wychował,
może faktycznie, a raczej na pewno jestem potworem, za którego wszyscy mnie uważają,
może faktycznie jestem mordercą bez serca, nie wartym uczuć Julii.

Wyglądam okropnie, mam okazję przejrzeć się w szklanych drzwiczkach naprzeciwko miejsca, w którym siedzę.

Moje włosy są w nieładzie, skóra jest śliska i błyszczy od potu, nie mam na sobie matynarki, a koszula jest do połowy rozpięta.
W skrócie, wyglądam tragicznie, patrzę na siebie zbyt szeroko rozwartymi oczami, nie mogę znieść swojego własnego odbicia, brzydzę się sobą.

Z każdym kolejnym łykiem coraz ciężej utrzymać mi głowę prosto.

Będąc na skraju przytomności podnoszę się z podłogi, ale siła przyciągania zwycięża.
Tak więc ląduję na twarzy, z nosem w dywanie.
Próbuję drugi raz z takim samym skutkiem, wreszcie poddaję się i czołgając z butelką w ręku przechodzę kilka metrów w linii prostej od mojego siedziska.

Ustawiam naczynie, wracam na miejsce i wyciągam pistolet z kabury przy pasku.

Nawet taka prosta czynność sprawia mi niebywałą trudność, czuję na plecach i skroni spływającą strużkę potu, a utrzymanie broni bez ruchu jest niemożliwe.

W tym momencie, gdy pijany mierzę do butelki przypomina mi się jak ojciec po raz pierwszy zabrał mnie na strzelnicę gdy miałem 9 lat.

Pistolet był ciężki, huk ogłuszający, a mi nie wolno było zapłakać.
Za każdym razem gdy moje oczy wypełniły się łzami dostawałem uderzenie od ojca, a miał cholernie ciężką rękę.

Tamtej nocy nie mogłem spać, miałem okazję słyszeć jak moi rodzice się kłócili.
Ojciec był pijany i darł się, a matka płacząc, próbowała go uciszyć.

W sumie nie dziwię mu się, że pił. Ten świat nie jest do zniesienia.
Niszczy umysły, łamie ludzi, doprowadza do upadku.

Jestem na skraju przytomności, wolę śmierć od tego stanu.
I w tym momencie wszystko dzieje się jednocześnie.
Jedną tysięczną sekundy przed tym jak pociągam za spust i tracę przytomność słyszę z progu głos Julii.
Słyszę Julię, która woła mnie po imieniu.

Hello darkness, my old friend...

***

Tak, wiem, że myśli Aarona są chaotyczne ale ma złamane serduszko i niezły poziom alkoholu we krwi.
Miałam styczność z osobami pijanymi i piszę to na podstawie obserwacji z rozmów z nimi.

Siła Julii Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz